Wygrał w odpowiednik lotto 14 razy. Pomogła mu matematyka
Wyobrażasz sobie pójść do kolektury lotto ze 100-procentową pewnością, że wygrasz? Współcześnie to nieprawdopodobne, jednak jeszcze 40 lat temu było inaczej.

Wykorzystał to pewien Rumun, który zapisał się na kartach historii jako zwycięzca rekordowej liczby 14 loterii. We wszystkich przypadkach pomogła mu matematyka, luźne zasady i grupa osób chodzących po kolekturach.
Pewnie słyszałeś nie raz i nie dwa, że prawdopodobieństwo wygrania w Lotto jest mniejsze niż bycia uderzonym przez meteor - szacowane na 1 do 1,6 miliona w porównaniu do 1 do 3,38 miliona lub więcej, zależnie od systemu loterii. Jednak jakkolwiek małymi ułamkami byśmy się nie posługiwali, matematyka udowadnia jedno: wygraną można zagwarantować, a meteorytu nie.
Udowodnił to nie raz, a 14 razy pewien obywatel Rumunii. Stefan Mandel nie tylko "złamał system", ale i założył firmę, która trudniła się wygrywaniem na loterii.
Stefan Mandel rozbił bank 14 razy pod rząd. A zaczęło się jedynie od chęci poprawy swojej sytuacji
Stefan Mandel to urodzony w 1934 roku mieszkaniec Australii pochodzenia rumuńskiego, który tak jak wiele osób w latach 60. w Europie Środkowo-Wschodniej zmagało się z perypetiami życia w powojennym, komunistycznym państwie. W latach 60. Mandel spróbował swojego szczęścia na loterii, widząc w niej jedyną szansę na poprawę swojej sytuacji życiowej. Poprzez czytanie wielu książek udało mu się ustalić sposób na zagwarantowanie sobie i kilku kolegom drugiego miejsca w rumuńskim odpowiedniku dzisiejszego Lotto.
Mandel skrzyknął trójkę znajomych, by wspólnie wykupić odpowiednią ilość losów, co zapewniło im obliczoną przez Mandela wygraną - odpowiednik 18 lat ówczesnej wypłaty dla każdego z nich. Nagroda pozwoliła przenieść się z Europy do Australii. Jak przekazał w 2012 roku w wywiadzie z gazetą Bursa, było to jedyne zwycięstwo, które przypisuje on szczęściu - pozostałe przypadki to czysta matematyka.
Nie ma systemu, jest jedynie matematyka
Po przeprowadzce do Australii w latach 70. Mandel zaczął rozważać dalsze wzbogacanie się na loteriach. Rumun, z zawodu górnik, a z pasji matematyk, przy użyciu rozkładu hipergeometrycznego i elektronicznej maszyny liczącej - którą dziś nazwalibyśmy po prostu komputerem, obliczył, że w jednej z australijskich loterii istnieje 3 838 380 możliwych kombinacji (zakreślanie 6 liczb z zakresu od 1 do 40), w jakie można zakreślić liczby.
Teraz każdy mógłby pomyśleć, że Mandel doszedł do sekretnej formuły pozwalającej rozbić mu bank. Sęk w tym, że takiej formuły nie ma.
Nie ma takiej formuły, jedyny pewny sposób na wygraną polega na wykorzystaniu wszystkich możliwości. Nie wszystkie loterie są opłacalne z punktu widzenia gracza. Ale ta w Sydney dała mi możliwość zainwestowania 7 milionów dolarów i zarobienia 27 milionów. To fakt, który mogłem przewidzieć dzięki obliczeniom matematycznym. Ostatecznie teoria pozostaje tylko teorią, przemawiają fakty!
Mówił Mandel w wywiadzie z rumuńską Bursą
Otóż ówczesne loterie pozwalały na nieograniczony zakup losów - zakładów. Mandel szukał loterii, w których kumulacja wynosi przynajmniej trzykrotność ilości możliwych kombinacji. Przykładowo, jeżeli loteria ma 3 838 380 możliwych kombinacji, to staje się ona dla niego atrakcyjna dopiero po osiągnięciu kumulacji w wysokości 11 515 140 dolarów australijskich. Gdy ten warunek został spełniony, Mandel musiał poszukać inwestorów, którzy pomogą mu wykupić i wydrukować liczbę losów pozwalającą na zakreślenie 100 proc. możliwych kombinacji. Wydrukować, gdyż ówcześnie zasady pozwalały na samodzielny druk losów, a sam druk pozwala na przyspieszenie samego zakreślania, które - normalnie wykonywane przy pomocy ołówka - Mandel nazwał w 2016 "powolnym". Wobec tego Mandel zainwestował grube tysiące australijskich dolarów w komputery i drukarki, które pozwoliły mu automatyzować cały proces.
Więc wzięliśmy papier, przeanalizowaliśmy skład chemiczny papieru, atramentu i wszystkich innych rzeczy, i wydrukowaliśmy gotowe kartki z kombinacjami na nich.
Mówił Mandel w wywiadzie dla NPR
Metoda zadziałała i Mandel wraz z inwestorami - których było ponad 2 tysiące - wygrali. To wzbudziło zainteresowanie organizatorów loterii, którzy zmienili zasady udziału w niej, uniemożliwiając jednej osobie zakup wszystkich możliwych losów. Jednak nadal zasady umożliwiały własny wydruk losów i wciąż miały dość szeroki limit możliwych do wykupienia losów na osobę. Wobec czego w następnych podejściach kuponów nie zgłaszał jedynie Mandel, a 50 pomagających mu osób. Dzięki temu Rumunowi udało się wygrać główną nagrodę w sumie 12 razy. Po 12 wygranej zasady zostały zmienione tak, by Mandel ze swoją metodą nie mógł dalej wygrywać.
Z Australii do Stanów Zjednoczonych
To sprawiło, że zawodowy gracz loterii zaczął rozglądać się za kolejnymi loteriami, w których mógłby wykorzystać swoją metodę z zyskiem. To zaprowadziło go do Stanów Zjednoczonych, a konkretnie do stanu Wirginia, w której loteria stanowa - tak jak kiedyś australijska - pozwalała na samodzielny wydruk losów i nieograniczone możliwości zakupów kolejnych. Ponadto loteria stanowa w Virginii posiadała relatywnie małą liczbę możliwych kombinacji - zakreślanie 6 liczb z zakresu od 1 do 44, podczas gdy w innych Stanach zakresy były znacznie większe.
Widząc w amerykańskiej loterii szanse na kolejne miliony, Mandel założył firmę Pacific Financial Resources, której celem było nic innego jak wygrywanie na loterii sprawdzonym już sposobem. Pierwszym dużym przedsięwzięciem Pacific Financial Resources i jego 16 pracowników było wydrukowanie 1 411 811 losów, które pokryłyby wszystkie 7 059 052 możliwych kombinacji. Nie było ono jednak możliwe natychmiast - Pacific Financial Resources musiało poczekać aż kumulacja wzrośnie do przynajmniej trzykrotności możliwych kombinacji. A właściwie 25 milionów dolarów, bo tyle ówczesnie musiał wygrać Mandel, by zwróciły mu się koszty operacyjne i z całego przedsięwzięcia miał zysk.
Wydrukowali oni wszystkie 7,1 miliona losów w Australii i zapłacili 60 000 dolarów za wysłanie ich do Stanów Zjednoczonych. [Mandel i jego pracownicy] negocjowali hurtowe zakupy ze sklepami spożywczymi w całej Wirginii, aby wysłać czeki kasjerskie na zakup dziesiątek tysięcy losów na loterię
Opisywano w brytyjskim programie How do they do that?
Proces zajął trzy miesiące, jednak się opłacił, bo firma Mandela zainkasowała główną wygraną w wysokości 27 milionów dolarów - długo wyczekiwanej kumulacji oraz pomniejszych nagród za inne kombinacje.
Wiedziałem, że wygram jedną pierwszą nagrodę, sześć drugich nagród, 132 trzecie nagrody i tysiące pomniejszych nagród.
Mówił Mandel
14 wygrana była ostatnią
Mandel wygrał w Virginii dwa razy. Po drugim razie zainteresowało się nim FBI i CIA, jednak po przeprowadzonym śledztwie obie instytucje odpuściły dalsze działania - po prostu Mandel grał zgodnie z zasadami. Jednak te zasady zmieniono na wzór australijski, uniemożliwiając jednej osobie lub grupie osób wykupienie wszystkich możliwych losów, a więc zagwarantowanie sobie wygranej.
Wobec zmiany prawa metoda Mandela i istnienie jego firmy straciły rację bytu. Rumun musiał nie tylko wycofać się z biznesu, ale i zwrócić pieniądze rozżalonym inwestorom. Jednak majątek, który udało mu się zgromadzić, pozwolił Mandelowi i jego rodzinie osiąść się w Republice Vantau - niewielkim państewku nieopodal Australii.
Może zainteresować cię także: