REKLAMA

Polskie szkoły mają nowe obowiązki. Przerażające, że potrzebna była decyzja rządu

Chciałem napisać, że Polska szkoła wreszcie przywita XXI wiek, ale mydło czy papier w łazienkach było raczej nawet XX w. standardem. Teraz to się zmieni, choć według niektórych to nie w braku przepisów leży problem.

7 godzin temu
polska szkoła
REKLAMA

Jak informuje PAP od 11 lipca szkoły i placówki muszą zagwarantować w łazienkach ciepłą i zimną bieżącą wodę. Do tego musi znaleźć się mydło do rąk, papier toaletowy, ręczniki papierowe bądź suszarki. Stosowna nowelizacja rozporządzenia ministra edukacji ws. bezpieczeństwa i higieny pojawiła się w dzienniku ustaw.

REKLAMA

Jeśli ktoś potrzebowałby uzasadnienia do tak oczywistych rzeczy to proszę bardzo, przygotowano:

higiena osobista nie tylko wpływa na komfort nauki w szkole i placówce, ale i na bezpieczeństwo uczniów i pracowników szkoły i placówki

Zapewnienie urządzeń i środków czystości „wpływa na zmniejszenie liczby zakażeń i redukcję ryzyka infekcji”. Oczywiste? Być może. Ale nie zawsze praktykowane. W raporcie „o stanie sanitarnym kraju” za 2023 r. odnotowano, że „w porównaniu z 2021 r. więcej placówek wykazało brak wyposażenia w środki higieny osobistej np. brakowało papieru toaletowego, mydła w płynie w dozownikach, ręczników papierowych do suszenia rąk”.

Trochę to przerażające, że niewiele zmieniło się od „moich czasów”

Toaleta była miejscem, gdzie uczniowie palili papierosy. Nie było sensu zastanawiać się, czy w kabinie będzie papier toaletowy, skoro brakowało innej ważnej rzeczy – drzwi. A tam gdzie były, to i tak dało się je łatwo otworzyć, bo po drugiej stronie nie było zamków.

Zmiana wydaje się więc niezbędna, ale niektórzy twierdzą, że nie o przepisy i regulacje tu chodzi. W komentarzach na profilu „Nie dla chaosu w szkole” czytamy, że szkoła już te podstawowe rzeczy bardzo często zapewnia. I co z tego, skoro sami uczniowie nie potrafią z nich korzystać:

U nas są. I mydło, i papier toaletowy, i różowe skrzyneczki w toaletach dziewcząt. Szkoda, że nie służą temu, do czego są przeznaczone. Całe rolki lądują w sedesach, mydło rozmazane, gdzie tylko można, podpaski przyklejone do ścian. To by było na tyle, jeśli chodzi o wychowanie zdecydowanej większości uczniów

Placówki zapewniają takie rzeczy, tylko jak nauczyciel schodzi z dyżuru to mydło w płynie ląduje w umywalce albo na podłodze. Całe rolki papieru lądują w toalecie, a zawartość różowych skrzyneczek w plecakach dziewczyn (i to nie tych biednych) albo też w toalecie.

Chciałabym, żeby w końcu MEN pochyliło się też nad problemem obowiązków ucznia i rodzica i zapewniło szkołom skuteczne sposoby egzekwowania kar chociażby za niszczenie mienia publicznego (w tym wypadku toalet i ich wyposażenia)

To wraz z powyższym rozporządzeniem, powinno wejść rozporządzenie o obowiązkowych kursach dla uczniów “Jak korzystać ze szkolnej toalety, do czego służy papier toaletowy, ręcznik papierowy i suszarka do rąk”, gdzie szczególnie jeden panel poświęcony powinien być informacjom, iż po skorzystaniu z papieru toaletowego wrzucamy do muszli klozetowej tylko zużyty fragment, a nie całą rolkę, a suszarką wyrwaną ze ściany nie wysuszymy rąk. Kurs prowadzony w obecności rodziców.

Inni ironizują:

Tak, myślę, że naszym podstawowym problemem tutaj był brak rozporządzenia. Pieniądze na środki czystości były, tylko bez rozporządzenia nie wpadliśmy na to, że trzeba je kupić.

Uniwersalny Algorytm Ministerialny: Istnieje problem ---> Przerzucić jego rozwiązanie na szkoły i placówki nie zapewniając należytych środków finansowych ---> Ogłosić sukces K U R T Y N A

Skąd my to znamy, prawda? Jak widać pewne problemy są ponadczasowe i trudno znaleźć rozwiązanie. I pewnie prościej byłoby wyszukać pieniądze niż zmienić zachowanie krnąbrnych uczniów. Bo przecież to nie tak, że młodzież nie wie, że nie powinno wrzucać się całego papieru do toalety. A potem dziwimy się, że nie możemy mieć ładnych rzeczy, skoro kłopot z dbaniem o wspólne dobro zaczyna się już na tym etapie.

Rodzice odpowiedzialność przerzucają na szkoły, szkoły na rodziców - i pewnie każda strona ma rację. Będę cwany, bo problem mnie już nie dotyczy i rzucę możliwe rozwiązanie: monitoring w toalecie (ale nie skierowany w stronę kabin). Kontrowersyjnie, ale może to jedyny sposób, żeby pilnować łobuzów?

Na Spider's Web piszemy więcej o nowościach w szkole:

REKLAMA

zdjęcie główne: Elzbieta Krzysztof / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA