REKLAMA

Pół dekady temu ten produkt wyrzucił papierosy z mojego życia

Rzucenie palenia papierosów to dla wielu osób szczególnie trudne zadanie - głównie z uwagi na silnie uzależniające właściwości nikotyny. Racjonalne powody do pozbycia się dymu papierosowego z życia są niejednokrotnie zbywane najgłupszymi wymówkami. Wiem coś o tym - sam jestem trochę ex-palaczem, bo to też mój nałóg. Choć od 5 lat i tak według mnie żyję niezestawialnie zdrowiej.

Iqos czy warto
REKLAMA

W oczach dzisiejszej młodzieży palenie tytoniu w towarzystwie to najczęściej obciach. I bardzo słusznie. Pomijając bycie utrapieniem dla osób postronnych - dym papierosowy paskudnie śmierdzi - to na dodatek szkodliwość tej używki jest bardzo, bardzo wysoka. To fajnie, że młodzi w końcu pokazali tytoniowi środkowy palec. Z drugiej strony chłystki pod szkołą może i nie kopcą już śmierdzącego peta, za to raczą się pachnącymi owocami i mieniącymi wszystkimi kolorami tęczy e-papieroskami. W przyrodzie nic nie ginie.

REKLAMA

Za czasów mojej młodości wyglądało to zupełnie inaczej. Dziś to może brzmieć strasznie głupio, ale dla nastoletniego dojrzewającego i szukającego własnej tożsamości mnie reklamy z męskim kowbojem, fajnym terenowym wozem i wielkim amerykańskim kanionem przemawiały do wyobraźni. Jaranie szlugów było cool. Większość moich znajomych pierwszego papierosa spróbowało na długo przed osiągnięciem pełnoletności. Niczym się tu nie chwalę - to wręcz wstyd. Tanie wina, głośna muzyka, papierosy i rock&roll i już wydawało się nam, że jesteśmy strasznie fajni i dorośli.

Znaczna część moich znajomych na szczęście z nałogu wyszła, a powyższa historia to co najwyżej wyjaśnienie dla młodszego pokolenia, czemu nadal tylu boomerów smrodzi. W nowoczesnej popkulturze czasem tylko Taco Hemingway coś zaśpiewa o mentolowych fajkach. Ja widząc w co drugim teledysku Guns&Roses i AC/DC odpalonego peta, jak wiele dzieciaków czy młodych dorosłych, chciałem naśladować licznych idoli.

I to był karygodny błąd.

Dlaczego papierosy uzależniają?

To jedno z najtrudniejszych do przezwyciężenia uzależnień, w jakie możemy wpaść jako ludzie. Głównie ze względu na wspomnianą i zapewne przez większość dobrze znaną nikotynę - substancję psychoaktywną, która działa na mózg. Nikotyna jest uważana za jedną z najbardziej uzależniających substancji na świecie, mocniejszą pod tym względem nawet do heroiny czy kokainy. Działa szybko i skutecznie, stymulując wydzielanie dopaminy, co prowadzi do uczucia przyjemności i nagrody. To właśnie ten mechanizm sprawia, że palacze sięgają po kolejnego papierosa, dążąc do odtworzenia i utrzymania tych pozytywnych odczuć.

Jeden za drugim, jeden za drugim

Mechanizm uzależnienia od nikotyny jest złożony i wieloaspektowy. Po pierwsze, nikotyna zwiększa poziom neurotransmiterów, co wpływa na nastrój i koncentrację. Po drugie, regularne dostarczanie nikotyny prowadzi do zmian w strukturze i funkcjonowaniu mózgu. Neurony adaptują się do ciągłej obecności nikotyny, co z czasem prowadzi do potrzeby zwiększania dawek, aby osiągnąć ten sam efekt- jest to tzw. tolerancja. W rezultacie, kiedy poziom nikotyny spada, pojawiają się objawy odstawienia, takie jak drażliwość, problemy z koncentracją czy zwiększony apetyt, co jeszcze bardziej utrudnia rzucenie palenia.

I to jest pół prawdy o tym nałogu. Drugie pół też trzeba dopisać. Bo o ile to nikotyna trzyma nas w szponach, o tyle nie ona zaciska pętlę na szyi palacza. Robi to dym papierosowy, czyli efekt spalania i wdychania do płuc blisko 7 tysięcy substancji. Czyli w zasadzie wszystkich znanych nauce klas związków organicznych. To jest główny killer. Nie nikotyna.

