Honor 400 Pro. Ma wszystko, ale czy to wystarczy?
Po kilku tygodniach z Honorem 400 Pro mogę odpowiedzieć na pytanie, które postawiłem przy pierwszych wrażeniach. Czy ten smartfon ma sens?

Honor 400 Pro to najnowsza propozycja producenta, która może nie jest flagowcem z krwi i kości, ale miała dać użytkownikowi poczucie obcowania z produktem premium. Mamy w nim jeden z najmocniejszych procesorów dostępnych na rynku, aparat o królewskiej rozdzielczości oraz mnóstwo najmodniejszego zwrotu w tym roku - AI. Co wyszło z tego połączenia?
Honor 400 Pro - specyfikacja i wrażenia
Smartfon prezentuje się mocarnie i nie mam najmniejszych wątpliwości, że wystarczy na długie lata intensywnego użytkowania.
- procesor Snapdragon 8 Gen 3,
- 12 GB RAM, 512 GB pamięci na dane,
- wyświetlacz AMOLED 6,7 cala, rozdzielczość 2800 x 1280 pikseli, 460 ppi, jasność 5000 nitów,
- aparaty: główny 200 Mpix, jasność f/1.9; 50 Mpix z obiektywem tele z 3-krotnym zoomem optycznym; 12 Mpix z obiektywem utraszerokokątnym; kamera do selfie 50 Mpix,
- akumulator 5300 mAh, ładowanie przewodowe do 100 W, bezprzewodowe do 50 W,
- wymiary 161 x 76 x 8 mm, waga 2005 g,
- IP 68 i IP 69, głośniki stereo,
Co tu dużo mówić - specyfikacja jest wybitna. Ubiegłoroczny flagowy procesor połączony z 12 GB szybkiej pamięci RAM gwarantują, że ten smartfon będzie wydajnościowym potworem przez kilka najbliższych lat. Producent obiecuje 6 lat wsparcia systemu i zdecydowanie mu wierzę, bo ta wydajność jest kosmiczna.
Nie znalazłem ani jednej sytuacji, w której Honor 400 Pro nie dałby rady. Nie ma znaczenia czy to obciążająca gra, czy generowanie filmików AI ze zdjęcia - smartfon jest szybki jak myśl, a przy tym chłodzenie to inna gęstość. Uruchamiając mobilne Call of Duty zastanawiałem się ile czasu minie, zanim telefon zacznie mnie parzyć w ręce, a tymczasem okazało się, że szybciej się znudziłem, niż ten telefon się nagrzał.
Nie usmażycie na nim jajecznicy, ba, nawet podgrzanie szklanki wody będzie trudnym wyzwaniem. Wydajny układ chłodzenia dba o to, żeby nawet przy dużym obciążeniu temperatura była skutecznie odprowadzana.

Jestem fanem designu Honora 400 Pro, bo wyróżnia się na rynku. Smartfon dobrze leży w dłoni, pomimo dosyć sporych rozmiarów, a uroku dodaje mu lekko zakrzywione szło na froncie. Ramka jest aluminiowa, a szklane plecki mają zaskakująco gładkie i przyjemne wykończenie. Na minus zaliczam brak etui w zestawie, ale po prawie trzech tygodniach używania bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, mogę stwierdzić, że odporność na rysy i uderzenia jest ponadprzeciętna - ani na tyle, ani z przodu nic nowego się nie pojawiło.
Co ciekawe - pomimo olbrzymiej wyspy aparatów, telefon jest dobrze zbalansowany. Nie przechyla się w żadną w stronę, można powiedzieć, że Thanos mógłby go używać do demonstracji perfekcyjnego balansu, zamiast swojego ostrza.
Niektórzy powiedzą, że smartfon czerpie inspirację z Huawei Pura 70 Ultra, odpowiem, że być może, ale to akurat zaleta. Jest to jeden z telefonów, który zdecydowanie wyróżnia się na rynku.

Honor 400 Pro - wyświetlacz
Tutaj należą się słowa uznania. Konsumpcja treści na jasnym, czytelnym i pięknie odwzorującym kolory wyświetlaczu to czysta przyjemność. Jak przystało na AMOLED kontrast jest nieskończony, a pełne pokrycie DCI-P3 sprawia, że trudno mi znaleźć treść, która nie zachwyciłaby na tym wyświetlaczu.
Serial, film, a nawet zwykłe przewijanie social mediów - wszystko wygląda fenomenalnie. Na szczęście ostatnio robi się coraz cieplej, więc mogłem sprawdzić jak wygląda kwestia jasności ekranu i jego sprawowania się w ostrym świetle i jestem w szoku. Ani razu nie miałem problemu z odczytaniem tego, co znajduje się na wyświetlaczu. Nikogo nie zaskoczę, jeżeli napiszę, że to jeden z najlepszych ekranów na rynku.

Honor 400 Pro - AI to potęga
Honor za punkt honoru (przepraszam, musiałem) postawił sobie dominację na rynku AI. Ze zwykłego producenta smartfonów ma stać się liderem globalnych rozwiązań AI, a współpraca z partnerami technologicznymi ma nam przynieść otwarty ekosystem sztucznej inteligencji, a docelowo mamy skorzystać z agenta AI. Plan jest ambitny, zakłada zainwestowanie 10 mld dolarów w rozwój technologii, a seria 400 jako pierwsza może pochwalić się mnogością rozwiązań AI.
Sztuczna inteligencja pomoże nam poprawić jakość zdjęć, usunie z nich refleksy, wymaże niepotrzebne przedmioty lub ludzi, usunie tłum za naszymi plecami. Algorytmy poprawią wasz wygląd, rozszerzą obrazek, gdy tylko będziemy tego potrzebować, a także zamienią obrazek na 5-sekundowe wideo. To ostatnie realizowane jest przy użyciu modelu Google Veo 2 na platformie Vertex AI w chmurze Google.
Wygląda to naprawdę dobrze, czuć potęgę algorytmów, mimo że do końca nie wiem w czym ta ostatnia funkcja miałaby mi się przydać w życiu. Robi wrażenie, ale traktuję ją jako pokaz możliwości producenta, który nie czuje żadnych kompleksów i staje jak równy z równym z największymi producentami smartfonów. Na marginesie dodam, że seria 400 od Honora to pierwsze urządzenia, które obsługują taką funkcję od Google i to naprawdę duża sprawa, że to właśnie tutaj zaprezentowano ją światu.

Lubię również może najmniej imponujące rozwiązanie, czyli magiczny portal, który podsuwa propozycje co zrobić następnego, np. przy kopiowaniu tekstu, udostępnianiu plików itd. Nie ma tu fajerwerków, ale za to jest coś, co realnie przekłada się na poprawę komfortu korzystania ze smartfona. Jeżeli lubicie iOS i jego dynamiczną wyspę, to Honor ma dla was swoje własne rozwiązanie o ładnej nazwie: Magiczna Kapsuła. Zobaczycie na niej powiadomienia, zdarzenia live itd. Ładne i czytelne.
Najbardziej zaskoczyła mnie bateria
Honor 400 Pro jest bestią, jeżeli chodzi o wydajność, a piękny ekran pochłania sporo energii. Producent zdecydował się na użycie baterii krzemowo-węglowej o pojemności 5300 mAh, która obsługuje ładowanie z mocą do 100 W. Do połowy ładuje się w około 15 minut, do pełna w jakieś 40 minut. W zestawie sprzedażowym nie ma ładowarki, ale to już nie jest wina Honora, tylko unijnych przepisów. Czas pracy jest fenomenalny. Bez żadnych problemów wyciągnięcie ponad półtora dnia, a i dwa nie będą specjalnym wynikiem.

Honor 400 Pro - aparaty
Główny aparat 200 Mpix z dużą matrycą 1/1.4, jasnością f/1.9 i automatyczną stabilizacją obrazu robi świetne zdjęcia. Nie trzeba kończyć kursu w fotografii mobilnej, żeby uzyskać efekty, które po prostu cieszą oko. Ujęcia są pełne szczegółów, jasne, a poziom szczegółowości jest imponujący. W ustawieniach możecie wybrać jeden z trzech profili kolorów, sam używałem głównie tego, który podbija kolory, bo lubię takie ujęcia. Dla tradycjonalistów znalazł się filtr naturalny.

















Aparat 50 Mpix z obiektywem tele również jest sympatyczny:












Aparat ultraszerokokątny odstaje od reszty i nie polecam go do robienia zdjęć makro - jak widać wyżej - lepiej to zrobić za pomocą teleobiektywu.



A tak prezentuje się kamera do selfie:





No dobra, to może trochę minusów
Chwaliłem nakładkę MagicOS, bo jest ładna, intuicyjna i działa błyskawicznie, ale nadal nie rozumiem po co Honor instaluje tyle aplikacji zewnętrznych, które i tak należy odinstalować na dzień dobry. Niepotrzebne zajmowanie miejsca i konieczność interwencji ze strony użytkownika psuje moje doznania z obcowania z telefonem.
O aparacie ultraszerokokątnym, a co za tym idzie - aparacie makro już pisałem - jego jakość odstaje od reszty aparatów i najlepiej go nie używać w ogóle. Zapytacie, ale jak wtedy robić zdjęcia niewielkim obiektom? Odpowiem: użyjcie trzykrotnego zoomu optycznego w teleobiektywie. Efekt będzie znacznie lepszy niż z aparatu szerokiego.
Brak ładowarki i etui to akurat rynkowy standard, więc nie narzekam na ten aspekt, ale jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju, bo chociaż smartfon jest wspaniały, to jest pewien mankament, który ma ogromne znaczenie dla użytkownika.
Honor 400 Pro ma jeden poważny problem
Jest nim cena wynosząca 3299 zł, więc z taką polityką cenową nie będzie łatwo osiągnąć sukces. Szkoda, bo smartfony firmy są produktami wysokiej jakości i mają jedną z najprzyjemniejszych nakładek na system operacyjny. Gdyby cena Honora 400 Pro oscylowała poniżej 3000 zł, to powiedziałbym, że brać i nawet się nie zastanawiać. Z drugiej strony właśnie skończyła się promocja na start, w ramach której Honor dawał voucher na 500 zł, więc bardzo prawdopodobne, żeby producent wprowadzi jakąś inną, a w cenie poniżej 3000 zł to będzie petarda.
Inni powiedzą: hola hola, piękny kawalerze, przecież tu jest 512 GB pamięci na dane, to musi kosztować. Odpowiem zgodnie z prawdą, że ani nie jestem piękny, ani nie jestem kawalerem, a smartfon byłby tak samo świetny, gdyby miał 256 GB pamięci na dane. Nadal byłby wydajnościową bestią, a kosztowałby trochę mniej. Mam wrażenie, że Honor po prostu dał za dużo dobrego w jednym urządzeniu, ale trzymam kciuki, żebym akurat w tym przypadku się pomylił, a marka zdobyła zasłużony kawałek rynku.