Sprawdziłem magiczne funkcje Honora. Jedna nie ma sensu, ale mnie bawi
Seria 400 od Honora przyniosła nam sporo AI, więc postanowiłem sprawdzić, ile z tych zapowiedzi ma sens w realnym użytkowaniu. Czy da się wykrzesać trochę magii z telefonu?

Smartfony z Androidem pełnymi garściami korzystają z dobrodziejstw sztucznej inteligencji, podczas gdy Apple miota się i mówi, że już za chwilę, za momencik użytkownicy jego systemu będą mogli korzystać z takich przełomowych funkcji jak podsumowanie maila czy organizacja kalendarza. Tymczasem w świecie Androida od ponad roku trwa szeroko zakrojona rewolucja, która czasem przynosi coś ciekawego. Rok temu zachwycaliśmy się tłumaczeniami rozmów na żywo w Samsungu Galaxy S24, w tym roku jego następca Galaxy S25 podniósł poprzeczkę wyżej. Widzieliśmy generatywne rozszerzanie obrazków, magiczne gumki, podsumowanie artykułów, Zakreśl, żeby wyszukać itd. Możliwości są ogromne, a producenci nie śpia, tylko pracują nad kolejnymi innowacjami.
W marcu tego roku uczestniczyłem w pokazie Honora dotyczącym jego planu Alfa, który ma uczynić z producenta lidera rozwiązań AI. Widziałem zapowiedzi o ścisłej współpracy z Google, o tym, że algorytmy będą przydatne, a także słyszałem prezesa firmy, który mówił, że w ciągu kilku lat na smartfony Honora trafią agenci AI. Prezentacja była pełna mocnych deklaracji, a kilka miesięcy później na testy trafiły do mnie dwa smartfony z serii 400, które jako pierwsze mogą pochwalić się nowymi możliwościami. Sprawdziłem je w praktyce i zaraz wam o tym opowiem. Od razu uprzedzam - nie będę tu poruszał rynkowych standardów jak integracja z Gemini, czy podsumowanie stron lub organizacja maili, bo to po prostu wypada mieć w 2025 r. Zajmijmy się kwestią zdjęć.
Honor 400 Pro i 400 - AI w obróbce zdjęć
Zaczynamy od prostego przypadku - usuwanie obiektów. Mamy takie zdjęcie:



Jedyne zastrzeżenia mogę mieć do siebie, bo trochę za daleko przejechałem palcem i zaznaczyłem część słuchawki. Dlatego postanowiłem spróbować z innym zdjęciem:



Tu już poszło mi lepiej. Nie cierpię znakozy, która trapi polskie miasta, więc usunąłem znaki, a także okropne słupy elektryczne. Tym samym otrzymałem zdjęcie, które naprawdę mi się podoba, a ślady ingerencji są niewidoczne na pierwszy rzut oka, a bez zdjęcia porównawczego nikt nie wiedziałby, że coś tu było przerabiane.
Jedziemy dalej. Usuwanie przechodniów
Tu AI zajmuje się rozpoznawaniem innych ludzi na zdjęciu i usuwaniem ich bez konieczności ręcznego zaznaczania.



Cyk i nie ma przechodniów, możemy udawać, że jesteśmy sami w wielkim mieście. Funkcja działa bezbłędnie.
Przechodzimy dalej - przesuwanie obiektów
W opcjach retuszu możecie zaznaczyć dowolny obiekt, algorytm go rozpoznają, a następnie możecie go wyciąć, obrócić, usunąć tło, wkleić do innego zdjęcia itd. Ogranicza was tylko wyobraźnia, ja postanowiłem zamienić miejscami zabawki na placu zabaw.



Zabawne, a jak pokombinujecie z dodatkowymi filtrami, które również znajdziecie w opcjach edycji, to nikt się nie pozna.
Rozszerzanie generatywne - tu mam mieszane uczucia
I to nie przez to, że funkcja działa źle, bo jest dokładnie odwrotnie - rozpoznaje obiekty świetnie i dorysowuje kolejne. Przy czym należy pamiętać, że im mniejszy obszar do generowania, tym efekty są lepsze.



Nie będę wam pokazywał efektów rozszerzania moich selfie, bo niestety algorytmy mnie rozpoznały i uparcie dorysowują mi bebech, Wolałbym jednak, żeby nie były takie realistyczne i mnie odchudziły. Ale do samego działania nie mogę nic zarzucić.
A teraz wisienka na torcie
Smartfony z serii 400 są pierwszymi urządzeniami, które korzystają z Google Veo 2 i oferują możliwość wygenerowania 5-sekundowych animacji/filmów ze zwykłego zdjęcia. Jestem tym zaskoczony, bo nie sądziłem, że producent ma takie mocne układy z Google, ale najwidoczniej współpraca idzie lepiej, niż deklarowano w marcu. Do tej pory żaden smartfon nie obsługiwał tej funkcji natywnie z poziomu galerii zdjęć.
Moje selfie:

Efekt:
Inne zdjęcie:

I filmik:
Inne zdjęcie:

Efekt:
Ostatni:

Efekt:
Robi wrażenie. Jedną rzecz od razu ustalmy - ta funkcja nie ma specjalnego zastosowania praktycznego, nie będziecie przecież siedzieć i generować ciągle 5-sekundowe klipy, bo wam się to znudzi. Pokażecie to znajomym, oni się zachwycą i ziarno zostanie zasiane. Kto wie, może któryś z nich uzna, że skoro Honor ma wszystko, co powinien mieć smartfon w 2025 r., a dodatkowo dokłada kilka swoich rozwiązań, to warto kupić taki smartfon. Tu nie chodzi o zabawę użytkownika. To jest wysłanie wiadomości - jestesmy pierwsi, mamy nowe rozwiązania, klienci do nas przyjdą, wyprzedziliśmy was na tym polu. Pytanie, co z tą wiadomością zrobią inni producenci - zignorują, czy podejmą rękawicę? Odpowiem jak nasz narodowy wieszcz Zenon z Gredele: zobaczymy, czas pokaże.
Więcej o Honorze: