– Na przykład w Disney’u nie wiadomo, czy dotyczy to zatrudnionych w wytwórniach filmowych, czy także osób, które pracują przy produkcji, czy w parkach rozrywki, ale i dla różnych spółek-córek. Nie wiadomo, czy obejmie to wyłącznie osoby zatrudnione bezpośrednio przez Disney’a, czy też szerszą grupę, bo np. pracownice ochrony, sprzątania to często osoby zatrudnione przez podwykonawców. Do tego w niektórych korporacjach wsparcie ma być tylko dla osób, które objęte są planem ubezpieczeniowym i mają firmowy pakiet medyczny, a to duży wydatek. Więc pomoc trafi tylko do ograniczonego grona pracownic i tak lepiej sytuowanych. Im więcej tych obwarowań prawnych, tym bardziej widzimy, że pomoc jest, ale nie dla wszystkich. Biorąc to wszystko pod uwagę, widać, że to zagrania PR-owe, które niewiele mają wspólnego z faktycznym zwiększeniem dostępności aborcji – dodaje Rakowska.