REKLAMA

Badanie pokazało, jak oglądamy Euro 2024. Nawet nie zauważyliśmy, że wszystko się zmieniło

To paradoks – Euro 2024 daje kibicom tyle radości, co piłka w młodzieńczych latach, a jednocześnie odbierane jest w pełni nowoczesny sposób. Nie tak, jak dawniej.

euro 2024
REKLAMA

Łatwo zmęczyć się współczesnym futbolem. Meczów jest za dużo, wszystko podporządkowane jest interesom, za sponsorowanie piłki biorą się przedsiębiorstwa i kraje, które – mówiąc delikatnie – nie powinny być partnerem do rozmów ze względu na ryzyko, że kto z kim przystaje takim się staje. Mając świadomość własnej hipokryzji śledzę piłkę – czasem mniej, czasem bardziej – i nawet sam nie wiem czemu. Kwestia przyzwyczajenia? Ciągle siedzi we mnie młody chłopak, który od rana myśli, że po skończeniu nudnej szkoły rzuci plecak w kąt i będzie kopał piłkę do wieczora, a ściany pokoju zdobią podobizny piłkarzy?

REKLAMA

Piłka reprezentacyjna wcale nie jest lepsza. Ostatnie Mistrzostwa Świata odbyły się kolejno w Rosji i Katarze – nie trzeba niczego tłumaczyć. Euro 2020 zostało przesunięte przez pandemię i nie miało swojego klimatu. I mając świadomość tych wszystkich złych rzeczy dziejących się w futbolu, już na kilka tygodni przed startem Mistrzostw Europy czułem ekscytację.

Zapomniałem wszystko co złe i zacząłem być naiwnym kibicem biało-czerwonych. Wybrałem swoich faworytów w innych grupach. Wszystko podporządkowałem piłce, bo przecież nie ma nic ważniejszego niż Euro.

A Euro 2024 odpłaciło się za zaufanie

Pada mnóstwo bramek, mecze są emocjonujące, trybuny żyją. To piłkarskie święto, jak za dawnych czasów. Faza grupowa nie jest nudna, nie ma planowania, oszczędzania się – w pierwszym meczu Niemcy wyszli jak po swoje, chociaż mogli zatrzymać się na 2:0 i kontrolować przebieg. Francuzi z Austriakami niby grali na trzecim biegu, ale i tak mogło się to podobać. A dzięki takim drużynom jak Albania, Czechy, Gruzja, a także – tak, tak, nie bójmy się tego powiedzieć – Polska faworyci nie mają łatwego losu.  Nic nie poradzę, od meczu otwarcia wszystkie moje myśli prowadzą do jednego: co wydarzy się na boisku.

Więcej ciekawych tekstów na temat Euro 2024 znajdziesz na Spider's Web:

Śledzi się to wszystko inaczej niż zwykle

Tak przynajmniej wynika z badań Komputronika. Okazuje się, że jedynie 44 proc. widzów biorących udział w ankiecie zamierzało oglądać spotkania wyłącznie na telewizorze. Owszem, to wciąż najpopularniejsza forma, ale widać zmieniające się zachowania.

Na drugim miejscu – 17,75 proc. wskazań – znalazła się kombinacja telewizora, smartfona oraz laptopa/komputera. Na najniższym stopniu podium respondenci wybrali telewizor i smartfon – około 9,47 proc. wskazań. Tuż za nim znalazły się laptop lub komputer – 8,28 proc. wskazań. Natomiast na piątym uplasowały się telewizor wraz z laptoptem i komputerem – 6,5 proc. Po 2,95 proc. odpowiedzi uzyskały takie kombinacje, jak telewizor, smartfon, tablet i laptop/komputer; tablet oraz sam smartfon. Pozostałe opcje osiągnęły jedynie przeszło 1 proc. odpowiedz

- tak odpowiedzieli ankietowani.

- Telewizja nadal jest najpopularniejszą formą konsumowania treści sportowych przez polskich użytkowników. Rozwój internetu oraz technologii, a wraz z nimi platform streamingowych, kanałów social media oraz aplikacji mobilnych sprawiają jednak, że nasi rodacy mają o wiele większą elastyczność, jeśli chodzi o oglądanie sportu. Dziś standardem staje się oglądanie meczów na smartfonie, wykorzystując do tego aplikacje, takie jak TVP Sport czy MEGOGO. Gdy mamy możliwość oglądania danego spotkania na telewizorze, urządzenie to jest dla nas opcją nr 1. Łącznie w naszym badaniu pojawia się on łącznie w przypadku blisko 83 proc. respondentów – komentuje Karolina Pietz-Drapińska.

Sam jestem tego dobrym przykładem. Musiałem wczoraj wyjść i załatwić sprawy – kiedy wracałem, drugą połowę meczu Dania-Anglia oglądałem w tramwaju, na ekranie telefonu. Wieczorem byłem już na tyle zmęczony, że musiałem z kanapy i sprzed obrazu wyświetlanego przez projektor przenieść się do łóżka. Nie przegapiłem końcówki, po prostu oglądałem już na smartfonie leżąc w łóżku.

Teoretycznie taka elastyczność nie powinna nikogo dziwić – tak oglądamy filmy, seriale, materiały na YouTubie. Sport jednak od zawsze kojarzył się z telewizją, to był ostateczny argument przeczący zapowiedziom, że telewizja umrze. A jednak pod kątem Euro wyłącznie telewizor wybrało „tylko” 44 proc. ankietowanych.

Komputronik powołuje się na przewidywania platformy Muvi.com, według której do 2027 roku sportowe transmisje na żywo będą stanowić 40 proc. wszystkich wydarzeń online. Patrząc na to, jak odbieramy Euro 2024 – a za chwilę Igrzyska Olimpijskie czy ligowe rozgrywki – można uznać, że coś w tych szacunkach jest.

Odpowiedzi Polaków zrobiły na mnie aż takie wrażenie być może dlatego, że ciągle pamiętam czasy, kiedy internetowy kibic miał gorzej

Przegapiłem kilka bramek na mundialu w 2014 r., bo serwery TVP nie wyrabiały. Teraz – nie licząc incydentu z meczu otwarcia, za co ponoć odpowiadają Rosjanie – nie ma już żadnych kłopotów. Nie licząc ewentualnych kilku sekund opóźnienia względem transmisji telewizyjnej oglądanie meczów w sieci jest tak samo komfortowe.

REKLAMA

Nie jest to postęp zmieniający życie, ale mając w pamięci kłopoty z poprzednich imprez ciągle jestem pod wrażeniem, jak dużo zmieniło się na lepsze.

Zdjęcie główne: rafapress / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA