Trzymaj zapas gotówki, nadchodzą trudne czasy. Ten rząd ostrzega obywateli
Porzuciliśmy gotówkę na rzecz kart płatniczych i innych form transakcji bezgotówkowych. Są szybsze, wygodniejsze i w dzisiejszym świecie wystarczy telefon komórkowy, żeby zapłacić praktycznie w każdym miejscu na świecie. Ale w Holandii władze ostrzegają, że trzeba mieć zapas gotówki w domu, bo nadchodzą trudne czasy.
Pozbywamy się gotówki, już tylko niewiele ponad 30 proc. transakcji w Polsce odbywa się za jej pomocą. Wolimy karty płatnicze i inne formy płatności bezgotówkowych, w tym fenomenalnego BLIK-a. Na ludzi płacących wszędzie gotówką patrzymy podejrzliwie, kojarzą nam się z szarą strefą. Dlatego nawet nie sprzeciwiamy się zbytnio pomysłom rządu, żeby pozbyć się prawdziwego pieniądza, bo przecież nie zrobi nam to żadnej różnicy. Tymczasem są państwa, gdzie do tematu podchodzi się zupełnie inaczej.
Holandia apeluje do obywateli - trzymajcie gotówkę
Holenderskie banki i rząd apelują do obywateli, żeby zawsze mieli trochę gotówki w domu. I najlepiej dobrze ją ukryli. Obecna sytuacja geopolityczna jest niepewna, a w całej Europie obserwuje się większą liczbę cyberataków. Wprawdzie hakerzy nie uderzają jeszcze w system finansowy, ale ryzyko rośnie.
Wprost mówią, że za sytuację odpowiada Rosja i nawet zwykli obywatele muszą być gotowi na ewentualny atak. Dlatego obywatele powinni mieć w domu gotówkę, ale na razie nie określono minimalnego zalecanego poziomu. Niektórzy mówią o kwotach od 200 do 500 euro, a dodatkowo każdy powinien mieć w domu zapasy żywności umożliwiający przetrwanie kilku kryzysowych dni, gdyby nie dało się dostać podstawowych artykułów spożywczych.
Podobne wytyczne ogłosiła niedawno Szwecja, która zaleca, żeby było to około 170 euro, co najmniej, czyli średnia kwota tygodniowych zakupów w tym państwie. Tydzień ma być czasem wystarczającym do tego, żeby instytucje finansowe stanęły na nogi i uruchomiły system, który padłby ofiarą ataku cybernetycznego.
Dlaczego trzymanie gotówki ma sens?
Być może kojarzycie książkę Marca Elsberga Blackout. W niej przeczytamy fikcyjny scenariusz, w trakcie którego Europa pozbawiona jest prądu na dłuższy czas, początkowo wszyscy myślą, że to awaria, ale prawda okazuje się dużo gorsza. Dochodzi do walk pod bankomatami, bo rządy wprowadziły maksymalny limit wypłat na osobę, co powodowało zamieszki. Z powodu braku prądu nie działały terminale płatnicze, więc bez gotówki nie dało się niczego załatwić.
Ten scenariusz wcale nie jest taki fikcyjny. W przeszłości zdarzały się takie przypadki. Wycinek można było obserwować podczas kryzysu finansowego w 2008 r. czy w czasie pandemii. Za każdym razem limity wprowadzono w konkretnych celach. Miały chronić system finansowy i zapobiec upadłości banków, które miałyby duży problem, gdyby wszyscy klienci wycofali swoje depozyty z dnia na dzień. Ograniczenie wypłat ma również na celu ustabilizowanie waluty oraz stanowi jeden ze sposobów radzenia sobie z kryzysem. Gdy wszystko wraca do normy, znów możemy płacić wszędzie kartami i brzydzić się papierowymi pieniędzmi, bo są tak staromodne.
Tymczasem wszystkie poradniki przetrwania w trudnych czasach mówią o tym, że trzeba monitorować sytuację finansową i gospodarczą kraju, posiadać zapas gotówki w domu, najlepiej w różnych walutach, gdyby zaszła konieczność nagłej ucieczki. Sam pamiętam pierwsze chwile w lutym 2022 r., gdy za wschodnią granicą rozpoczęła się wojna. Złapałem się na tym, że w domu nie mam żadnej gotówki i gdyby trzeba było uciekać, to byłbym w pełni uzależniony od bankomatów, a że mieszkam na terenie wschodniej Polski, to do zagrożenia mam blisko. Teraz nauczyłem się i staram się zawsze mieć niewielką sumę w gotówce, tak żeby wystarczyła na kilka dni życia, bo nigdy nie wiemy, co się może wydarzyć.
Holenderski Bank Centralny słusznie wskazuje na to, że rośnie zagrożenie atakami hakerskimi na system finansowy, a sam atak może doprowadzić do wybuchu paniki. Owszem, nie stracimy swoich pieniędzy zlokalizowanych na kontach bankowych, ale możemy się borykać z utrudnionym dostępem do nich.
Niestety nasze władze i banki nie formułują stosownych apeli, mają ważniejsze rzeczy na głowie niż dobro obywateli. Dlatego posłuchajcie się holenderskiego banku i trzymajcie trochę gotówki w domu.
Oczywiście najpierw trzeba mieć tę gotówkę, bo to najtrudniejsza część tego planu.
Więcej o przygotowaniach na wypadek kryzysu przeczytasz w: