REKLAMA

Rower elektryczny to symbol naszych czasów. Piękna idea stała się rozczarowaniem

To nie tak miało wyglądać - dziś częściej myślę o tym, że rowery elektryczne przeszkadzają, a nie pomagają. Czy to nie dziwnie znajomy opis wielu towarzyszących nam rozczarowań współczesnego świata?

Rower elektryczny to symbol naszych czasów. Piękna idea stała się rozczarowaniem
REKLAMA

W mojej rodzinnej miejscowości mieszka pani, która niemal dzień w dzień jeździ rowerem na cmentarz. Odległość może jest nieduża, raptem 3 km, ale po drodze trzeba pokonać kilka niemałych górek, więc w dwie strony nie tylko starsza osoba może się zmęczyć. Przez lata pani wspinała się starym składakiem, od jakiegoś czasu może liczyć na wspomaganie roweru elektrycznego.

Właśnie dlatego rower elektryczny to piękna idea. Testowałem kilka modeli i zawsze byłem zachwycony. To świetny sprzęt na codzienne dojazdy do pracy czy szkoły, bo można szybko pokonać trasę, nie zmęczyć się i nie spocić. Sprawdza się tez w trakcie dłuższych wycieczek poza miasto.

REKLAMA

Kiedy jednak dziś myślę o rowerze elektrycznym, pierwszym skojarzeniem nie jest pani z moich rodzinnych stron, która ma łatwiejszy dojazd na cmentarz, ani ci, którzy w mieście przesiedli się z samochodów na elektryki.

Raczej przed oczami mam takie sceny. Idziemy w parku wzdłuż rzeki. Na najwyższym drzewie suszy się kormoran. Czaple przy brzegu polują na ryby. Słychać szum wody, jest sielsko, spokojnie, cicho. Aż nagle wyjeżdża zza pleców pędzący na rowerze elektrycznym dostawca jedzenia. Wystarczyłby krok w bok, o który łatwo w zachwycie nad przyrodą, a cały spacer mógłby skończyć się niewesoło.

Zdenerwowałem się nie na żarty. Gdzie, jak nie na łonie przyrody, można poczuć się beztrosko, rozkojarzyć się, iść z głową w chmurach? Ale nie, nawet tu, przy rzece, trzeba mieć się na baczności.

Ile razy uratował mnie fakt, że przez przypadek nie wykonałem nerwowego ruchu. Mogłem zderzyć się z pędzącym dostawcą, który nie wiedzieć czemu wyprzedzał mnie z prawej strony, od strony chodnika, a nie jak powinien po drodze dla rowerów. Ile razy wyjeżdżali z naprzeciwka, pędząc, nie przejmując się niczym.

Rowery elektryczne miały ułatwiać nam życie, a teraz głównie go utrudniają

Znamienne jest to, że najczęściej niebezpieczne sytuacje powodowane są przez dostawców jedzenia. Łatwo byłoby obwiniać samych kierowców, ale problem polega na tym, że oni też wpadli w sidła tej pułapki. Pędzą, bo muszą zarabiać, zgarniać jak najwięcej zamówień, a przecież im szybciej dowiozą jedna paczkę, tym prędzej zgarną drugą. Platformy umywają ręce – mówią, że uczulają kierowców, szkolą, dają im kaski i odblaski, ale to właśnie właściciele aplikacji mogliby ukrócić cały proceder, lepiej weryfikując to, czym dostarczane są zamówienia.

Wszystko stoi na głowie. Niby zmodyfikowanymi pojazdami nie można wjeżdżać na drogi dla rowerów czy chodniki, niby są przepisy, ale rzadko kiedy są egzekwowane. Prawo kapituluje przed dużymi technologicznymi korporacjami, które grają wszystkim na nosie. Nam, mieszkańcom miast, władzom, służbom, dostawcom – liczy się tylko to, żeby zamówienie było dostarczone.

Właśnie dlatego twierdzę, że rower elektryczny to symbol naszych czasów

Symbol wielkich nadziei, które skończyły się rozczarowaniem.

Jasne, może bardziej spektakularne są przykłady mediów społecznościowych, bo konsekwencje są większe: wiemy, że platformy pomagały manipulować wyborami, oszukiwać społeczeństwa, wręcz pomagać oszustom wyłudzać dane i pieniądze. Jednak to wszystko dzieje się w sieci, jakby gdzieś „obok” - choć z realnym wpływem na codzienne życie - a rowery elektryczne suną przed naszymi nosami, zdominowały chodniki, są wszędzie, trudno od nich uciec. Każdym takim przejazdem przypominają, że wielkie platformy zrobiły sobie z naszych ulic miejsce służące pomnażaniu zysku – tylko to się liczy. A my możemy tylko rozkładać ręce i się wściekać.

Symboliczne jest też to, że rowery elektryczne są częścią innej rozczarowującej idei – gospodarki współdzielenia. Przyznaję, kilkanaście lat temu naiwnie miałem wielkie nadzieję. Myślałem – głośno śmieję się z mej dziecinności – że to świetny pomysł. Ktoś, kto ma auto, chce sobie dorobić, więc przewozi innych ludzi, bo akurat jedzie z jednego osiedla na drugie. Nie jest taksówką, po prostu sobie dorabia. Prostodusznie zastanawiałem się, kiedy nadejdą czasy, kiedy auta będzie pożyczać się od sąsiada, bo przecież po co ma stać osiem godzin bezczynnie, gdy ten jest w pracy, jeśli można w tym czasie zrobić zakupy i podjechać nim do sklepu.

Dostawy z aplikacji? Równie świetny pomysł na dorobienie! A skończyło się tym, co opisał Marek Szymaniak w nagradzanym reportażu "Klatki z tombaku. W pułapce pracy platformowej".

W pułapkę wpada wielu kurierów dostarczających nam zamówione przez aplikacje jedzenie czy kierowców taksówek odwożących nas po imprezie do domu. Duża ich część to migranci, którzy trafili do naszego kraju kuszeni marzeniem życia w bogatym kraju. W Polsce, która jest częścią mitycznego Zachodu. Jednak sen dostatniego życia ziszcza się rzadko. Częściej zamienia się w koszmar, z którego trudno się wybudzić. I oznacza pracę po kilkadziesiąt godzin w tygodniu, bez prawa do urlopu, L4 czy ubezpieczenia na wypadek choroby i wypadku. A przy tym ciągłą niepewność jutra, samotność i społeczną izolację – pisał Szymaniak.

Technologia miała służyć, a wielu eksploatuje – tyle zostało z ekonomii współdzielenia. Owszem, są tacy, którzy na tym korzystają. Nie tylko same firmy, ale i ich klienci. Jednak większość musi ustępować. Widzimy to na chodnikach, umykając przed elektrycznymi bestiami, czy w popularnych turystycznych miastach, których władze mówią dość. Dobitnym przykładem jest choćby Hiszpania, gdzie mieszkańcy są wypychani z centrów miast na ich obrzeża, ponieważ nieruchomości były skupowane, żeby móc wynajmować apartamenty przyjezdnym.

To wszystko miało wyglądać inaczej

I to wszystko widzimy na przykładzie roweru elektrycznego. Piękna idea, którą zawłaszczyły sobie technologiczne korporacje, by przerobić na maszynkę do pomnażania zysku.  

REKLAMA

Zdjęcie główne: Grand Warszawski / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-08T16:20:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T07:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T07:32:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T07:22:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T07:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T06:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-07T10:54:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-07T07:22:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T20:50:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T20:26:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T18:36:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T18:10:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T18:09:05+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA