REKLAMA

Utrzymali przy życiu ważny fragment ucha. Przełom w badaniach słuchu

Naukowcy po raz pierwszy utrzymali przy życiu fragment ślimaka poza ciałem. Czy nadchodzi właśnie rewolucja w otolaryngologii?

Utrzymali przy życiu ważny fragment ucha. Przełom w badaniach słuchu
REKLAMA

Przez dekady badacze wiedzieli, że w ślimaku, czyli spiralnym fragmencie ucha wewnętrznego, dzieją się rzeczy niezwykłe. To tam setki tysięcy drobnych wypustek komórek rzęsatych przekształcają fale dźwiękowe w impulsy elektryczne, które trafiają do mózgu. Niestety, ta miniaturowa struktura jest ukryta głęboko w najtwardszej kości naszego ciała i do tej pory pozostawała praktycznie niedostępna do obserwacji w czasie rzeczywistym.

Teraz, dzięki specjalnie zaprojektowanej komorze podtrzymującej życie, badaczom z laboratorium sensorycznej neurobiologii udało się utrzymać przy życiu mikroskopijny fragment ślimaka pobrany z ucha gryzonia. To pozwoliło im na bezpośrednie śledzenie, jak dokładnie komórki słuchowe reagują na dźwięki.

REKLAMA

Słyszymy dzięki niestabilności

W ramach eksperymentu naukowcy odkryli, że podstawą działania słuchu nie tylko u żab, ale także u ssaków, jest zjawisko bifurkacji Hopfa. Brzmi tajemniczo, ale chodzi o stan delikatnej równowagi – taki punkt na granicy między ciszą a ruchem, w którym nawet najcichszy dźwięk potrafi wywołać silną reakcję komórek.

To właśnie ta mechaniczna niestabilność umożliwia komórkom rzęsatym wzmacnianie sygnałów – zachowują się jak miniaturowe wzmacniacze, które nie tylko odbierają dźwięk, ale potęgują go, zanim trafi do mózgu. Dotąd tę zasadę potwierdzono jedynie u niektórych zwierząt, ale teraz wiemy, że działa także w naszych uszach.

Sztuka precyzji i mikroskali

Sam eksperyment był majstersztykiem precyzji. Badacze wycięli półmilimetrowy fragment ślimaka z ucha myszoskoczka (gryzonia o zakresie słuchu zbliżonym do ludzkiego) w takim momencie rozwoju, gdy struktura była już funkcjonalna, ale jeszcze nie była zrośnięta z kością. Następnie umieścili próbkę w komorze podtrzymującej odpowiednią temperaturę, napięcie i otaczającej ją płynami biologicznymi. Za pomocą mikrogłośników odtwarzali dźwięki i jednocześnie monitorowali reakcje komórek w czasie rzeczywistym, obserwując, jak włókna rzęskowe drgają, jak otwierają się kanały jonowe i jak komórki zmieniają długość w procesie zwanym elektromotylnością.

Przeczytaj także:

REKLAMA

To odkrycie to nie tylko triumf biofizyki. To także nowa nadzieja dla milionów osób z uszkodzonym słuchem. Dzięki żywemu modelowi ślimaka badacze mogą teraz precyzyjnie testować działanie leków lub terapii na konkretne komórki. Dotychczas żaden lek nie uzyskał aprobaty na leczenie głuchoty wynikającej z uszkodzenia komórek rzęsatych. Właśnie m.in. dlatego, że nie dało się dobrze zbadać ich działania w warunkach zbliżonych do naturalnych.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-11-10T13:49:30+01:00
Aktualizacja: 2025-11-10T12:59:22+01:00
Aktualizacja: 2025-11-10T12:01:21+01:00
Aktualizacja: 2025-11-10T09:08:27+01:00
Aktualizacja: 2025-11-10T08:05:17+01:00
Aktualizacja: 2025-11-10T06:34:45+01:00
Aktualizacja: 2025-11-09T17:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-09T07:44:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-09T07:11:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-08T16:50:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-08T16:30:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-08T16:20:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-08T07:40:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-08T07:30:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA