AptX Lossless - co musisz wiedzieć o bezstratnym audio w słuchawkach bezprzewodowych, na przykładzie Bowers & Wilkins Pi8
Czy słuchawki True Wireless mogą odtwarzać muzykę w jakości bezstratnej? Po latach przesuwania technologicznych barier nareszcie jest to możliwe, dzięki kodekowi AptX Lossless. Sytuacja jest jednak nieco... skomplikowana, dlatego warto szerzej przyjrzeć się nowemu standardowi oraz samym bezstratnym formatom dźwięku.
Czy w pełni bezprzewodowe słuchawki mogą odbierać dźwięk w jakości bezstratnej? Najlepsza odpowiedź brzmi: Tak, ale... Wraz z pojawieniem się ulepszonego kodeka AptX Lossless zostały nadkruszone technologiczne bariery, które od dekad uniemożliwiały miłośnikom dobrego brzmienia odsłuch ulubionej muzyki na słuchawkach True Wireless w bezstratnej jakości.
Aby w pełni zrozumieć, jakie są możliwości standardu AptX Lossless, najpierw należy porozmawiać o tym, czym właściwie są bezstratne formaty i z czego owa strata wynika. By zrobić to jak najlepiej, zapraszam do mojego wehikułu czasu. Zapnijcie pasy, przenosimy się do demokratycznej Polski wczesnych lat 90, zaraz po upadku PRL-u i niedługo po (tymczasowym, jak się okazuje) odejściu winylu do lamusa.
Gdzie zaczął się problem ze stratą jakości dźwięku? Musimy cofnąć się do alejki w hipermarkecie z lat 90.
Warto rozumieć, dlaczego miłośnicy dobrego brzmienia tak skupiają się na kwestii bezstratności. Aby dobrze to nakreślić, cofamy się do czasów, w których owa utrata zaczęła mieć miejsce. Mowa o okresie, gdy w sklepach z elektroniką długie rzędy albumów CD były codziennością, a budki odsłuchowe nikogo nie dziwiły. Stanowiły wręcz dużą atrakcję podczas wizyty w hipermarkecie. Pamiętam, jak w 98 rodzice zostawiali mnie w sekcji z elektroniką na całe zakupy, a ja zakładałem słuchawki i wybierałem popularne albumy do przesłuchania, odtwarzane bezpośrednio z płyt.
Muzyka wypalona na płycie CD stanowiła – i w dalszym ciągu stanowi, co widzimy na przykładzie tego tekstu – techniczny punkt odniesienia dla jakości odtwarzanej muzyki. Jako nośnik, płyta kompaktowa była powszechnie dostępna na Zachodzie od 1982 roku, u nas zaczęła być popularna od wczesnych lat 90. Jej popularność była spowodowana olbrzymią jak na tamte czasy pojemnością. CD standardowo mieści 650 MB danych. Dla wytwórni muzycznych to wystarczyło, aby wypalać na płytach nieskompresowany dźwięk cyfrowy, przekładający się na około 70 - 80 minut materiału. Co taki brak kompresji właściwie oznacza?
Kompresja potocznie kojarzy się z oszczędzaniem miejsca, składaniem i upychaniem. Dokładnie tak samo jest w świecie technologii. Pliki, także muzyczne, są poddawane kompresji, aby zmniejszyć ogólną liczbę danych, co ułatwia magazynowanie na nośnikach. Wystarczy przypomnieć, że w 2000 roku domowy PC z dyskiem 20 GB to było naprawdę coś, a popularny odtwarzacz MP3 Creative Labs Zen mieścił w wersji bazowej 2 GB muzyki. Z taką przestrzenią do dyspozycji, album zajmujący 650 - 700 MB był nie do zaakceptowania, kiedy użytkownik chciał przenieść go z płyty CD na twardy dysk.
Odpowiedzią na potrzeby użytkowników komputerów i przenośnych odtwarzaczy były nowe formaty muzyczne, potrafiące kilkukrotnie zmniejszyć wagę albumów, przy pomocy technik kompresji plików z płyt CD. Przykładowo, popularny format MP3 to format skompresowany, co za tym idzie, jakość pliku audio w takim formacie zazwyczaj jest gorsza niż jakość pliku audio z płyty CD, najczęściej w formacie WAV.
Miłośnicy muzyki przyzwyczaili się jednak do bezstratnej jakości audio na płytach CD, odtwarzanych na domowych zestawach stereo lub komputerach z napędami CD-ROM, z podłączonymi kablem słuchawkami. Rozpoczęła się debata, która trwa po dziś dzień, pod tytułem „czy słychać różnicę między skompresowanym i nieskompresowanym audio”. Różnicę obiektywnie obecną, łatwo wychwytywaną przez amatorów dobrego brzmienia, dysponujących wysokiej klasy sprzętem do odsłuchu.
Debatę „czy słychać różnicę” zakończyło pojawienie się skompresowanych formatów bezstratnych. Wilk syty, owca cała.
Wychodząc naprzeciw wymaganiom miłośników dobrego brzmienia, rozumiejąc jednocześnie wyzwania związane z kosztami nośników, zaczęły powstawać nowe, bezstratne typy kompresji. Jak opracowany w 2001 roku FLAC (Free Lossless Audio Codec), potrafiący zachować pełną specyfikę dźwięku, zmniejszając rozmiar samych plików o połowę. FLAC zawiera pełną specyfikę audio – dynamikę, szczegóły, detale, skrajne pasma – ale lepiej układa dane w formie jednego pliku. Konwertując plik WAV do FLAC, a potem z FLAC do WAV, nie tracimy żadnego bitu opisującego sam dźwięk.
Dzięki zachowaniu pełnej specyfiki dźwięku, FLAC szybko stał się ulubionym formatem wykorzystywanym do tworzenia własnych kolekcji audio, przechowywanych na dyskach. Wydawało się, że złoty standard płyty CD został odzyskany, do tego w bardziej kompaktowym, łatwiejszym do dekodowania wydaniu. Happy End? Niestety nie. Powstał nowy problem, bo pojawiające się na rynku bezprzewodowe słuchawki i głośniki nie były w stanie odbierać takiej liczby danych, by odtwarzać bezstratne audio (np. WAV), a nawet audio skompresowanego bezstratnie (np. FLAC).
Łączność Bluetooth okazała się wąskim gardłem dla dźwięku w bezstratnej jakości na słuchawkach bezprzewodowych.
Bluetooth to jednocześnie błogosławieństwo oraz przekleństwo słuchawek True Wireless. Standard z jednej strony jest niezwykle energooszczędny, przy wysokiej stabilności połączenia, co pozwala na wiele godzin wygodnego, bezprzewodowego odsłuchu (coraz częściej ponad 30h), a także łatwe parowanie słuchawek z masą rozmaitych urządzeń, od smartfonów po telewizory. Z drugiej strony, Bluetooth nie pozwala na transfer plików z taką przepustowością, aby zapewnić stabilną transmisję muzyki w bezstratnej jakości.
Maksymalna realna przepustowość sygnału audio po Bluetooth, ze smartfonu do słuchawek TWS, z wykorzystaniem popularnych kodeków audio, to około 990 Kb/s. Uważa się natomiast, że do transmisji audio skompresowanego bezstratnie niezbędna jest przepustowość na poziomie 1100 - 1200 Kb/s, wykraczająca poza możliwości popularnych bezprzewodowych kodeków takich jak AAC, AptX Adaptive czy LDAC. Przez to wąskie gardło standard płyty CD pozostaje poza zasięgiem użytkownika, podczas odsłuchu na słuchawkach bezprzewodowych.
Najbliżej jakości płyty kompaktowej w świecie kodeków bezprzewodowych jest wspomniany LDAC, zapewniający przepustowość do poziomu 990 Kb/s. Jest to jednak wartość utrzymywana w idealnych warunkach. W zależności do siły sygnału może ona spadać do 660 Kb/s lub nawet 330 Kb/s. Wystarczy, że wejdziemy ze słuchawkami TWS do zatłoczonego centrum handlowego, a wprawione ucho od razu odnotuje regres jakości odsłuchu.
- Plik audio – pasażer. Konkretny utwór, zapisany w cyfrowym formacie.
- Format audio - pojazd. Zbiór zasad oraz funkcji określających możliwości pasażera.
- Kodek audio - jezdnia. Określa środowisko działania, maksymalną prędkość, panujące zasady
Wyścig rozpoczął się więc ponownie, tym razem o dźwięk w jakości bezstratnej na słuchawkach bezprzewodowych. Sony, Apple, Samsung – technologiczne molochy od lat próbują obejść ograniczenia standardu Bluetooth, aspirując o złoty medal w rywalizacji o jakość lossless. Na podium stanął jednak kto inny: producent podzespołów Qualcomm, z rewolucyjnym kodekiem AptX Lossless.
AptX Lossless to pierwszy faktycznie bezstratny kodek dla słuchawek bezprzewodowych. Jest jednak pewne ale...
Jeśli ktokolwiek potrafi zaginać prawidłowości fizyki, jest to Qualcomm. Chiński producent wykorzystał maksimum potencjału technologii Bluetooth, a następnie uzupełnił ją o opatentowane rozwiązanie, polegające na rozszerzeniu łączności dodatkowymi falami radiowymi. W ten sposób powstał AptX Lossless – ulepszony kodek umożliwiający przepływność plików audio na poziomie 1,1 – 1.2 Mb/s, wystarczający, aby wysyłać do słuchawek dźwięk w skompresowanym formacie bezstratnym, na przykład FLAC. Czyli kolejny problem rozwiązany? Niestety, nie tak szybko...
AptX Lossless nie jest osobnym kodekiem, ale rozwinięciem popularnego stratnego kodeka AptX Adaptive. Aby go aktywować, użytkownik musi posiadać odpowiednie urządzenie źródłowe (np. smartfon) oraz słuchawki bezprzewodowe kompatybilne z AptX Lossless. Owa kompatybilność jest zapewniana sprzętowo, czipem firmy Qualcomm. Wielu popularnych producentów telefonów wciąż jeszcze nie wdrożyło wsparcia dla AptX Lossless, np. Apple oraz Samsung. Listę smartfonów kompatybilnych z AptX Lossless znajdziecie w tym miejscu.
Jednak nawet posiadając odpowiednie urządzenia – smartfon i słuchawki – nie zawsze wykorzystamy potencjał kodeka AptX Lossless. Przepływność na poziomie 1,1 Mb/s, wymagana do transferu bezstratnego audio, jest uzyskiwana tylko w optymalnych warunkach, np. podczas spaceru w parku. Kiedy jednak wejdziemy w tłum ludzi albo do biurowca pełnego różnego rodzaju połączeń bezprzewodowych, przepustowość standardu AptX Lossless może spaść do tego charakterystycznego dla stratnego AptX Adaptive.
Kiedy uporamy się z tymi wyzwaniami i usłyszymy bezstratną muzykę na słuchawkach TWS... zdajemy sobie sprawę z bardzo istotnego faktu.
Okazuje się bowiem, przynajmniej w moim subiektywnym mniemaniu, że kodek sam w sobie nie przekłada się na drastycznie lepszą jakość dźwięku. Różnica między popularnym stratnym formatem AAC (nazywanym następcą MP3) z AptX Adaptive oraz bezstratnym formatem FLAC z AptX Lossless nie jest tak znacząca, jak mogłoby się wydawać, o ile nie posiadamy słuchawek potrafiących w pełni wykorzystać możliwości dźwięku w bezstratnej postaci.
To piekielnie istotny fakt. W pogoni za kwestiami technicznymi, przepustowością, formatami oraz kodekami zapominamy, że koniec końców to przetworniki w słuchawkach odpowiadają za nasze doświadczenia dźwiękowe. Format i kodek stwarzają warunki do lepszego brzmienia, lecz tylko od słuchawek zależy, czy te okoliczności zostaną wykorzystane. Tymczasem wiele modeli kompatybilnych z AptX Lossless nie gra na tyle dobrze, by w pełni uchwycić oraz docenić bezstratną jakość dźwięku.
Dlatego warto postawić na słuchawki, które nie tylko obsługują AptX Lossless, ale też kapitalnie grają. Na przykład Bowers & Wilkins Pi8.
Kluczową zaletą pliku audio w jakości bezstratnej jest zachowanie wszystkich informacji o dźwięku, jego specyfice, detalu i skrajnych wartościach. Z kolei słuchawki marki Bowers & Wilkins są znane i cenione za to, że jak najwierniej odtwarzają muzyczny materiał, zgodnie z intencjami artysty. Inżynierowie Bowersa od dekad stawiają na naturalne brzmienie i doskonałą reprodukcję. Trudno zatem o producenta sprzętu audio, który lepiej wykorzysta szerokie spektrum informacji zachowanych w bezstratnym formacie.
Słuchawki True Wireless Bowers & Wilkins Pi8 oferują pełne wsparcie dla ulepszonego kodeka AptX Lossless. Dzięki temu możemy na nich słuchać ulubionych utworów z platform takich jak TIDAL, w formacie FLAC, z parametrami 16-bit/44.1 kHz charakteryzującymi bezstratną muzykę odtwarzaną z płyt CD. Kolejna technologiczna bariera zostaje zatem zniesiona, różnica między bezprzewodowym oraz przewodowym odsłuchem znika na naszych oczach.
To na swój sposób niesamowite. Malutkie, leciutki (zaledwie 14 gram) słuchawki dokanałowe takie jak Bowers & Wilkins Pi8 nie tylko odtwarzają bezstratnie muzykę przez Bluetooth, ale robią to z wykorzystaniem 12-milimetrowych membran Carbon Core z włókna węglowego. Przetworniki z tego materiału są doceniane przez melomanów za odporność na zniekształcenia dźwięku w całym zakresie, co przekłada się na niezwykle wierną reprodukcję, także w trudnych do okiełznania wysokich tonach. Bowers & Wilkins Pi8 to absolutny top, jeśli chodzi o słuchawki TWS. Szczegółowość, naturalność i klarowność tego modelu budzi uznanie wielu wymagających użytkowników.
Warto zaznaczyć, że model taki jak Bowers & Wilkins Pi8 to inwestycja na lata. Nie masz jeszcze smartfonu z AptX Lossless? To nie problem.
Odkładając kwestię kodeków na bok, słuchawki True Wireless Bowers & Wilkins Pi8 to po prostu rewelacyjny model dokanałowy. Działa przez 6,5 godziny ciągłego odsłuchu, a etui ładujące zapewnia kolejne 13,5 godziny grania. Natomiast dzięki funkcji szybkiego ładowania wystarczy 15 minut zasilania po kabelku, aby zyskać około 2 godziny działania. No i powiedzmy sobie szczerze: słuchawki wyglądają kapitalnie. Modele True Wireless rzadko kiedy są ciekawe wizualnie, co dopiero eleganckie, ale Pi8 bez wątpienia można tak określić. Zresztą, David Beckham nie nosiłby przecież byle czego.
Bowers & Wilkins Pi8 – najciekawsze cechy:
- Najlepsze możliwe brzmienie bezprzewodowe aptX Lossless
- Praktyczna funkcja retransmisji dźwięku przez etui
- Do 20 godz. grania z ANC (6,5 godz. słuchawki + 13,5 godz. etui)
- Bluetooth 5.4 i parowanie z dwoma urządzeniami
- Najskuteczniejsza redukcja szumu dzięki łącznie aż 6 mikrofonom
- Zaawansowana funkcja adaptacyjnego ANC bez wpływu na jakość brzmienia
- Elegancki design premium i cztery wersje kolorystyczne
- Szybkie ładowanie: 2 godziny grania w 15 minut
- W zestawie wkładki dokanałowe w 4 różnych rozmiarach
- Punkt odniesienia dla wszystkich słuchawek True Wireless
Znakiem rozpoznawczym modelu Bowers & Wilkins Pi8 – oczywiście poza naturalnym brzmieniem – jest autorski system adaptacyjnego ANC, które nie wpływa negatywnie na jakość dźwięku podczas włączonej redukcji szumu. Bardzo praktycznym rozwiązaniem w tych słuchawkach jest funkcja retransmisji dźwięku przez etui, pozwalająca korzystać ze słuchawek True Wireless w duecie z urządzeniem, które nie wspiera bezprzewodowej transmisji dźwięku. Wystarczy do takiego sprzętu podłączyć etui, za pośrednictwem kabelka USB-C lub jack 3,5 mm. Teraz najlepsze: w ten sposób możemy retransmitować dźwięk także z wykorzystaniem kodeka AptX Lossless, w bezstratnym formacie.
Jeżeli wasz aktualny smartfon nie wspiera AptX Lossless, to także żaden problem. Model Bowers & Wilkins Pi8 współpracuje z szerokim pakietem kodeków, w tym z popularnym AAC, SBC, aptX Adaptive oraz klasycznym aptX. Słuchawki Pi8 zapewniają więc pełną współpracę ze zróżnicowanymi urządzeniami mobilnymi, jednocześnie pozostając w gotowości na twój nowy smartfon, aby w pełni wykorzystać jego dźwiękowy potencjał.
Odepnijcie pasy, wysiadamy z wehikułu.
Jeśli mógłbym sobie życzyć, abyście zapamiętali jedną rzecz w naszej podróży, byłoby to następujące podsumowanie: ulepszony kodek AptX Lossless faktycznie sprawia, że na słuchawkach bezprzewodowych można słuchać muzyki w bezstratnym formacie. To jednak nie od kodeka zależy jakość audio, a od słuchawek. AptX Lossless wyłącznie stwarza warunki do cieszenia się bezprzewodowym dźwiękiem w jakości płyty CD. Od wyboru dobrych słuchawek zależy natomiast, czy w pełni docenimy i wykorzystamy taką możliwość.