W Jaworznie narzekali na kłopoty z zasięgiem. Postawiono im maszt, którego teraz nie chcą
W Jaworznie chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko. Kiedy znaleziono lekarstwo na problemy z jakością usług komórkowych, mieszkańcy postawili weto. Lepszy zasięg – tak, ale maszt w okolicy – nie.
O sprawie pisze serwis jaw.pl. 42 m konstrukcja już stoi, ale mieszkańcom się to nie podoba. Powód? Klasyczny. Obawiają się spadku wartości działek i ewentualnych konsekwencji zdrowotnych. Ani jedno, ani drugie im wprawdzie nie grozi, ale kto by się przejmował prawdą.
Mieszkańcy skarżą się również, że nikt nie poinformował ich o planowanej inwestycji. To też często powracający schemat. I akurat w tym przypadku można zrozumieć ich niezadowolenie. Niewykluczone zresztą, że to brak dialogu doprowadza do późniejszych konfliktów i szerzenia teorii spiskowych.
Autor „Psychologii teorii spiskowych” na podstawie badań doszedł do wniosku, że ludzie są w stanie akceptować decyzje, które wcześniej wydawały się dla nich niekorzystne, ale pod warunkiem, że są przekonani co do tego, że procedura ich podejmowania była sprawiedliwa. A kiedy dialogu nie ma, wówczas pojawiają się myśli: coś kombinują, coś chcą ukryć i dlatego robią wszystko po cichu.
W tym jednak przypadku inwestycja mogła być pewnym zaskoczeniem, tyle że sami mieszkańcy wcześniej narzekali na kłopoty z zasięgiem. Powinni więc spodziewać się, że coś w temacie się zadzieje. Znaleziono oczywiste i najprostsze rozwiązanie, ale grupa protestujących nie jest zadowolona. I co więcej – zapowiada wysłanie pisma do prezydenta miasta.
Nie wszyscy są w tej sprawie jednogłośni
Pod reportażem opublikowanym na YouTubie jeden z użytkowników napisał:
Zamiast cieszyć się, że ktoś chce poprawić nasz komfort życia, lepiej narzekać. Jak ta dzielnica ma się rozwijać, skoro są tu ludzie, którym wszystko przeszkadza? To właśnie przez takie osoby nasza dzielnica jest, jaka jest – zapomniana. Z tego, co widzę, najwięcej do powiedzenia mają osoby starsze, a co ze zdaniem młodych? Jeśli chcemy, aby nasza dzielnica się rozwijała, musimy otworzyć się na zmiany i dać szansę na poprawę. Ciągłe narzekanie i opór tylko utrudniają jakiekolwiek postępy i sprawiają, że pozostajemy w stagnacji.
Niestety to częsty problem. Mój redakcyjny kolega uważa, że wszystko bierze się z tego, że ludzie z gruntu są źli i dlatego wszyscy skupiają się wyłącznie na własnym interesie. Protest mieszkańców Jaworzna może być zresztą tego dobrym przykładem. Sprzeciwiający się inwestycji mówią, że ich dzieci nie będą chciały budować się na okolicznych działkach. Albo że w przyszłości trudniej będzie je sprzedać. Nie ma gwarancji, że tak się właśnie stanie, ale samo prawdopodobieństwo jest zbyt dużym ryzykiem dla prywatnego zysku. I to wystarczy, aby chcieć storpedować plany, nie przejmując się zdaniem innych.
Czytaj również:
Aż takim pesymistą – choć pewnie niektórzy powiedzą, że to realizm, a nie pesymizm – nie jestem i nie uważam, że jesteśmy z natury źli. Wręcz przeciwnie, wciąż mam dużo wiary w ludzi, mimo że ich egoistyczne pobudki bywają destrukcyjne. To raczej problem systemowy - wpojono, że ja jest najważniejsze, a wszystko, co wspólne jest tak naprawdę niczyje, czyli niewarte uwagi.
Może faktycznie problemem jest brak dialogu? Można zżymać się, że mieszkańcy mając dostęp do rzetelnych badań naukowych i tak bardziej wierzą szarlatanom. Być może gdyby udało się wcześniej wyprzedzić ich ruch i informować o planach, protestujący nie czuliby się pozostawieni sami sobie?
I nie szukaliby wsparcia w teoriach spiskowych.