Jak oni to zrobili? Ten smartfon jest tak dobry, że nie może się im opłacać
Xiaomi znowu rozbiło bank z nowym smartfonem. Stworzyło tak świetną propozycję o kapitalnych możliwościach i sprzedaje go za śmieszne pieniądze. Przecież to nie może mu się opłacać. Prawda?
Chodzi dokładnie o nowego Redmi K80 Pro (a także jego mniejszego brata w postaci K80). Takie nazewnictwo najpewniej wam mało mówi – do nas te urządzenia trafiają pod nazewnictwem Xiaomi z dopiskiem T (m.in. 14T Pro bazował na chińskim K70 Pro), oczywiście z pewnymi zmianami w zakresie możliwości technicznych. Tak najprawdopodobniej będzie z nowymi Redmi – prędzej czy później zadebiutują jako Xiaomi 15T.
Redmi K80 Pro aka Xiaomi 15T Pro jest wspaniały
Nowy Redmi K80 Pro trafił do sprzedaży w Chinach i tam został wyceniony na równowartość 2090 zł. Oczywiście, cena nie uwzględnia VAT-u oraz wszystkich innych opłat, natomiast jest naprawdę sensowna jak na chiński rynek. Jeśli telefony trafią do nas, również nie oczekujemy bardzo wysokich kwot. No dobra, cena ceną, ale co uzyskujemy za te pieniądze? Bardzo, ale to bardzo dużo.
Przede wszystkim, bardzo wydajny procesor Snapdragon 8 Elite. To topowa jednostka Qualcomma na 2025 rok, która potrafi pokazać pazur w grach i testach syntetycznych. To tak naprawdę czip, który przewyższa nawet układ A18 Pro z iPhone’ów 16 Pro (Max) kosztujących 5-6 tys. zł. Wyższa wydajność za 1/3 ceny? Osobiście brałbym w ciemno. Układ ma do dyspozycji 12 lub 16 GB pamięci operacyjnej oraz 256 GB, 512 GB lub 1 TB wbudowanej przestrzeni na dane.
Co ważne, Snapdragon 8 Elite potrafi się czasem nagrzać, natomiast Xiaomi w Redmi K80 Pro zastosowano chłodzenie, które ma znacząco obniżyć jego temperaturę. Gdyby tego było mało, w urządzeniu zastosowano też autorski czip Xiaomi D1, który odpowiada za techniki skalowania obrazu i generowania klatek – tak, aby zapewnić wyższą wydajność, nie żyłując układu do granic możliwości.
Jeśli chodzi o akumulator, to zastosowano tu jednostkę o pojemności 6000 mAh. Bateria powinna przetrwać 1600 cykli ładowania (po tej liczbie zachowa ok. 80 proc. oryginalnej żywotności), natomiast za uzupełnianie energii odpowiada superszybkie ładowanie o mocy 120 W. Z zapowiedzi producenta naładowanie akumulatora w nowym Redmi K80 Pro powinno trwać ok. 28 minut. Gdyby tego było mało, Xiaomi jakimś cudem jeszcze tu upakowało obsługę bezprzewodowego ładowania 50 W.
Nie wiem, jak to się opłaca
No dobra, ale co z ekranem? Bez większego zaskoczenia mamy tu 6,67-calowy panel OLED pracujący w rozdzielczości QHD+ (!), z obsługą częstotliwości odświeżania 120 Hz, jasności 3200 nitów, HDR10+ i 12-bitowych kolorów. Do tego całość jest chroniona przez autorskie szkło Xiaomi Dragon Crystal 2. generacji.
Przechodząc do aparatów, na tylnej obudowie Redmi K80 Pro znajdują się trzy moduły: główny 50 Mpix OminiVision OVX8000 z OIS i f/1.8, szeroki 32 Mpix f.2,2 oraz teleobiektyw 50 Mpix z 2,5-krotnym zbliżeniem, OIS i f/2.0. Z łączności mamy wszystko najnowsze – WiFi 7, Bluetooth 6.0 (tak, 6.0, które miało premierę kilka miesięcy temu) oraz oczywiście 5G.
Nie mam pojęcia, w jaki sposób wrzucenie wszystkich najlepszych komponentów w takiej niskiej cenie ma się opłacać. Gdyby telefon trafił do Polski w tej konfiguracji w cenie ok. 3500 zł, byłby totalnym hitem.
Oprócz K80 Pro jest też zwykły Redmi K80, który ma identyczny ekran, większą baterię 6555 mAh ze wsparciem ładowania 90 W, wolniejszym (choć wciąż świetnym) procesorem Snapdragon 8 Gen 3 i podwójnym zestawem aparatów. Ten telefon jest jeszcze tańszy, bo w Chinach kosztuje równowartość 1420 zł. Oczywiście ponownie bez podatków i innych opłat. To coś niesamowitego.
Więcej o smartfonach znajdziesz na Spider's Web: