Galaxy S26 Ultra zada cios chińskim telefonom. Zniknie ostatnia przewaga
Samsung nie bierze udział w wyścigu na moc ładowania, ale to ma się zmienić. Galaxy S26 Ultra wreszcie dostanie technologię szybszą niż 45 W, co może uczynić go smartfonem niemal kompletnym.

Producenci smartfonów prześcigają się w oferowaniu coraz wyższych mocy ładowania, które jeszcze kilka lat temu wydawały się należeć do sfery science fiction. Rynek ciągle ewoluuje, a standardy ustanawiane są na nowo niemal co kwartał. Głównymi motorami napędowymi tego trendu są chińskie marki, które z szybkości uzupełniania energii uczyniły jeden z kluczowych elementów marketingowych.
To, co kiedyś oferował taki Apple w swoich flagowcach, dziś wygląda blado na tle konkurencji. Marki takie jak realme czy POCO bez kompleksów implementują technologie pozwalające naładować akumulator w czasie krótszym niż poranna kawa, oferując moce z łatwością przekraczające 100 W. Dla użytkowników oznacza to ogromną wygodę i zmianę nawyków – kilkanaście minut podłączenia do gniazdka wystarcza na cały dzień pracy.
Na tym tle największą bolączką flagowców Samsunga pozostaje w zasadzie jedna kwestia: właśnie szybkość ładowania. Od lat modele z serii Ultra, w tym obecny Galaxy S25 Ultra, oferują ładowanie o maksymalnej mocy 45 W. Wygląda jednak na to, że wkrótce może się to zmienić, a wyczekiwana od dawna aktualizacja nadejdzie wraz z modelem Galaxy S26 Ultra.
Galaxy S26 Ultra z ładowaniem szybszym niż 45 W
Znany w branży informator, Universe Ice, twierdzi, że jest „w 100 proc. potwierdzone”, iż Galaxy S26 Ultra zaoferuje ładowanie szybsze niż 45 W.

Koreański producent tkwi przy standardzie 45 W od premiery modelu Galaxy Note 10 Plus w 2019 r. W tym czasie chińscy konkurenci rozwinęli technologie sięgające nawet 240 W, choć w popularnych modelach najczęściej spotyka się moce w przedziale 65–120 W. Samsung pozostawał w tyle, stawiając na inne aspekty swoich urządzeń.
Analitycy spekulują, że najbardziej pożądanym scenariuszem byłoby wprowadzenie ładowania USB PD PPS o mocy 65 W.
Co ciekawe, ten sam informator dodaje, że mimo szybszego ładowania, pojemność baterii w Galaxy S26 Ultra pozostanie bez zmian i będzie wynosić tyle samo co w S25 Ultra, czyli 5000 mAh.

Oznacza to, że wszelkie usprawnienia w czasie pracy na jednym ładowaniu będą musiały wynikać z lepszej optymalizacji i bardziej energooszczędnego procesora, a nie z większego ogniwa.
Przejście na 65 W pozwoliłoby prawdopodobnie skrócić czas pełnego naładowania baterii o pojemności 5000 mAh z obecnych około 60 minut do niespełna 45 minut. Dla wielu użytkowników byłoby to rozwiązanie jednego z ostatnich realnych mankamentów topowych smartfonów Samsunga, na które czekają od dawna.
Czego możemy się spodziewać po nadchodzących Samsungach Galaxy?
Ostatni brakujący element układanki? Prawie

Jeśli te doniesienia się potwierdzą, Samsung może w końcu dostarczyć smartfon, który wielu uzna za kompletny. Flagowce z serii Ultra już teraz oferują absolutnie topowe ekrany, jedne z najlepszych aparatów na rynku, wysoką wydajność oraz dobre, siedmioletnie wsparcie aktualizacjami. W tej niemal idealnej układance powolne ładowanie było praktycznie ostatnim elementem, który wyraźnie odstawał od reszty specyfikacji i psuł ogólne wrażenie w starciu z bezpośrednią konkurencją.
Czego więc jeszcze brakuje smartfonom Ultra? Poza, rzecz jasna, niską ceną, trudno wskazać drugą tak uniwersalną i powszechnie krytykowaną wadę. No, chyba że pokażę ci średnią baterię – można było mieć cichą nadzieję, że S26 Ultra przyniesie chociażby niewielki wzrost pojemności. Tak się jednak nie stanie, więc do ideału wciąż trochę zabraknie. Mimo to, ładowanie o mocy 65 W i tak znacząco poprawiłoby sytuację i uczyniło z Galaxy S26 Ultra jednego z najbardziej dopracowanych flagowców od lat.