Poco F6 Pro. Próbowałem być złośliwy, ale nie wyszło - recenzja
F6 Pro to sztandarowy telefon Poco, sprzedawany w cenie, w której konkurencja pozycjonuje swoje średniaki. Na czym więc zdecydowano się zaoszczędzić? Dobre pytanie.
Poco F6 Pro nie powinien być w teorii niczym ciekawym. To wręcz rebrandowany na potrzeby europejskiego rynku Redmi K70 (Poco i Redmi to marki należące do jednej firmy: Xiaomi), co jednoznacznie kojarzy się z elektroniczną taniochą. Tyle że czytając specyfikację tego telefonu trudno rzeczonej taniochy się doszukać. Gdzie tkwi haczyk? Cóż, jeśli porównać Poco F6 Pro z Galaxy S24 Ultra czy iPhone’em 15 Pro to nie ma przebacz - te dwukrotnie droższe telefony pod niemal każdym względem okażą się zapewne lepsze. Mam tylko wrażenie, że w większości przypadków różnice są nieistotne.
Z Poco F6 Pro udało mi się spędzić wiele długich dni. Na tyle dużo, że to już drugi tekst opisujący wrażenia z użytkowania tego telefonu. Pierwsze spostrzeżenia można przeczytać w tym tekście: Spędziłem kilka dni z Poco F6 i F6 Pro. Zapowiadają się świetnie i wcale nie chodzi o cenę
Poco F6 Pro wyglądem wyróżnia się z tłumu. Na szczęście nie zapomniano o wygodzie
Poco F6 Pro może się podobać. Co prawda jego wzornictwo niezupełnie wpisuje się w klasyczny kanon elegancji, a przynajmniej ja mam takie wrażenie. Jakość wykonania stoi tu jednak na wysokim poziomie: dość odporne na zbieranie odcisków palców szkło i plastik z imitującą perłowość fakturą, a do tego prostokątne symetryczne kształty. Przyjemnie się na ten telefon patrzy i równie przyjemnie trzyma go w dłoni. Sprawia też wrażenie trwałego za sprawą wzmocnionej, aluminiowej ramy. Przyciski z boku obudowy są łatwo dostępne i również wysokiej jakości. Są stabilne, z wygodnym klikiem, nie da się stwierdzić najmniejszych luzów.
Na froncie znajduje się 6,67-calowy płaski wyświetlacz AMOLED z niewielkim otworem na aparat do selfików i otoczony dość smukłymi ramkami. W wyświetlacz wbudowany jest czytnik linii papilarnych, który działa bezbłędnie i za każdym razem. Za odporność na zarysowania odpowiada szkło Gorilla Glass 5. Niestety jest tu też pewna wada (i w mojej subiektywnej ocenie jest największą tego telefonu): norma bezpieczeństwa to tylko IP55. Nie trzeba go chować przed deszczem, ale na tym koniec.
Czytaj też:
Dlaczego Poco F6 Pro jest tak tani? Głównie z uwagi na zeszłoroczny procesor. W takim razie poproszę więcej telefonów ze starszymi chipami
Poco na pewno nie oszczędzało na 120-hercowym wyświetlaczu, bo ten jest rewelacyjny. Pracuje w rozdzielczości 3200 x 1400 pikseli, co przy tym rozmiarze oznacza 526 ppi. Więcej nie wydaje się już mieć sensu. Tyle że to również niezwykle jasny wyświetlacz, a na dodatek o niemal kinowej jakości. Co prawda nigdy nie udało mi się osiągnąć deklarowanej przez Poco maksymalnej jasności 4000 nitów, ale powyżej 1300 bez najmniejszego problemu. To znacząca rozbieżność, ale i tak wyświetlacz pozostaje bardzo czytelny w jasny, słoneczny dzień. A do tego 12-bitowy kolor, certyfikacja Dolby Vision i HDR10+ i rewelacyjne pokrycie barw. Nie każdy telewizor tak potrafi.
Rewelacyjnemu wyświetlaczowi towarzyszą bardzo dobre głośniki stereo. Są głośne, wyraźne, nie zniekształcają muzyki i nawet słychać tam szczątkowy bas. Są też certyfikowane pod Dolby Atmos, co akurat powinno wszystkich głównie śmieszyć. Tym niemniej jak na telefon są bardzo dobre
Być może opisany wyżej wyświetlacz ponosi odpowiedzialność za rozczarowujący czas pracy na akumulatorze. By nie było nieporozumień, ten jest całkiem przyzwoity i trudno go uznać za wadę. Rozświetlając ekran co kilkanaście lub kilkadziesiąt minut by zerknąć w powiadomienia, surfując około 3-4 godzin po Sieci i social mediach i wykonując kilka zdjęć dziennie ładowałem Poco F6 Pro nie częściej niż dwa razy na dobę, często raz. Tym niemniej z akumulatorem o pojemności 5000 mAh wspomniana doba powinna być pewniakiem. Galaxy S ją osiąga przy podobnym użytkowaniu, jeszcze lepszym wyświetlaczu i mniejszym akumulatorze. Na szczęście wiele rekompensuje ładowanie z mocą 120 W - w kwadrans naładuje się od zera dwie trzecie akumulatora, a w pół godziny cały.
A co z wydajnością? Poco F6 Pro nie tylko nie jest w pełni wodoodporny, to na dodatek w swoich trzewiach czip Snapdragon 8 Gen 2. Czyli układ o generację starszy od tego w najnowszych telefonach sztandarowych większości innych producentów. Tyle że to nadal sztandarowy chip Qualcomma, z bardzo szybką pamięcią. I sprawuje się absolutnie wspaniale. W codziennym użytkowaniu nie czuć najmniejszej różnicy pomiędzy Gen 2 i Gen 3. Być może w jakości zdjęć dałoby się coś stwierdzić, gdyby tkaie porównanie było możliwe. Widać też wiele w benchmarkach. Tyle że bazujący na Androidzie 14 system HyperOS wręcz śmiga na tym telefonie. Animacje są zawsze płynne, aplikacje reagują natychmiastowo, nie udało mi się też znaleźć żadnej popularnej gry 3D, w której płynność animacji spadałaby poniżej 60 kl./s.
Poco F6 Pro nie jest i nie będzie królem mobilnej fotografii. Ale usatysfakcjonuje większość nabywców
F6 Pro wyposażony jest w 50-megapikselową matrycę, co wydaje się dziwne mając na uwadze fakt, że F5 Pro oferował 64-megapikselową. Tyle że F6 Pro ma większą matrycę (1/1.55 zamiast 1/2.0) i jaśniejszy obiektyw (f/1.6 zamiast f/1.8). Dzięki temu w efekcie nowszy telefon należy traktować w kwestii foto jak upgrade, nie jak downgrade. Zdjęcia będą lepsze, szczególnie te wykonywane w trudnych warunkach oświetleniowych.
Główny aparat jest bardzo dobry, ale niestety tego samego nie da się powiedzieć o modułach uzupełniających, czyli 8-megapikselowym szerokokątnmy, i 2-megapikselowym makro. Zobaczcie sami na poniższych przykładach. Dopóki jest jasno i korzysta się z głównego sensora, zdjęcia wychodzą świetnie. Może są minimalnie przesycone przez SI, ale wspaniale uchwytują kształt, kontury i szczegóły bez podbijania kontrastu czy sztucznego wyostrzania czy przekłamań balansu bieli. Główny aparat świetnie też sobie radzi po zmroku, w szarówce czy nawet w absolutnej ciemności. Brawo.
Pozostałe dwa wymagają dobrego oświetlenia, by zdjęcia były atrakcyjne. Za dnia rezultaty są satysfakcjonujące, ale nawet w niepogodę więcej przy tych aparatach działa SI niż sama optyka. Rezultaty są różne, najczęściej niezbyt atrakcyjne.
Wideo jest również bardzo dobre. Zapisywane może być w 4K przy 60 kl./s (lub 24 lub 30) w kodeku h.265. Niezależnie od wybranego trybu, przepływność maksymalna zapisanego klipu to 63 Mb/s. Stabilizacja obrazu działa tu perfekcyjnie.
Trudno nie polecić Poco F6 Pro. Aczkolwiek iPhone i Galaxy nadal lepsze
Poco bardzo chętnie w swoich komunikatach marketingowych prezentuje swoje najlepsze telefony obok często dwukrotnie droższych modeli konkurencji, porównując je jak równy z równym i dając nam klientom do zrozumienia, że mocno przepłacamy. Po testach Poco F6 Pro mogę się z tym zgodzić tylko częściowo. Owszem, nowoczesne sztandarowe modele mają tonę niepotrzebnych bajerów, kosztując niepotrzebnie bardzo wysokie kwoty. Poco F6 Pro to znacznie sensowniejszy ekonomicznie zakup. To bardzo dobry telefon za bardzo dobre pieniądze (od 2500 zł do 3200 zł, w zależności od wybranej pojemności pamięci).
Galaxy S i iPhone (i inne najwyższej klasy telefony) są jednak lepsze. Być może o nieistotne szczegóły i w większości trudno się z tym nie zgodzić. Zwracam jednak uwagę, że aparat w F6 Pro jest tylko dobry, HyperOS od Xiaomi ma dużo reklamowych aplikacji, sam telefon mógłby dłużej trzymać na akumulatorze, a przede wszystkim być wodoodporny. Choć w kwestii jakości, wygody, wyświetlacza, głośników, wydajności trudno mu cokolwiek zarzucić. To udany produkt, warty zakupu. Tym niemniej przykro mi, drodzy marketingowcy Poco - F6 Pro jest świetny w swojej klasie. Aspirowanie do wyższej jeszcze nie jest uzasadnione.