Mimo że świadomość szkodliwości palenia jest coraz większa, wiele osób nadal zmaga się z uzależnieniem. To pokazuje, jak silne może być uzależnienie od nikotyny. Walka z nałogiem wymaga nie tylko silnej woli, ale często także wsparcia specjalistów i stosowania nikotynowej terapii zastępczej. Są też leki, które szanse na rzucenie tego nałogu znaczaco zwiększają.

Kluczowe jest jednak podjęcie decyzji o rzuceniu palenia i konsekwentne dążenie do celu, mimo trudności, jakie niesie proces odwykowy.

Dlaczego papierosy są tak szkodliwe, skoro to na dobrą sprawę tylko susz ziołowy?

Głównym składnikiem papierosów jest tytoń, ale to tylko początek listy. W dymie papierosowym znajdują się również substancje takie jak tlenek węgla, smoła, metale ciężkie (np. ołów i kadm), a także substancje rakotwórcze, takie jak benzopiren czy nitrozaminy. Wiele z tych substancji jest toksycznych i może prowadzić do rozwoju chorób serca, naczyń krwionośnych, a także różnych form nowotworów, w tym raka płuc, gardła i jamy ustnej itd.

Smoła, lepka substancja powstająca podczas spalania papierosów, osadza się w płucach palacza, co z czasem może prowadzić do ich uszkodzenia i chorób takich jak przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP) czy rozedma płuc. Tlenek węgla, z kolei, wiąże się z hemoglobiną we krwi znacznie silniej niż tlen, co ogranicza zdolność krwi do transportu tlenu do komórek ciała, co może prowadzić do zmęczenia, osłabienia i problemów z koncentracją.

Metale ciężkie, takie jak ołów i kadm, są neurotoksyczne i mogą przyczyniać się do rozwoju chorób neurodegeneracyjnych. Ponadto, substancje rakotwórcze zawarte w dymie papierosowym mogą uszkadzać DNA komórek, co zwiększa ryzyko mutacji i rozwoju nowotworów. Palenie papierosów jest również czynnikiem ryzyka dla wielu innych schorzeń, w tym chorób układu krążenia, udaru mózgu, a nawet cukrzycy typu 2. Dlatego też, rzucenie palenia jest najlepszym z możliwych kroków, jakie można podjąć dla poprawy swojego zdrowia i jakości życia.

Żadna technologia nie zapewni takich efektów, jak wasza silna wola.

Moją wymówką na niemożność rzucenia palenia jest dynamiczny tryb życia, adrenalina i stres. Spróbowałem więc waporyzatorów. Proszę, nie róbcie tego

Pozwolę sobie nie wchodzić w szczegóły mojego życia, tym niemniej mojej codzienności daleko do relaksującej flauty. Cały czas dużo się dzieje, wokół pełno emocji i wymagających działań zdarzeń - to moja wymówka czy racjonalizacja faktu, że nadal nie rzuciłem nałogu. Żeby była jasność, to wymówka fałszywa. Jako nałogowiec wiem jednak, że wielu mi podobnych ma swoje wytłumaczenia na swój nałóg i żadne racjonalne moralizatorstwo nie wystarczy, by z nim zerwać. Nałogowcy to jednak nie skończeni kretyni. Chcemy żyć.

Nadzieja pojawiła się kilkanaście lat temu, gdy na rynku pojawiły się waporyzatory, znane również jako vape’y albo e-papierosy. Ich działanie opiera się na waporyzacji płynu zawierającego nikotynę, aromaty oraz inne substancje chemiczne, co prowadzi do powstania pary (a w chmury) wdychanej przez użytkownika. Skład płynu do waporyzacji może być różny, ale zazwyczaj zawiera glikol propylenowy, glicerynę roślinną, nikotynę oraz różnorodne aromaty. Waporyzatory są często postrzegane jako mniej szkodliwa alternatywa dla palenia, ponieważ nie produkują dymu papierosowego.

Vaping. Jeśli nie palisz, to też nie wapuj!

Niestety e-papierosy to w dużej mierze dziki Zachód. Globalny rynek zalewa mnóstwo urządzeń i płynów o nieprzebadanych właściwościach, importowanych głównie od chińskich przedsiębiorstw, które produkują je na potęgę. Żeby było śmieszniej/straszniej, w samych Chinach część z nich jest zakazana, a i tak eksport idzie na Zachód. Drugi problem z vape’ami to młodzi. Coraz więcej z nich wchodzi w nałóg nikotynowy właśnie za sprawą cukierkowych vape’ów, a nie śmierdzących petów. To zresztą tegoroczny temat Światowego Dnia Bez Papierosa, który co roku promuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).

A mogło być tak pięknie...

Zdrowotne skutki długotrwałego używania waporyzatorów nie są jeszcze w pełni poznane, w dużej mierze za sprawą braku standaryzacji vape’ów. Przy kilku tysiącach takich urządzeń trudno wyciągnąć jakiś wniosek wspólny dla wszystkich, bo mogą choćby różnić się od siebie sposobem waporyzacji czy składem chemicznym płynu.

Badania wskazują, że wdychanie pary z e-papierosów może prowadzić do stanów zapalnych dróg oddechowych, a niektóre składniki płynów do waporyzacji mogą być szkodliwe do inhalacji. Podczas waporyzacji może powstawać np. formaldehyd, który jest toksyczny i rakotwórczy. Znowu, mimo wszystko i tak jest to lepsze, niż palenie papierosów, gdzie taki fodmaldehyd występuje w znacznie większej zawartości.

Ponadto, istnieją obawy, że niektóre aromaty używane w płynach mogą być szkodliwe dla płuc. Najwięcej do myślenia powinno dać chyba to, że część chińskich waporyzatorów sprzedawanych w Polsce jest nielegalna w lokalnym chińskim obrocie.

Podsumowując: sam pomysł, żeby e-papieros wyparł klasycznego papierosa nie był zły. Przeciwnie, był naprawdę dobry. Złe było jego wykonanie, które wymknęło się spod kontroli. Dzięki e-papierosom wielu palaczy przestało palić papierosy. To jest niezaprzeczalny plus. Niestety wielu dzieciaków, które wcześniej papierosów nie paliły – zaczęło sięgać po vape’y na masową skalę.

Tę dwuznaczność e-papierosów najlepiej widać w Wielkiej Brytanii. Z jednej strony rząd refunduje e-papierosy palaczom. Z drugiej – ten sam rząd chce zakazać jednorazowych vape’ów o słodziutkich smakach, bo widzi problem z ich popularnością wśród dzieci. Do tego dochodzą też kwestie środowiskowe.

To tyle, jeśli chodzi o e-papierosy. Są jeszcze podgrzewacze tytoniu. Tu historia jest nieco inna.

Dekadę temu branża tytoniowa przeżyła małe trzęsienie ziemi

Papierosy, całkiem słusznie, są w coraz większym stopniu rugane z rynku przez rozmaite przepisy utrudniające ich dostępność. Rosną podatki, reklama jest zakazana, handel w coraz większym stopniu jest utrudniany. Do prohibicji nadal daleko - i mając na uwadze potencjalne konsekwencje związane z zorganizowaną przestępczością może to i lepiej. Tym niemniej największe firmy tytoniowe też widzą rynkowe trendy.

Niektóre zresztą same je lansują. Amerykański gigant, Philip Morris International, już blisko 10 lat temu ogłosił, że skończy z papierosami, bo otwiera drzwi do mniej szkodliwych „technologii dostarczania nikotyny” palaczom. Analiza raportów finansowych koncernu pokazuje, że faktycznie rok do roku wprowadza na globalny rynek coraz mniej papierosów, a coraz więcej podgrzewaczy tytoniu, czyli swoich Iqosów. Te dwa wykresy praktycznie się na siebie nakładają.

Koncern na przestawienie biznesu z analogowego papierosa na technologiczne podgrzewacze (choć nie tylko, bo ma też e-papierosy i saszetki nikotynowe) wyłożył już 12,5 mld dol. (sic!). Pieniądze poszły na badania naukowe i rozwój technologii, które byłoby w stanie zastąpić palaczowi papierosa, a byłby niezestawialnie mniej od niego szkodliwe.

Efektem tego gigantycznego projektu są dzisiaj podgrzewacze tytoniu. Dla jasności: to niezmiennie uzależniająca i szkodliwa dla zdrowia używka! Tym niemniej wdychanie nikotyny za pośrednictwem takiego podgrzewacza jest niezestawialnie pod względem toksyczności z paleniem klasycznego papierosa. To nie ten rząd zagrożeń. I co ważne, są na to dowody z innych źródeł, niż własne badania naukowe koncernu, ale o tym za chwilę.

Podgrzewacze stanowią alternatywę dla tradycyjnych papierosów. Najpierw (równo dekadę) temu amerykański koncern wprowadził je testowo w Japonii. Po 10 latach japoński rynek papierosowy praktycznie się załamał: sprzedaż fajek zaczęła tu maleć w skokowym tempie, odwrotnie proporcjonalnie do sprzedaży podgrzewaczy. Badania rynkowe (niesfinansowe przez wspomniany koncern) mówią jasno: tak drastyczne spadki w sprzedaży papierosów są zasługą podgrzewaczy.

Sam podgrzewacz działa na innej zasadzie niż papieros. Pozwala uwolnić nikotynę bez potrzeby palenia tytoniu, czyli np. bez substancji smolistych. Dzięki temu znacząco kurczy się gama toksycznych związków, które taki podgrzewacz produkuje w porównaniu z papierosem. W Iqosie jest ich szacunkowo około 530, w papierosie – jak pisałem wyżej – około 7 tysięcy. Brak spalania to też brak dymu – tu powstaje aerozol z nikotyną. Dlatego takie produkty, jak podgrzewacze, ale też e-papierosy czy wspomniane wcześniej saszetki nikotynowe, określa się jako „bezdymne”.

epapieros iqos i marlboro heets - philip morris
Pierwszy podgrzewacz tytoniu na polskim rynku (2017 rok).

Sam koncern podaje na swojej stronie www, że przeprowadził dotąd 251 ocen toksykologicznych swoich produktów bezdymnych, 26 badań klinicznych oraz 58 badań dot. percepcji i zachowań konsumenckich. Chwali się też, że wiele z tych badań zostało już przeanalizowanych przez urzędy zdrowotne z kilkudziesięciu państw, ale na szczęście nie są to jedyne badania i jedyny ich sponsor.

Wiele urzędów zdrowotnych prowadzi badania nad takimi formami przyjmowania nikotyny na własną rękę, m.in. w Japonii, Niemczech, USA, Holandii czy Wielkiej Brytanii, ale też w Polsce.

Prym wiedzie tu amerykański urząd ds. rejestracji leków i żywności (FDA). Amerykanie mówią wprost: nikotyna to czynnik uzależniający, ale nie jest główną przyczyną chorób związanych z paleniem. Główny problem to spalanie tytoniu. Niektóre ze sposobów dostarczania nikotyny do organizmu, w których nie dochodzi do reakcji spalania ani powstania dymu, mogą więc okazać się mniej szkodliwe niż dalsze palenie papierosów.

Iqos doczekał się kilku ewolucji. Sam używam ostatniej

Globalnie Iqosa używa dzisiaj ponad 20 mln ex-palaczy, którzy dzięki niemu przestali palić papierosy. Sam jestem jednym z przykładów.

Przesiadłem się z papierosów na podgrzewacz 5 lat temu. I nie żałuję ani trochę. Nie śmierdzę. Czuję się lepiej. Od tamtego czasu nie zdarzyło mi się zapalić papierosa. I na tym skończmy prywatną historię.

Wrócmy do historii samego urządzenia. Pierwszy laboratoryjny prototyp Iqosa powstał w 2007 r. Nosił roboczą nazwę THS 2.0. Wyglądał jak, nie przymierzając, poczciwa 3310, w którą ktoś włożył papierosa. Z laboratorium w szeroki świat urządzenie wyszeło dopiero w 2014 roku, czyli 10 lat temu. Potem doczekał się kilku odsłon. Najnowsza to Iluma, która zadebiutowała na świecie w 2021 r., a u nas rok temu.

Starsze modele podgrzewaczy wymagały nadziewania wkładu na ostrze grzewcze (blaszkę lub igłę, jak kto woli). Niestety łatwo było przez to uszkodzić urządzenie, a z wkładu wykruszal się tytoń, więc trzeba było to często czyścić. Dziś to się zmieniło.

Dekada w elektronice użytkowej to szmat czasu. Iqosy przebyły drogę od topornego plastik-designu do naprawdę hi-techowych urządzeń. Testowałem chyba każdy wariant. Teraz używam wspomnianej Ilumy, w której podgrzewanie zachodzi indukcynie (usunięto ostrze grzewcze), przez co sam podgrzewacz się nie brudzi i nie muszę go czyścić, a aerozol jest jakby intensywniejszy.

REKLAMA

Jeśli nie palisz papierosów, to pod żadnym pozorem nie sięgaj po podgrzewacz tytoniu. Nie sięgaj zresztą po nic, co ma nikotynę w składzie. Uzależnisz się. Wyrządzisz sobie krzywdę. To po prostu nie jest dla ciebie. Palenie szkodzi, nikotyna uzależnia, ten nałóg skraca życie. To nie są wyświechtane frazesy, a realne i wysoce prawdopodobne zagrożenie.

Jeśli palisz – rzuć to w diabły. Nie chcę tu pisać górnolotnie, że wygrasz życie, ale kurczę... Serio wygrasz życie! A jeśli – tak jak ja – ciągle zmagasz się z tym nałogiem, to chociaż odetnij się od papierosów. Małe zwycięstwa też się liczą.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA