Polskie wojsko ma nową broń. Groźna i zaskakująco sprytna
Wojsko Polskie testuje pojazd Bluszcz. To półautonomiczny system minowania, który może uzupełnić Baobaba-K w ramach programu Tarcza Wschód.

Na ćwiczeniach Żelazny Obrońca-25 Wojsko Polskie przetestowało system minowania narzutowego Bluszcz. To konstrukcja, która może uzupełnić cięższego Baobaba-K i zapewnić elastyczne pole minowe nawet w najtrudniejszym terenie.
Polski Bluszcz rośnie w siłę
Na pierwszy rzut oka przypomina lekki pojazd terenowy, ale jego siła tkwi pod pancerzem. Bluszcz, czyli półautonomiczny system minowania narzutowego, to efekt współpracy polskich instytutów badawczych i przemysłu zbrojeniowego. Jak czytamy na łamach Defence24, w ramach ćwiczeń Żelazny Obrońca-25 Wojsko Polskie przetestowało jego możliwości, rozważając wykorzystanie go jako mobilnego wsparcia dla programu Tarcza Wschód.
W odróżnieniu od ciężkiego systemu Baobab-K, Bluszcz może działać w trybie bezzałogowym lub z operatorem, a jego kompaktowa forma oparta na podwoziu 4x4 pozwala mu dotrzeć tam, gdzie inne maszyny mogłyby utknąć. Dzięki temu może zaminować tereny trudno dostępne, np. leśne przesieki, podmokłe doliny czy ciasne przesmyki.
100 min w 10 minut. Skuteczność bez załogi
Jednym z istotniejszych elementów Bluszcza jest jego miotacz min MN-123 – każda z 20 kaset zawiera 5 ładunków zdolnych do przebicia ponad 60 mm stali pancernej. To wystarczająco dużo, by unieruchomić każdy rosyjski czołg podstawowy. Cały proces może odbywać się zdalnie, za pomocą konsoli obsługiwanej przez operatora.
Samo pole minowe może mieć szerokość od 30 do 90 metrów, a jego gęstość można programować. Co więcej, Bluszcz nie tylko stawia miny. Dzięki systemowi świadomości sytuacyjnej i kamerom termowizyjnym może także pełnić funkcję zwiadowczą, dostarczając danych o przeciwniku w czasie rzeczywistym.
Nowy gracz w Tarczy Wschód?
Program Tarcza Wschód ma wzmocnić polskie zdolności obronne na wschodniej granicy. Do tej pory jego głównym elementem w zakresie minowania był ciężki Baobab-K. Bluszcz, jako jego lżejszy i bardziej elastyczny odpowiednik, może działać tam, gdzie Baobab nie wjedzie. Dodatkowym atutem Bluszcza jest jego silnik Toyota 1HZ o mocy 130 KM oraz podwozie oparte na konstrukcji znanej z wojskowego Aero. To sprawdzony układ, który zapewnia mobilność i niezawodność nawet w trudnym terenie.
Przeczytaj także:
Za Bluszczem stoi konsorcjum złożone m.in. z Wojskowego Instytutu Techniki Pancernej i Samochodowej, Wojskowego Instytutu Techniki Inżynieryjnej oraz firm STEKOP S.A. i Belma S.A. Zastosowano w nim komponenty już obecne w arsenale Wojska Polskiego, co ogranicza ryzyko i przyspiesza integrację z istniejącym i wykorzystywanym już przez wojsko sprzętem.






































