Apple się kończ… Jeszcze nie, choć perspektywy nie są kolorowe
"Apple się kończy" - to zdanie to mem, który towarzyszy publikacjom każdych kolejnych wyników kwartalnych firmy z Cupertino, podczas gdy producent iPhone'a dodaje do sakiewki kolejne dziesiątki miliardów dolarów zarobionych na czysto.
Jednak obserwując wyniki Apple'a od kilku kwartałów nie da się nie dostrzec negatywnych sygnałów, które mogą zdanie-mem uwiarygadniać.
Kończenie się wcale nie zaczyna się od totalnych załamań sprzedaży, odejściu najlepszych pracowników, czy dramatycznych problemów z kluczowymi produktami. Ba, firmy zazwyczaj zarabiają wtedy najwięcej w historii. Problem leży w braku widocznych perspektyw na wzrosty, szczególnie w obliczu potężnego rozwoju gałęzi przemysłu, w której firmy-liderzy nie są szczególnie mocni. W takiej właśnie sytuacji jest Apple.
- To był doskonały kwartał napędzany najwyższymi przychodami ze sprzedaży usług - pisze Apple w oficjalnym komunikacie po publikacji najnowszych wyników finansowych.
Tyle że to część prawdy. Ta wygodna dla Apple'a
O tej niewygodnej nie wspomina w komunikacie Apple w ogóle, co jest o tyle zastanawiające, że przecież stanowi najważniejszy element biznesowych podstaw całej firmy.
Chodzi oczywiście o iPhone'a - jak wielokrotnie dowodziliśmy - najbardziej kasowego produktu konsumenckiego w historii naszej cywilizacji. iPhone = Apple. Smartfon stanowi grubo ponad połowę biznesu Apple'a od lat. Co więcej z roku na rok to uzależnienie wcale się nie zmniejsza, mimo kilku głośnym premier produktowych.
Sprzedaż iPhone'a (liczona wartościowo) spadła o 10 proc. w ostatnich trzech miesiącach. To o tyle bolesny spadek, że drugi kwartalny z rzędu. I choć oczekiwania rynkowe oscylowały wokół jeszcze większego spadku, to jednak nie powinno to uspokajać zarządców Apple'a.
Rynek iPhone'a jest nasycony
Kto chce iPhone'a ma iPhone'a. Smartfony Apple'a są dziś tak dobre, że jest coraz mniej powodów do wymiany ich na nowsze modele cześciej niż co 3 - 4 lata. No, chyba że ktoś chce mieć gadającą emoji w kształcie kupy - bo między innymi takimi nowościami Apple reklamuje możliwości nowych iPhone'ów.
Konkurencja też jest dobra. Nie ma dziś praktycznie żadnych różnic sprzętowych pomiędzy iPhone'ami a Samsungami, czy smartfonami od zastępu chińskich producentów. iOS - czyli niegdyś największa przewaga Apple'a nad resztą stawki - też nie ma dziś żadnych handicapów nad Androidem. Sam korzystając na co dzień z obu mobilnych systemów operacyjnych łapię sią na tym, że do wielu czynności wolę wręcz użyć smartfona z systemem od Google'a.
Apple stawia na usługi
Strategia sprzedaży usług cyfrowych posiadaczom iPhone'ów jest znana od dawna. I słuszna. Nie raz nie dwa zachwycaliśmy się na Spider's Web tym, jak Apple wspaniale potrafi monetyzować swój sukces zasięgu iphone'owego wciskając klientom dosłownie wszystko: od cyfrowych gazet, przez książki, filmy, muzykę, aplikacje mobilne, aż po abonamenty na chmurę i ciągle niewystarczające miejsce na dysku na przechowywanie zdjęć.
Tyle że od niedawna wiemy, że tak naprawdę sektor Usługi u Apple'a opiera się na przychodach przede wszystkim z dwóch źródeł:
- z opłat od Google'a za to, że jest domyślną wyszukiwarką dla użytkowników przeglądarki Safari;
- z prowizji z zakupów wewnątrz aplikacji via App Store.
Oba są mocno zagrożone
Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych prowadzi szerokie postępowanie antymonopolowe przeciwko Google'owi. I właśnie oficjalnie potwierdzono to, o czym spekulowało się od dawna - Google płaci Apple'owi 20 mld dol rocznie. To wkrótce może zostać zabronione. Jeśli tak się stanie, Apple straci bardzo istotny element biznesowy swoich Usług.
Z kolei zasady App Store są pod lupą regulatorów dosłownie na wszystkich kontynentach, w szczególności w Unii Europejskiej, gdzie monopol Apple'a na sprzedaż aplikacji użytkownikom iPhone'ów już został rozbity. Możemy debatować, czy zasady te mają na celu ochronę klientów, jak twierdzi Apple, czy są to ograniczenia antykonkurencyjne mające na celu ochronę Apple'a, jak twierdzą krytycy firmy. Fakt faktem, że pokrzykiwanie i straszenie Tima Cooka na nic się zdadzą. Apple będzie tracił kontrolę nad Apple Store'em.
Sprzedaż iPhone'ów więdnie, przychody z usług są zagrożone - nie dzieje się dobrze w uniwersum Cupertino
A to przecież tylko problemy bieżące. Znacznie trudniejsze zapowiadają się te strategiczne - długoterminowe. W ostatnich latach Apple skupił się praktycznie w całości na rozwoju produktu z kategorii metaverse. Okulary VR - Apple Vision Pro - zrobiły wrażenie podczas premiery, ale sprzedają się słabo i to się zapewne w najbliższej przyszłości nie zmieni. Co więcej o Vision Pro mówi się coraz mniej i z coraz mniejszym entuzjazmem - a to nowość, której Apple wcześniej nie doświadczał.
Konkurenci poszli w inną stronę. Microsoft z OpenAI, za nimi Google, a nawet Facebook po szybkim piwocie z metaverse pędzą w rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji. Z rozwojem swojej Siri Apple jest wręcz na śmiesznej pozycji patrząc na to, co dziś robią technologiczni konkurenci.
W medialnych przeciekach coraz częściej sprzedawane są informacje nt tego, jak mocno iOS18 wejdzie w AI, co ma być punktem zwrotnym w aktualnej pozycji iPhone'a. Z drugiej strony mówi się, że Apple zwraca się do Google'a o pomoc w rozwoju własnej AI, co samo w sobie jest mocno zastanawiające. Nie wygląda to na działanie ultraofensywne.
Apple ma jeszcze czas
Nie twierdzę, że Apple jest już na straconej pozycji. Zbyt długo obserwuję Cupertino, by wiedzieć, że nigdy nie można skreślać Apple'a. W końcu ta jedna firma bogatsza jest od znakomitej większości państw w naszym świecie, a pieniądze - szczególnie teraz - potrafią zdziałać cuda.
Niemniej jednak perspektywy nie wyglądają kolorowo - jak zasygnalizowałem w tytule - a miliardy mają to do siebie, że lubią się szybko kurczyć.
Na Spider's Web dużo piszemy o biznesie Apple'a. Sprawdź te teksty: