REKLAMA

Trump na naszych oczach zabija Temu i Shein. Poczta przestaje dostarczać paczki z Chin

Jeżeli do tej pory myślałeś, że zachowanie Trumpa ma niewielki wpływ na twoje życie, to patrz teraz. Jedną decyzją sprawi, że chińskie portale sprzedażowe będą mieć ogromny problem z przetrwaniem. A co teraz zrobi Europa?

Trump na naszych oczach zabija Temu i Shein. Poczta przestaje dostarczać paczki z Chin
REKLAMA

Amerykańska poczta z dnia na dzień przestała przyjmować przesyłki międzynarodowe z Chin i Hongkongu. To efekt tego, że Donald Trump wprowadził szereg przepisów, które miały skutkować nałożeniem dodatkowych 10-procentowych ceł na chińskie towary. Wszyscy przegapili, że znalazł się tam również zapis o wyłączeniu ich z zasady wartości minimalnej, od których pobiera się cło. Od dawna krytykowano to wyłączenie. Do 2016 r. wartość minimalna paczek podlegających ocleniu wynosiła 200 dolarów. W tym samym roku weszły w życie przepisy podpisane jeszcze przez Baracka Obamę, które podniosły wartość paczek do 800 dolarów. Ten zapis miał pobudzić amerykańską gospodarkę, ułatwić życie konsumentom, a stał się przewagą, dzięki której chińskie firmy mogły oferować dumpingowe ceny w USA.

REKLAMA

Shein i Temu chętnie korzystały z preferencji w amerykańskich przepisach

Zgodnie z nimi przesyłki o wartości do 800 dolarów były zwolnione z cła. W 2023 r. liczba przesyłek poniżej tego progu wynosiła 1,3 mld. W 2024 r. było to już 1,4 mld paczek. Wrażenie robi jednak coś innego - w 2023 r. Shein i Temu wysyłały dziennie około 600 tys. przesyłek do USA, co daje około 219 mln paczek w całym roku. Z raportu sporządzonego dla Kongresu wynika, że w latach 2018-2021 import paczek z Chin to aż 67 proc. wszystkich przesyłek o wartości poniżej 800 dolarów, a samo Shein i Temu odpowiada za 17 proc. przesyłek. Liczby te rosną z roku na rok, w tym szacuje się, że wartość importu z Chin przekroczy 55 mld dolarów.

Według danych zarówno w przypadku Shein, jak i Temu, Stany Zjednoczone odpowiadają za prawie 30 proc. przychodów tych firm. Zatrzymanie importu to cios w samo serce.

Shein i Temu to sprzedawcy śmieci

Możecie się oburzać, krzyczeć, że to nieprawda, że są tam perełki. Może i tak, ale naprawdę warto grzebać się w stercie łajna, żeby znaleźć dwie lub trzy fajne rzeczy? Raporty są szokujące. W butach odnotowywano bardzo wysoki poziom ftalanów, czyli substancji zaburzających gospodarkę hormonalną organizmu. W dziewczęcych sukienkach znajdował się formaldehyd, który przy ostrym zatruciu może wywołać niewydolność oddechową. Greenpeace przygotował raport z badań ubrań zakupionych na Shein. Testy na 47 produktach wykazały, że siedem z nich (15 proc.) zawierało niebezpieczne chemikalia, które przekraczają limity określone w przepisach Unii Europejskiej. Pięć z tych produktów przekraczało limity o 100 lub więcej proc. Dodajmy do tego notoryczne łamanie jakichkolwiek praw pracowniczych, morderczy wyzysk i mamy świat tzw. fast fashion w pełni.

Ubrania są niskiej jakości, ale za to wyglądają modnie i są tanie. Użytkownicy na całym świecie pokochali Shein. Firma szacuje, że w 2025 r. przychody firmy będą wynosić 60 mld dolarów.

Więcej o Shein przeczytacie w:

Skala problemu jest ogromna. Według danych przewoźników cargo Temu wysyła 4000 ton towarów dziennie, Shein 5000 ton, a Alibaba 1000 ton. Sam Shein odpowiada za emisję 6 mln ton dwutlenku węgla rocznie. W powietrzu nieustannie krążą paczki z Chin, które dzięki wsparciu chińskiego rządu wysyłane są za darmo na cały świat. Shein i Temu działają jak małe kasyna online - wchodzicie do aplikacji, widzicie różne promocje, ceny kup teraz, a suto opłacani influencerzy dbają o odpowiednią promocję platform. Już teraz na TikToku pojawiają się pierwsze apele do Donalda Trumpa, żeby cofnął swoją decyzję. W Ameryce dopiero wstaje dzień, więc za chwilę wiele osób brutalnie zmierzy się z nową rzeczywistością.

Kto się cieszy? Jeff Bezos

Podczas inauguracji Donalda Trumpa żartowano, że władcy technologicznych gigantów przybyli złożyć hołd lenny nowemu wasalowi. Pierwsze dwa tygodnie prezydentury Trumpa to spłacanie długów wdzięczności zaciągniętych podczas kampanii prezydenckiej. Elon Musk właśnie stał się najpotężniejszym miliarderem na świecie, bo zajmuje się reformą amerykańskiej administracji i decyduje o przyznaniu gigantycznych rządowych kontraktów. Jeff Bezos właśnie dostał prezent - klienci, którzy nie będą mogli korzystać z Shein i Temu, prawdopodobnie wpadną w sidła Amazona.

Co ciekawe - jak zwykle pojawiło się uzasadnienie - Trump wcale nie daje prezentu Bezosowi, tylko walczy z paczkami, które mogły zawierać niebezpieczne materiały, w tym również nielegalne jak fentanyl. Oczywiście najwięcej fentanylu sprzedają zupełnie legalnie wielkie amerykańskie koncerny farmaceutyczne, ale to już drobny szczegół. Trump zniósł preferencję celną dla dobra Amerykanów, którzy może i zapłacą więcej za podobne rzeczy na Amazonie, ale za to będą się czuli bezpieczni. Tajemnicą poliszynela jest to, że chińskie towary były sprzedawane z odpowiednią marżą na innych portalach. Przez lata podobnie było na polskim Allegro, gdzie za wpisanie naszych danych adresowych na przesyłce z Chin było źródłem zarobku dla wielu przedsiębiorców.

Kto płacze? Wszyscy inni

Każdy właściciel firmy czerpiącej korzyści z Shein i Temu, który nie pokłonił się przed nowym cesarzem, ma teraz problem. Na chińskich platformach korzystały firmy kurierskie, które wielokrotnie zwiększyły swoje obroty. Powstały nowe powierzchnie magazynowe, w których przechowywano najpopularniejsze towary, tak żeby skrócić do minimum czas ich dostawy. Shein i Temu nawiązywały współpracę ze sklepami w USA, żeby skrócić dystans pomiędzy klientem a magazynem. Linie lotnicze oferujące przewóz cargo pławiły się w zyskach. Statki miały mnóstwo zamówień i teraz to wszystko na jakiś czas zostanie ucięte. Konsekwencje decyzji Trumpa zobaczymy za 2 miesiące w wynikach za pierwszy kwartał największych firm. Mniejsi sprzedawcy będą upadać po cichu.

A co w Unii Europejskiej i Polsce?

U nas wszystko toczy się powoli. Unia Europejska dopiero szykuje się do wprowadzenia ograniczeń. W 2024 r. do Unii Europejskiej zaimportowano 4,6 mld paczek o niskiej wartości, czyli poniżej 150 euro. Informowaliśmy ledwo kilka dni temu, że Unia Europejska planuje reformy celne, które zobowiązałyby platformy internetowe do dostarczania danych przed przybyciem towarów do UE, umożliwiając urzędnikom lepszą kontrolę i inspekcję paczek. Według propozycji sprzedawcy oferujący swoje produkty na popularnych chińskich platformach mają "pobierać odpowiednie cło i podatek VAT" oraz "zapewniać zgodność towarów z innymi wymogami UE". Projekt ma znieść obecne zwolnienie z cła towarów o wartości poniżej 150 euro.

Ale to nie wszystko. Projekt ma powołać nowy urząd, który będzie zbierał dane dotyczące importu do wszystkich państw unijnych. W walce z zalewem paczek potrzebujemy zalewu urzędników. Kiedy nowe przepisy zaczną obowiązywać? Obstawiam, że miną co najmniej 2 lata, bo projekt przepisów dopiero ma zostać przedstawiony opinii publicznej, i później zaczną się konsultacje, lobbing, ponowne konsultacje. Na to stracimy rok. Później będziemy powoływać nowy urząd, więc realnie powalczymy z problemem w 2027 r. Do tego czasu Shein i Temu mogą się zwinąć, bo zabije ich Donald Trump.

Unia Europejska działa zupełnie inaczej niż USA, nie możemy wprowadzać prawa z dnia na dzień tak jak w przypadku atomowego supermocarstwa. Coś jednak we mnie pęka, bo o problemie z Shein i temu głośno jest od kilku lat. Mimo to unijni urzędnicy woleli zajmować się nieistotnymi kwestiami, a macki chińskich platform sprzedażowych pomału obejmowały cały kontynent. W Stanach Trump jednym podpisem wywraca stolik, do którego my dopiero szykujemy nakrycie. I jak zwykle obudzimy się z ręką w wiadomym miejscu.

REKLAMA

Więcej o Shein, Temu i AliExpress przeczytacie w:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA