Wszystkie grzechy Shein. Zarobek na niszczeniu nam życia

W butach był bardzo wysoki poziom ftalanów, czyli substancji zaburzających gospodarkę hormonalną organizmu. W dziewczęcej sukience znaleźli formaldehyd, który przy ostrym zatruciu może wywołać niewydolność oddechową. Oba produkty zostały kupione na znanej chińskiej platformie Shein. Używanie toksycznych substancji do tworzenia produktów to niejedyny grzech tej firmy.

21.08.2023 05.17
Shein - historia, sylwetka, #sheinhaul

W centrum machiny biznesowej Shein (czyt. szi-in), czyli chińskiej platformy e-commerce, jest #SHEINHAUL. Pod tym hasztagiem publikowane są w mediach społecznościowych filmy nagrane przez influencerów, na których pokazują, co kupili na platformie. Shein działa wyłącznie w internecie, nie ma stałych stacjonarnych sklepów, choć zdarza się, że w niektórych miastach otwiera tzw. pop-up store. Platforma dostępna jest w 150 krajach na całym świecie. W Polsce Shein to piąty najpopularniejszy sklep internetowy. W czerwcu 2023 roku Shein odwiedziło 7,3 mln użytkowników. To oni niosą wieść o firmie dalej, na przykład nagrywając filmy.

Na jednym z wideo pod #SHEINHAUL Kanadyjka Megan Punselie, którą na TikToku obserwuje 20 tys. osób, pokazuje dwa wielkie worki z Shein. Wysypuje z nich całą górę ubrań i akcesoriów. Oczywiście zapakowanych w kolejne plastikowe worki z napisem SHEIN. Na wideo prezentuje różową sukienkę na ramiączkach, niebiesko-białą dzierganą narzutkę na plażę, białą sukienkę bez ramiączek oraz dżinsową spódnicę.

Haule zakupowe z Shein robią też polskie influencerki, takie jak Patrycja Mołczanow (1,8 mln followersów na TikToku) czy Paulina Hornik (770 tys. followersów). Obie dzięki wygenerowanym specjalnie kodom dają swoim obserwatorom 15 proc. zniżki na zakupy na Shein.

Z kupionych tam produktów zadowolona jest też Klaudia, która odpowiedziała na mój post na Facebooku. Szukałam w nim osób kupujących na Shein. – Kupuję tam bardzo często, m.in. akcesoria do salonu kosmetycznego, który prowadzę. Świetnie mi się sprawdzają. Na Shein kupuję też ubrania, stroje kąpielowe. Jakość jest fajna, cena też, przesyłka idzie około tydzień – tłumaczy Klaudia, która z Sheina korzysta od niemal trzech lat.

Swój pierwszy zakup ostatnio dokonała Ania. – Shein poleciła mi koleżanka, zachwycała się ceną. Mój pierwszy zakup to dwie sukienki, dwa stroje kąpielowe i narzutka na plażę. Za wszystko zapłaciłam 290 zł. Nigdzie za takie zamówienie nie zapłaciłabym tak mało. A z jakości też jestem zadowolona – zaznacza Ania.

Wszystkie ubrania na pierwszy rzut oka wyglądają w porządku. Jednak gdy sprawdzamy na stronie Shein zaprezentowane przez wspomnianą wcześniej Kanadyjkę ciuchy, okazuje się, że zdecydowanie nie zostały zrobione z jakościowych materiałów, za to przyciągają właśnie ceną. Różowa sukienka kosztuje 44 zł, w składzie ma 95 proc. poliestru i 5 proc. elastanu, narzutka (poliester w 100 proc.) to koszt 66 zł. Za białą sukienkę, w składzie której jest 93 proc. poliestru i 7 proc. elastanu, trzeba zapłacić 35 zł, a spódnicy wyszukiwarka na stronie nie znajduje.

Shein to obecnie jedna z największych firm branży fast fashion na świecie, wyprzedza już popularne H&M i GAP. Firma zapowiada, że jej przychody wzrosną ponad dwukrotnie do prawie 60 miliardów dolarów do 2025 roku, w porównaniu z 22,7 mld dol. wypracowanymi w zeszłym roku. Jeśli do tego dojdzie, Shein będzie miał większą roczną sprzedaż niż dwie największe sieciówki: H&M i Zara. Zapowiedziane ambitne cele łączą się z planami wejścia na nowojorską giełdę.

Jednak plany te może pokrzyżować, przynajmniej na chwilę, zorganizowany w czerwcu wyjazd dla influencerów do chińskiej fabryki Shein. Firma w ten sposób próbowała oczyścić się z zarzutów wykorzystywania pracowników w szwalniach, którzy pracują za małe pieniądze w niebezpiecznych warunkach. Ale mało kto dał się nabrać na ten propagandowy chwyt. Karkołomne tworzenie pozytywnego wizerunku firmy przez opłaconych influencerów spotkało się z ogromną krytyką. Jednak mimo wielu wpadek Shein wydaje się być niezatapialny.

Kasyno z ubraniami dla niepełnoletnich 

Shein sprzedaje odzież, która jest tanio i szybko produkowana, przez co może być sprzedawana po niewiarygodnie niskich cenach. Firma nadała szybkiej modzie zupełnie nowe znaczenie, wykorzystując technologię sztucznej inteligencji do identyfikowania trendów. Dzięki temu jest w stanie wyprodukować tysiące ubrań w rekordowym czasie.

Analitycy nazwali model biznesowy Sheina "sprzedażą detaliczną w czasie rzeczywistym", ponieważ wyprodukowanie nowych projektów może zająć zaledwie trzy dni, o czym informował Vox. Według obliczeń BBC w dowolnym momencie na stronie znajduje się aż 600 tys. artykułów do kupienia. Tak rozległa produkcja niezważająca na standardy środowiskowe emituje ponad 6 milionów ton dwutlenku węgla rocznie.

Na Shein znacznie większą część sprzedaży dokonuje się za pośrednictwem aplikacji mobilnej niż za sprawą konwencjonalnej strony internetowej. Twórcy aplikacji do jej stworzenia zapożyczyli pomysły ze świata gier. Są zegary odliczające czas promocji i gry, w których nagrodą jest zniżka na zakupy.

– To działa jak jedno wielkie kasyno. Każdy, kto wchodzi na stronę, dostaje punkty, dodatkowe zniżki, które wymienia na bony. Im więcej kupisz, tym masz lepsze ceny. Dostajesz więcej punktów, które wymienisz na nagrody. A jak wrzucisz odpowiednią liczbę rzeczy do koszyka, to jeszcze masz za darmo przesyłkę. Ten absurdalny sklep wprowadza nastolatki w modową histerię, która popycha je do jeszcze większej konsumpcji – mówi Aleksandra Miernik, prowadząca kanał o modzie Fucks Fashion.

Chociaż takie praktyki są powszechne w branży fast fashion, Shein jest w tym bardzo nachalne. Zawiera więcej zachęt dla użytkowników do wydania większej ilości pieniędzy lub ujawnienia danych osobowych niż inne platformy zakupowe.

Produkty najbardziej przemawiają do nastolatek. Miłość pokolenia Z do Shein wynika z trzech rzeczy: produkty te są modne, tanie i promowane przez influencerki. Jednak Michał Zaczyński zauważa też inną zależność. – Młodzi ludzie zwykle nie mają pojęcia, czym jest jakość. Nie nauczyli ich tego rodzice, którzy, wychowani w topornych latach 80. i 90., sami nie wiedzieli i nie wiedzą, na czym polega wartość dobrych tkanin, dodatków, wykonania czy samego projektu – tłumaczy Zaczyński. I dodaje: – A skoro nie wiedzą, to też nie mają potrzeby i nie rozumieją, po co mają wydawać na płaszcz 2000 zł, kiedy mogą go mieć "prawie taki sam" za 200 czy 150 zł. I często nawet nie zależy to od budżetu, jakim dysponują. Pokolenie Z idzie w ich ślady.

Problem jest nie tylko w samym składzie materiału. W listopadzie ubiegłego roku Greenpeace przygotował raport z badań ubrań zakupionych na Shein. Testy na 47 produktach wykazały, że siedem z nich (15 proc.) zawierało niebezpieczne chemikalia, które przekraczają limity określone w przepisach Unii Europejskiej. Pięć z tych produktów przekraczało limity o 100 lub więcej proc.

Organizacja kupiła 42 artykuły, w tym odzież i obuwie dla mężczyzn, kobiet, dzieci i niemowląt, ze stron internetowych Shein w Austrii, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii i Szwajcarii oraz pięć artykułów z tymczasowego sklepu w Monachium w Niemczech. Produkty zostały wysłane do niezależnego laboratorium BUI w celu analizy chemicznej. Wyniki badań wykazały bardzo wysoki poziom ftalanów w butach i formaldehydu w sukience dla dziewczynki. Oba związku są bardzo niebezpieczne dla zdrowia użytkującego te produkty.

"Produkty Shein zawierające niebezpieczne chemikalia zalewają europejskie rynki i łamią przepisy, które nie są egzekwowane przez władze" – tłumaczy w raporcie Viola Wohlgemuth z Greenpeace w Niemczech.

Aktywistka Areta Szpura zauważa, że głosy o uchybieniach w produkcji są skutecznie uciszane przez duże korporacje, jak Shein, a cierpią na tym najbardziej pracownicy. – Była sytuacja, gdzie pracownicy rozpakowujący ubrania w sklepach mieli różnego rodzaju wysypki, choroby skóry przez kontakt z dużą ilością chemikaliów w tych ubraniach – tłumaczy Szpura. I zaznacza, że niebezpieczne substancje z barwników czy nadruków na ubraniach dostają się do przez pranie do ścieków, a potem do rzek, z których potem ludzie czerpią wodę.

Nieetyczne zagrywki 

Toksyczne substancje w ubraniach to niejedyny grzech Shein. Szwajcarski NGO’s Public Eye dowiódł, że marka nie przestrzega przepisów prawa pracy i bezpieczeństwa w miejscu pracy. Z relacji jednej z badaczek, której udało się wejść do fabryki Shein w Guangzhou, w miejscu nie widziała ani jednego wyjścia ewakuacyjnego ze względu na pozostawione tam szpule materiału oraz worki z uszytymi już ubraniami. Ponadto okna na piętrze są zakratowane, co w przypadku wybuchu pożaru uniemożliwia bezpieczne opuszczenie szwalni.

Pracownicy skarżyli się na upały panujące wewnątrz fabryki, a także długie godziny pracy – niektórzy pracują nawet 75 godzin tygodniowo, a wolny mają tylko jeden dzień w miesiącu. Kontrowersje wywołują też zarobki, bo, jak zaznacza polska projektantka Magda Popiel, w procesie produkcji ubrań jest na tyle dużo etapów, że trudno sprawiedliwie zapłacić pracownikowi, jeśli końcowy produkt kosztuje kilkanaście złotych.

– Najpierw trzeba zaprojektować ubranie, później taki projekt musi pójść do konstruktora, który tworzy prototyp. Czasami takich prototypów szyje się kilka. Kiedy już się odszyje taki prototyp, szyje się rozmiarówkę – opisuje Popiel. Krawcowe, z którymi współpracuje, zarabiają przynajmniej 6 tys. zł. – Jeśli chce się być fair wobec pracowników i klientów, nie można sprzedawać ubrań za kilkanaście złotych – przekonuje Popiel.

fot. Shutterstock/II.studio

Jednak Shein nie tylko zachowuje się karygodnie wobec klientów, środowiska czy pracowników. Ciosy poniżej pasa stosuje także wobec rywali z branży fashion, którzy odpłacają się pozwami. I tak H&M w lipcu pozwał Sheina za kopiowanie wzorów kolekcji ubrań, podobnie zrobiła grupa niezależnych projektantów (Kristy Petty, Larissa Martinez i Jay Baron), którzy uważają, że firma skopiowała ich oryginalne projekty. Z kolei Temu, chiński e-commerce, w połowie lipca wytoczył sprawę antymonopolową przeciwko Shein w amerykańskim sądzie federalnym. Temu oskarża Shein o zmuszenie chińskich fabryk do wstrzymania produkcji dla Temu, aby utrzymać dominację na rynku w Stanach Zjednoczonych. W pozwie Temu napisało, że Shein przez te działania trzykrotnie obniżył im sprzedaż. Shein zapytany o pozew stwierdził, że jest on bezpodstawny, a firma będzie bronić swoich racji.

Tajemniczy król ultraszybkiej mody

Za prężnie działającym, ale skrajnie nieetycznym biznesem stoi Xu Yangtian, znany również jako Chris Xu. To jednej z najbogatszych ludzi w Chinach, choć nie tak znany jak były prezes Alibaby Jack Ma czy Pony Ma z Tencenta. Xu odmawia wywiadów i rzadko cokolwiek publicznie komentuje.

Istnieją dwie znane anegdoty o Xu: pozytywna i negatywna. Obie – o ile prawdziwe – wskazują na cechujące go determinację i bezwzględność potrzebne do zbudowania globalnego imperium w szalenie konkurencyjnym świecie mody.

Pierwsza anegdota, szczególnie rozpowszechniona w chińskich mediach, mówi o tym, że nieważne, kiedy przyjdzie się do biura, Xu Yangtian i jego zespół zawsze tam będzie. Choćby była to godz. 3 w nocy. Xu jest zawsze na spotkaniach, nigdy nie pokazuje lenistwa i zawsze stara się dowiedzieć, co u jego pracowników słychać.

Drugą anegdotę, już mniej pochlebną, opowiadają dwaj byli partnerzy biznesowi Xu. Podobno jeszcze przed erą Shein, ale po wspólnym zbudowaniu dobrze prosperującej firmy e-commerce, pewnego dnia Xu zniknął, zabierając ze sobą dostępy do konta PayPal firmy.

Xu urodził się w prowincji Shandong we wschodnich Chinach w 1983 roku. Chińskie media opisują go jako przeciętnego studenta z biednej rodziny, który musiał pracować, aby utrzymać się na studiach. Po studiach z handlu międzynarodowego przez krótki czas pracował w firmie zajmującej się marketingiem internetowym, gdzie odpowiedzialny był za zwiększanie ruchu w witrynach internetowych, czyli SEO.

Pierwszy biznes e-commerce założył w 2008 roku wraz z dwoma partnerami biznesowymi, Li Pengiem i Wangiem Xiaohu – tymi samymi, których miał potem oszukać. Sprzedawali wszystko od czajników po telefony, zanim skupili się na odzieży damskiej i akcesoriach. Biznes nie odniósł spektakularnego sukcesu. Trzy lata później Xu założył kolejny e-commerce: Sheinside reklamujący się jako "wiodąca na świecie firma zajmująca się sprzedażą sukni ślubnych", chociaż na platformie można było kupić też ubrania na co dzień.

Wokół powstania nowej firmy było sporo kontrowersji. Jak opisuje "Guardian", były wspólnik Li Peng zarzucił Xu, że pewnego dnia zniknął z biura nie tylko z dostępem do firmowego PayPala. Miał też ignorować wszystkie połączenia. Wang z kolei potwierdził "Guardianowi" wersję zdarzeń Li, ale sam odmówił komentarza.

Rok po założeniu Sheinside Xu skrócił nazwę do Shein, a do współpracy namówił chińskich miliarderów Molly Miao, Gu Xiaoqing and Ren Xiaoqing, którzy od 2012 roku budowali z nim biznes. Z początku Shein pozyskiwał swoje produkty z chińskiego hurtowego rynku odzieżowego w Guangzhou, regionie znanym z produkcji odzieży. Dopiero w 2014 roku Shein zaczął rozwijać własny system łańcucha dostaw, a w międzyczasie kupiła konkurenta Romwe. W 2015 roku powstała aplikacja Shein, co wiązało się z ogromną ofensywą marketingową. Reklamy i produkty Shein stały się wszechobecne, głównie za sprawą influencerów, celebrytów, którzy promowali produkty w mediach społecznościowych.

Shein w Chinach nie jest aż tak popularny, zresztą priorytetem Xu od początku był eksport towarów za granicę. Firma szczególnie skorzystała na pogarszających się stosunkach handlowych między Chinami a Stanami Zjednoczonymi. Chiny, żeby ratować krajowy eksport, zaczęły znosić podatki eksportowe dla firm bezpośrednio sprzedających towary do konsumentów po tym, jak USA nałożyły więcej ceł. W związku z tym, że Shein wysyła swoje zamówienia bezpośrednio do klientów z chińskich magazynów, paczki o wartości poniżej 800 dol. lub generalnie przesyłki o niewielkiej wartości na ogół pozostają bezcłowe. Innymi słowy, Sheinowi udało się skutecznie i legalnie omijać podatki.

Ostatnie lata to ogromne wzrosty liczby użytkowników Sheina, a tym samym sukces biznesowy. Spekulowano o ekspansjach i międzynarodowych przejęciach, co świadczy o ambicjach założyciela firmy. Xu miał chrapkę m.in. na brytyjskiego giganta odzieżowego Missguided. A dobre wyniki finansowe przyciągnęły znanych inwestorów, w tym Tiger Global Management i Sequoia Capital China.

W 2022 roku Xu przeniósł siedzibę główną firmy z Chin do Singapuru ze względów regulacyjnych, ekspansji międzynarodowej i finansowych. Poza tym "singapurska firma" brzmi w świecie dużo lepiej niż "firma chińska". Jednocześnie zachował łańcuch dostaw i magazyny w Chinach. W czasie pandemii w 2020 roku firma miała wypracować 10 miliardów dolarów przychodów. Oznaczało to siódmy rok z rzędu, w którym firma odnotowała ponad 100 proc. wzrost sprzedaży. Jednak Xu ma apetyt na więcej.

Aby wyszli z mody

W czerwcu Shein zorganizował wyjazd dla sześciu influencerek do chińskiej fabryki w Guangzhou. Wobec planu Xu wprowadzenia firmy na giełdę Shein robi, co może, aby przykryć kolejne wpadki wizerunkowe.

Influencerka Kenya Freeman stworzyła 11 postów na Instagramie z wyjazdu do fabryki, w tym filmy wychwalające Shein i jego warunki pracy. – Nawet się nie pocili – mówiła o pracownikach fabryki influencerka Destene Sudduth, w opublikowanym na Instagramie i TikToku wideo. Ale zamiast zdobyć serca czujnych fanów, internetowe gwiazdy tylko ich oburzyły. Shein został zmuszony do wydania oświadczenia, w którym stwierdził, że jest "zasmucony", widząc negatywne reakcje wobec swoich twórców.

fot. Shutterstock/Frame China

Influencerki usuwały negatywne komentarze na swoich kontach w mediach społecznościowych i publikowały filmy, tłumacząc się z wyjazdu. Tym samym wysiłki Shein, aby poprawić swoją reputację za pomocą influencerów, nie tylko spaliły na panewce, ale przede wszystkim zwróciły jeszcze większą uwagę na zarzuty o nieetyczne praktyki biznesowe.

Problem szybkiej mody dostrzegają nie tylko internauci. W Parlamencie Europejskim trwają prace nad przepisami umożliwiającymi skuteczną walkę z nadprodukcją tekstyliów i ubrań oraz nadmiernym konsumpcjonizmem. Unijni politycy chcą, żeby ubrania od samego początku były projektowane z myślą o gospodarce w obiegu zamkniętym. Oznacza to, że nowe ubrania – podobnie jak w przypadku unijnych przepisów o sprzętach elektronicznych i AGD – powinny być bardziej wytrzymałe, służyć dłużej, być łatwe do naprawy, ponownego użycia lub recyklingu.

Parlament Europejski jest też za tym, żeby producenci oferowali konsumentom usługi konserwacji lub naprawy towarów. Niektóre firmy już oferują klientom długoterminowe gwarancje, które obejmują bezpłatną naprawę, wymianę produktu lub instrukcje dotyczące naprawy. PE chce także poprawić warunki produkcji materiałów, butów i ubrań trafiających na rynek UE tak, żeby już nigdy nie dopuścić do tragedii, jaka miała miejsce w Rana Plaza w Bangladeszu.

Właśnie tam 10 lat temu zawalił się budynek, gdzie mieściło się wiele fabryk odzieżowych realizujących zamówienia także od zachodnich marek. Zginęły wówczas 1134 osoby – głównie kobiety, które protestowały przeciwko tragicznym warunkom pracy.

Celem Komisji Europejskiej jest, aby do 2030 roku ubrania na rynku UE były trwalsze i nadawały się do recyklingu, składały się w dużej mierze z włókien pochodzących z recyklingu, były wolne od substancji niebezpiecznych i produkowane w sposób przyjazny dla środowiska, przy jednoczesnym poszanowaniu praw społecznych. Chcą, aby szybka moda wyszła z mody.

Aktualizacja:

Już po publikacji biuro prasowe Shein przesłało nam stanowisko odnośnie do niebezpiecznych chemikaliów, które wykryto w ich produktach.

"SHEIN bardzo poważnie traktuje bezpieczeństwo związane z użytkowaniem produktów. Nasi dostawcy są zobowiązani do przestrzegania wprowadzonych przez nas kontroli i standardów, w tym wykazów kontroli chemicznych i standardów, które są dostosowane do europejskich przepisów REACH, a także CPSIA, CPSA i CA65 z Stanach Zjednoczonych. Ściśle współpracujemy z międzynarodowymi partnerami, takimi jak Intertek, SGS, BV i TUV, aby regularnie przeprowadzać testy w celu zapewnienia zgodności dostawców z naszymi standardami bezpieczeństwa produktów. W ubiegłym roku przeprowadziliśmy z partnerami ponad 300 000 testów bezpieczeństwa chemicznego. Zawsze bardzo uważnie wsłuchujemy się w głos naszych konsumentów, dlatego gorąco zachęcamy ich do kontaktowania się z nami w każdej sytuacji. Jesteśmy zaniepokojeni wszelkimi oznakami problemów z jakością naszych produktów, dokładamy wszelkich starań, aby w pełni spełniały one potrzeby naszych klientów i były dla nich bezpieczne. Dlatego w naszej aplikacji i na stronie internetowej znaleźć odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania lub skontaktować się poprzez formularz lub maila (cce@shein.com)" – napisało biuro prasowe Shein.

Zdjęcie główne: fot. Shutterstock/MrLeestudio
DATA PUBLIKACJI: 21.08.2023