REKLAMA

Chwila nieuwagi i z lotniskowca spadł myśliwiec. Oto co się stało z samolotem za 60 mln dolarów

Wydawałoby się, że na jednym z największych okrętów wojennych świata wszystko jest pod kontrolą. A jednak – nawet na pokładzie amerykańskiego lotniskowca mogą zdarzyć się rzeczy, które trudno przewidzieć. F/A-18E Super Hornet, wart ponad 60 milionów dolarów, właśnie zniknął pod powierzchnią Morza Czerwonego.

Chwila nieuwagi i z lotniskowca spadł myśliwiec. Oto co się stało z samolotem za 60 mln dolarów
REKLAMA

Do incydentu doszło w czasie operacji holowania myśliwca wewnątrz hangaru pokładowego na USS Harry S. Truman. To jeden z flagowych lotniskowców US Navy. Maszyna była przymocowana do holownika, gdy niespodziewanie całość – zarówno samolot, jak i ciągnik – zsunęła się za burtę.

Jak to możliwe? Według źródeł w amerykańskiej marynarce wojennej lotniskowiec wykonał gwałtowny manewr, by uniknąć ostrzału ze strony rebeliantów Huti z Jemenu. Nie była to sytuacja ćwiczebna – Huti przyznali się do przeprowadzenia ataku z wykorzystaniem dronów i rakiet balistycznych, celując bezpośrednio w grupę uderzeniową okrętu.

REKLAMA

Marynarka Wojenna USA podała w oświadczeniu, że jeden z marynarzy odniósł lekkie obrażenia. Śledztwo trwa, ale wszystko wskazuje na to, że nagły skręt okrętu i związane z nim przeciążenia były decydującym czynnikiem.

Lotniskowiec jak sportowe auto? Truman potrafi zaskoczyć

Choć może to brzmieć jak oksymoron, okręty klasy Nimitz – do których należy USS Harry S. Truman – są zaskakująco zwinne jak na swoje rozmiary. Mierzący niemal 335 m\ długości (to więcej niż trzy boiska piłkarskie!) i ważący blisko 100 tys. t kolos potrafi osiągnąć prędkość około 55 km/h. Napędzają go dwa reaktory jądrowe, które dostarczają energii czterem wałom napędowym.

Lotniskowiec USS Harry S. Truman (CVN 75). Fot. Mass Communication Specialist Seaman Mike Shen

Eksperci podkreślają, że w sytuacjach zagrożenia lotniskowce stosują taktykę „zygzaka”, czyli gwałtownych, naprzemiennych skrętów o 30–40 stopni, wykonywanych w odstępach kilkudziesięciu sekund. Dla załogi oznacza to silne przechyły – nawet do 15 stopni – i ogromne siły działające na wszystko, co nie jest solidnie przymocowane.

I to właśnie w takim momencie będący w trakcie holowania F/A-18 spadł do morza. Zdaniem oficjalnych źródeł, samolot od razu poszedł na dno.

Więcej na Spider's Web:

Strata jak z filmu akcji, ale skutki bardzo realne

Wartość F/A-18E Super Hornet, który utonął w Morzu Czerwonym, to około 60 mln dol. To nowoczesny, wielozadaniowy myśliwiec bojowy, będący podstawą lotnictwa pokładowego US Navy. Służy zarówno do misji powietrznych, jak i uderzeń na cele naziemne. Strata jednej maszyny to ogromny koszt – nie tylko finansowy, ale i operacyjny.

Mimo to Marynarka zapewnia, że grupa uderzeniowa, której częścią jest Truman, nadal jest w pełni gotowa. Lotniskowiec nieprzerwanie uczestniczy w misjach nad Morzem Czerwonym i Zatoką Adeńską, będąc istotnym elementem amerykańskiej obecności w regionie.

Na tym wideo można zobaczyć, jak gwałtowne manewry potrafi wykonywać lotniskowiec.

Huti kontra USA: narastający konflikt na morzach

Atak, który doprowadził do wypadku, to kolejny epizod coraz poważniejszego konfliktu między USA a rebeliantami Huti z Jemenu. Grupa ta, wspierana przez Iran, nasiliła swoje działania po tym, jak Stany Zjednoczone zaangażowały się w ochronę żeglugi handlowej na Morzu Czerwonym. Huti twierdzą, że ich ataki to forma protestu przeciwko izraelskiej ofensywie w Strefie Gazy i wsparciu, jakiego udziela jej Zachód.

Tylko w ciągu kilku ostatnich miesięcy USS Harry S. Truman był kilkukrotnie celem ataków. W lutym doszło do kolizji ze statkiem handlowym u wybrzeży Egiptu (na szczęście bez ofiar). W grudniu natomiast jeden z Super Hornetów z tego samego lotniskowca został przypadkowo zestrzelony przez krążownik USS Gettysburg – piloci zdołali się katapultować i przeżyli.

F/A-18 Super Hornet. Fot. Staff Sgt. Gerald R. Willis

To wszystko pokazuje, że operacje US Navy w regionie są coraz bardziej napięte, a zagrożenia – coraz mniej przewidywalne.

Wojna, której nie widać

Choć nie mamy tu obrazów z frontu ani relacji z linii ognia, to wydarzenia takie jak to pokazują, że konflikt w Zatoce Adeńskiej i wokół Jemenu staje się poważnym wyzwaniem dla amerykańskiej armii. To wojna nowego typu – odległość i technologia nie gwarantują już nietykalności.

Rebeliancki ostrzał, precyzyjne drony i rakiety, a także trudne decyzje podejmowane na pokładach lotniskowców – wszystko to dzieje się z dala od kamer, ale z realnym wpływem na bezpieczeństwo globalnego handlu i równowagę sił na Bliskim Wschodzie.

F/A-18 startujące z pokładu USS Harry S. Truman.

Amerykanie zapowiadają dalsze działania w regionie i kontynuację misji obronnych. Huti natomiast nie zamierzają się wycofywać – ich celem ma być, jak twierdzą, „wsparcie Palestyńczyków i zakończenie izraelskiej okupacji”.

A co z Super Hornetem?

To nie tylko historia o stracie samolotu. To symbol coraz trudniejszej walki, jaką Stany Zjednoczone toczą na wodach świata – nie z regularną armią, lecz z nieregularnym przeciwnikiem, który potrafi uderzyć z zaskoczenia.

REKLAMA

I choć Truman nadal pływa, a jego załoga wykonuje kolejne zadania, to incydent pokazuje, że nawet najbardziej zaawansowane technologie nie są wolne od ryzyka. A morze – jak zawsze – potrafi zaskoczyć.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-30T09:42:34+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T08:05:39+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T07:00:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA