Kiełkuje druga Mozilla. Ma we mnie kibica
Czy słyszeliście o firmie Proton? Radzę się bliżej zainteresować tym, czym będzie się zajmować w bliższej i dalszej przyszłości. Właśnie porzuciła ideały Wall Street na rzecz moralności, etyki i działania na rzecz wszystkich obywateli na świecie. Robi to zresztą umiejętnie, tworząc odpowiedź na realny problem. Moją uwagę mają już w pełni.
Firma Proton została założona przez grupę naukowców, którzy spotkali się w CERN (Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych) z misją budowania lepszego Internetu, w którym to prywatność miałaby być standardem. Internet w formie World Wide Web narodził się w CERN w 1991 r. i zrewolucjonizował nasze życie. Jednakże dla wielu użytkowników jedynym sposobem na korzystanie z dzisiejszego Internetu jest przekazanie ogromnych ilości danych osobowych firmom, które często przedkładają zyski nad prywatność.
W odpowiedzi na to Proton stworzył alternatywę, która stawia ludzi ponad zyskami, zapewniając kontrolę nad ich cyfrowym życiem i promując cyfrową wolność. I nie są to marketingowe i wyświechtane hasełka.
Czytaj też:
Proton uważa, że dane jego klientów nie tylko są bardzo cenne - ale też, że stanowią ich i tylko ich własność. Wywrotowa koncepcja, nieprawdaż?
Proton AG - główna firma stojąca za Proton - ma swoją siedzibę w Genewie w Szwajcarii. Firma została uruchomiona latem 2014 r. po udanej publicznej kampanii crowdfundingowej, w której ponad 10 tys. osób przekazało łącznie ponad pół miliona dolarów. Od tego czasu Proton stał się czołowym przedsiębiorstwem z sektora prywatności, z usługami używanymi przez miliony ludzi na całym świecie.
Usługi oferowane przez Proton obejmują Proton Mail (szyfrowaną pocztę e-mail), Proton VPN (publicznie dostępną wirtualną sieć prywatną), Proton Calendar (kalendarz internetowy) i Proton Drive (usługi udostępniania plików). Wszystkie te usługi są skoncentrowane na zapewnieniu prywatności i bezpieczeństwa użytkowników. Proton Mail został uruchomiony w publicznej wersji beta 16 maja 2014 r., a Proton VPN, który zapewnia politykę braku przechowywania logów i zabezpieczenia przed wyciekami adresów IP, został wypuszczony w czerwcu 2017 r.
Taki wzrost ma swój oczywisty koszt. Im więcej usług, tym więcej personelu i kosztów operacyjnych. Proton w pogoni za interesami swojego zarządu i akcjonariuszy mógłby zapomnieć o celu, dla którego w ogóle został powołany. Czy ktoś jeszcze pamięta, jak OpenAI miało w otwarty i demokratyzujący sposób przybliżać świat do technologii tzw. ogólnej sztucznej inteligencji? Stare, dobre czasy. Właściwie jedyna znana firma, która powstała w imię jakiegoś ideału i którego nadal do szczętu nie zaprzepaściła, to Mozilla - do dziś dba o to, by zawsze istniała otwartoźródłowa, bezpieczna i nowoczesna aplikacja do przeglądania zasobów Internetu. Uczeni, którzy założyli Protona, zdecydowali się na zdumiewający, godny podziwu krok.
Proton jest i będzie bezpieczny przed zakusami skrajnego kapitalizmu. To również oznacza bezpieczeństwo twoich danych
By upewnić się, że Proton nigdy nie pójdzie na żadne kompromisy na rzecz interesu jego akcjonariuszy, strukturę firmy gruntownie przebudowano. Większościowy pakiet akcji trafił do Fundacji Proton, której siedzibę - co ważne - również zarejestrowano w neutralnej Szwajcarii. Jedynymi zarządcami Fundacji Proton są dwójka założycieli Protona i pierwszy pracownik firmy. Fundacja ma status non-profit, a trójka jej założycieli w sposób prawnie wiążący jest zobligowana do realizacji jej statutu i misji.
Upraszczając - Proton działa jak normalna spółka akcyjna, ale jej większościowy udziałowiec nie tylko deklaruje szlachetne zamiary, to na dodatek jest do nich prawnie zobligowany pod groźbą istotnych konsekwencji prawnych. Usunięcie Fundacji Proton z grona udziałowców Protona nie jest niemożliwe, ale staje się bardzo trudne i raczej nieopłacalne dla potencjalnego chętnego.
Jeszcze bardziej upraszczając - Proton tak się dobrowolnie przebudował, by być prawnie zobligowanym do ochrony prywatności twoich danych za wszelką cenę
Proton nie chce iść drogą Mozilli. Wręcz krytykuje firmę poniekąd w pewien sposób pokrewną za jej uzależnienie od sponsorów, aktualnie głównie Google’a. Proton nie chce polegać na mecenatach i sam chce na siebie zarabiać. Jednak, jak deklarują założyciele Fundacji Proton:
W Proton celowo obraliśmy inną ścieżkę, aby osiągnąć trudniejszą misję. Chcemy przebudować Internet w sposób, który domyślnie będzie prywatny i będzie służył interesom całego społeczeństwa, a nie tylko interesom kilku gigantów technologicznych z Doliny Krzemowej. Krótko mówiąc, chcemy stworzyć Internet, który jest w stanie i chce bronić wolności, bez względu na koszty.
Jest takie zgrabne powiedzonko w języku angielskim: putting your money where your mouth is. Oznacza uwiarygodnienie deklaracji inwestycjami finansowymi. Pasuje do Protona jak ulał, podobnie jak walking the talk. To w moich oczach na dziś jedna z najbardziej wiarygodnych firm na cyfrowym rynku w kluczowym dla interesów użytkowników tego rynku aspekcie.
Nie wiem kto o zdrowych zmysłach nie chciałby Protonowi kibicować.