iPhone odarty z magii w Europie. Jak sobie poradzi?

Wbrew opinii co poniektórych hejterów, iPhone’y to bardzo dobre telefony. Mają podzespoły najwyższej klasy, są łatwe w obsłudze nawet dla osób nieobeznanych z elektroniką, robią świetne zdjęcia i ogólnie stanowią rynkową czołówkę. Ale też wbrew opinii co poniektórych fanbojów, nie są to telefony oferujące z punktu widzenia technologii czegoś szczególnie wyjątkowego. Czasy, kiedy iPhone narzucał technologiczne tempo konkurencji już dawno minęły. Mam tu na myśli zarówno sprzęt, jak i oprogramowanie.

Apple pozostaje jednak bez wątpienia trendsetterem. Wieloletnia przewaga techniczna a przede wszystkim jakościowa nad konkurencją przyzwyczaiła dziesiątki milionów klientów do polegania na tej marce i postrzegania jej jako wyznacznik pewnego poziomu. Taki Samsung wydaje się technicznie być pod każdym względem od Apple’a lepszy - ale i tak często i chętnie kopiuje jego poczynania. Apple sobie na to zasłużył.

Nie przegap:

Kupują iPhone’a, bo inni go używają i polecają. Bo sami się z nim polubili. Bo jest jednak wyraźny podział pomiędzy iPhone’em a wszystkimi innymi producentami. Albo ma się iPhone’a, albo któregoś z Androidów. Apple o tę wyjątkowość bardzo dbał.

Od samego początku oprogramowanie Apple’a z premedytacją jest udostępniane wyłącznie na urządzenia Apple’a. Są oczywiście pewne wyjątki, jak chociażby usługi serialowe czy muzyczne. Chodzi jednak o to, by wzmocnić w posiadaczu iPhone’a poczucie wyjątkowości. iPhone jest magicznie i ściśle zespolony z Apple Safari, Apple Mail, Apple iMessage i całą resztą. To przecież właśnie dlatego jest taki cudowny, nieprawdaż?

No nie, to nie jest prawda. Faktem jest, że budowanie iPhone’a i iOS-a pod jednym dachem daje Apple’owi ogromną przewagę i to właśnie ściśle dopasowane do obecnego w iPhonie chipsetu oprogramowanie układowe zapewnia wiele atutów, które konkurencji osiągnąć trudniej. Tyle że owo oprogramowanie - iOS - wywodzi się z unixowej platformy BSD, a nie z kosmicznej technologii. Nie ma ani jednego technicznego powodu, by cudza aplikacja działała na tym systemie operacyjnym tak samo dobrze, jak ta napisana przez Apple.

Do tej pory działać nie mogła, bo Apple na to nie pozwalał, świadomie podkreślając wyjątkowość tego urządzenia. Teraz jednak firma jest zmuszona do otwarcia swojego produktu, jak każdy gatekeeper na terenie Unii Europejskiej. Polacy i reszta Europejczyków będą mogli podpiąć Telefon Google z jego ochroną antyspamową jako domyślną aplikację. Albo Signala zamiast iMessage do wiadomości. Microsoft Authenticator jako menedżer haseł. Czy Brave’a jako przeglądarkę, wywalając Safari w całości. To póki co zmyślone, ale prawdopodobne przykłady.

iPhone stanie się dokładnie taki, jak inne telefony. Nie gorszy, bo przecież aplikacje Apple zawsze będą dostępne i domyślnie proponowane. Zresztą zapewne znaczna część użytkowników i tak nie zmieni domyślnych aplikacji, podobnie jak tego nie robi na swoich Samsungach czy innych OnePlusach. Część jednak się tym tematem zainteresuje. A część tej części zda sobie sprawę, że telefon Apple’a jest w gruncie rzeczy taki sam, jak inne. Różni się tak od Samsunga Galaxy, jak Motorola różni się od Oppo. Wyglądem interfejsu, jakością aparatu, płynnością działania interfejsu.

Jestem zwyczajnie ciekaw, czy potęga iPhone’a jest w stanie w ogóle przetrwać zredukowanie tegoż iPhone’a do miana to tylko telefon. Na szczęście dla Apple’a, to póki co eksperyment niewielki i kontrolowany. Firma ani myśli zmieniać politykę na innych rynkach niż Unia Europejska.

Patrząc na powyższe - nic dziwnego.