Używałem iPhone'a Air. Jest tylko jeden powód, by go kupić. I pięć, by tego nie robić
iPhone Air to najfajniejszy telefon Apple’a od lat. Po spędzeniu z nim jednego dnia jestem nim zauroczony, ale widzę też 5 powodów, by wybrać inny model. Cieszę się jednak, że powstał - tym bardziej że jest zapowiedzią czegoś jeszcze fajniejszego.

Fani gry Cyberpunk 2077 dobrze wiedzą, że w życiu czasem trzeba wybrać pomiędzy formą a funkcjonalnością. Niektórzy co prawda oszczędzają RAM, gdy tylko mogą i liczą na palcach herce, ale wiele osób stawia jednak na to pierwsze. To właśnie dla nich powstał ten zupełnie nowy telefon Apple’a, czyli iPhone Air.
Czytaj inne nasze teksty poświęcone nowościom Apple’a:
Nie jest on ani najszybszym sprzętem mobilnym dostępnym w sprzedaży, ani nie robi najlepszych zdjęć spośród wszystkich nowych urządzeń z portfolio firmy z Cupertino, ale z pewnością jest urządzeniem wyjątkowym. Widać to na zdjęciach, ale wzięcie go do ręki to wrażenie potęguje.
iPhone Air jest, tak po prostu fajny
Od lat Apple stawia nie na rewolucję, tylko miarową ewolucję. Kolejne iteracje jego sztandarowych produktów odpowiadających za lwią część przychodów tej najlepiej zarabiającej na rynku mobilnym korporacji wprowadzają drobne usprawnienia. W tym roku podobnie jest w przypadku wszystkich trzech iPhone’ów 17. Ten najtańszy model dostał wreszcie ekran pasujący parametrami do jego ceny, a dwa najdroższe - ponownie najlepsze możliwe podzespoły.
iPhone Air, który nie dostał nawet numerka, jest z kolei takim rodzynkiem. Chociaż pod względem wydajności plasuje się akurat pomiędzy iPhone’em 17 i 17 Pro, a pod względem gabarytów między iPhone’ami 17 i 17 Pro Max, to brakuje mu kilku rzeczy, które u Apple’a od lat braliśmy za pewnik.

1. iPhone Air ma tylko jeden obiektyw
W dodatku nie jest to najlepsza możliwa kombinacja matrycy i szkiełek, jaką można sobie wymarzyć, a pod względem parametrów ten obiektyw jest tożsamy z tym, który montowany jest w iPhonie 17, a nie w iPhone’ach 17 Pro i 17 Pro Max. Do tego nie ma do dyspozycji drugiego obiektywu z iPhone’a 17 ani czujnika LiDAR z 17 Pro i Pro Maxa, by przetwarzać dane dotyczące głębi.
W aparacie do wyboru mamy jedynie dwie krotności zoomu (przy czym ustawienie 2x to standardowe wycinanie obrazu ze środka matrycy 48 Mpix), a tryb portretowy korzysta z programowego rozmywania tła. Zdjęcia nie wychodzą z niego złe per se, no ale brakuje tu zaawansowanych trybów, zwłaszcza w kontekście rejestrowania wideo, takich jak np. Tryb Akcji lub Filmowy. To dla mnie duży minus.

2. iPhone Air jest wolniejszy niż 17 Pro (Max)
Sercem tego telefonu jest chip Apple A19 Pro, ale warto zwrócić uwagę na jeden mały szczegół - ma on o 1 rdzeń GPU mniej niż układ o tej samej nazwie, który trafił do iPhone’ów 17 Pro i 17 Pro Max. To jednak tylko jedna strona medalu - druga jest taka, iż iPhone Air nie będzie aż tak efektywny termicznie, więc pod obciążeniem może szybciej występować zjawisko tzw. throttlingu. Do tego wysokie temperatury mają kiepski wpływ na żywotność akumulatora. A skoro o nim mowa…
3. iPhone Air ma malutki akumulator
Apple obiecuje cały dzień pracy na jednym ładowaniu, no ale co tu dużo mówić - fizyki nie da się oszukać. Akumulator montowany w iPhonie Air ma jedynie 3149 mAh pojemności przy 6,5-calowym wyświetlaczu, podczas gdy iPhone’y 17 i 17 Pro z 6,3-calowymi panelami mają ogniwa o pojemności odpowiednio 3692 mAh i 3988/4252 mAh (w wersji ze slotem na SIM-a i bez niego).

Tyle dobrego, że w ofercie Apple’a pojawił się powerbank na MagSafe’a z opcją ładowania go przez USB-C projektowany wyłącznie z myślą o wydłużonych pleckach iPhone’a Air (nie pasuje on do innych modeli), no ale trzeba dokupić go osobno. Taki gadżet, który wedle specyfikacji wydłuża czas pracy tego urządzenia o 65 proc., kosztuje jedna aż pięć stówek…
4. iPhone Air nie ma głośników stereo
Chociaż na dolnej krawędzi urządzenia znalazło się parę dziurek, to kryją one jedynie mikrofonu, a nie głośniki. Oznacza to, że można zapomnieć o dźwięku stereo - o ile nie odtwarzamy muzyki albo filmów na słuchawkach. Co prawda w dobie TikToka ten problem nie jest aż tak duży, jak to drzewiej bywało, ale sam z telefonu często korzystam do tego, by nadrabiać poziome filmy na YouTubie i wiem, że mocno by mnie akurat ten brak uwierał.

5. iPhone Air nie ma slotu na kartę SIM
Apple w przypadku tego modelu zdecydował się w ogóle nie robić wersji, do której można włożyć kartę SIM, by mieć w obudowie jak najwięcej miejsca na akumulator - pozostałe modele występują w dwóch wariantach (przy czym w iPhone’ach 17 Pro i 17 Pro Max brak tacki pozwolił zmieścić większy akumulator). Co prawda w Polsce wszyscy operatorzy obsługują już ESIM-a, czyli wirtualną kartę SIM, no ale nie włożymy tutaj już lokalnej karty SIM podczas podróży zagranicznych.
Kto powinien w takim razie kupić iPhone’a Air?
To telefon dla osób, którym zależy przede wszystkim na wyglądzie telefonu, bo nie są do niego przyspawane po wiele godzin dziennie. Kupując go trzeba po prostu zaakceptować, że dostajemy tylko jeden obiektyw bez LiDAR-u i nie będziemy mieć ani głośnika stereo, ani fizycznego gniazda SIM. Do tego telefon może potencjalnie padać przed końcem dnia.



Mimo to osobom, które iPhone Air wizualnie nęci, polecam przemyśleć jego zakup mimo jego braków, bo to… najwygodniejszy iPhone od lat. Do tego nie dla każdego w końcu wymienione wyżej rzeczy będą realnym problemem, zwłaszcza jeśli telefonem robią zdjęcia tylko co pół roku na wczasach, a na Instagrama zaglądają raz dziennie tylko po to, żeby przejrzeć nowe rolki.
Tak jak z początku byłem wobec iPhone’a Air sceptyczny, tak na żywo się w nim zakochałem.
Będę trochę zazdrościł osobom, które się na niego zdecydują, ale po krótkich testach już jednak wiem, że akurat w moim przypadku związek z iPhone’em Air nie miałby przyszłości ze względu na aparat. Zdecydowałem, że zostaję na kolejny rok przy Pro Maksie, bo telefon służy mi do pracy w terenie przy nagrywaniu wideo, no ale to będzie takie małżeństwo z rozsądku.






iPhone Air nie kosztuje przy tym, wbrew pozorom, majątku. Cenowo, podobnie jak gabarytowo i wydajnościowo, uplasował się zaraz za modelami z linii 17 Pro (od 5799 zł), a przed siedemnastką (od 3999 zł). Wycenienie tego sprzętu na 5399 zł czyni z niego naprawdę łakomy kąsek - tym bardziej że w każdym przypadku mówimy o modelach z 256 GB pamięci wewnętrznej.
Podoba mi się tez paleta kolorystyczna iPhone’ów Air. Dostępne są aż cztery kolory (biały, czarny, błękitny i złoty), a każdy z nich potęguje jedynie wrażenie lekkości tego urządzenia - zwłaszcza jeśli skontrastujemy je z naprawdę pękatymi iPhone’ami 17 Pro i 17 Pro Max w wersjach niebieskiej i pomarańczowej. No i biały zdecydowanie jest moim ulubionym.

Patrzę też na iPhone’a Air jak na połowę wizji przyszłości.
Ptaszki ćwierkają, że Apple pracuje nad składanym telefonem typu Fold. W tym kontekście trudno patrzeć na ten nowy model inaczej jak na połówkę takiego hipotetycznego składaka. Skoro firmie udało się zmieścić niemal wszystkie niezbędne podzespoły w iPhonie Air, to tym bardziej doczepienie drugiej połówki ekranu, dodatkowego akumulatora i zawiasu nie powinno być problemem.
Do tego firma z Cupertino zaczęła przyzwyczajać już poprzez premierę tego modelu klientów do tego, iż atrakcyjność wizualna może wymagać pójścia na pewne kompromisy w kontekście specyfikacji. Otwartym pozostaje jedynie pytanie, czy klienci będą w stanie to podejście zaakceptować, ale tego dowiemy się za kilka tygodni lub miesięcy, gdy poznamy pierwsze wyniki sprzedaży.
Sam nie wróżę przy tym iPhone’owi Air oszałamiającego sukcesu, jeśli chodzi o wolumenu sprzedaży. To urządzenie dla dość specyficznej grupy osób, która z jednej strony używa telefonu mniej niż statystyczny odbiorca, a jednocześnie jest w stanie wydać na niego większe pieniądze, co z perspektywy biznesowej może nie być najlepszym dla producentem połączeniem.
Cieszę się jednak, że powstał. Korzystanie z niego daje, tak po prostu, frajdę.