REKLAMA

Przychodzą z laptopami i siedzą godzinami przy jednej kawie. Polska kawiarnia powiedziała: dość

Kawa tak, komputer, tablet – nie. Kawiarnia służy przyjemnościom, a nie pracy. Tak wprost mówi jedno z takich miejsc znajdujących się w Poznaniu.

polska kawiarnia
REKLAMA

Wchodzisz do kawiarni. Rozglądasz się za wolnym miejscem. Jeden stolik zajęty jest przez parę zakochanych patrzących sobie w oczy i dzielących się ciastem. Obok siedzi smakosz, który doszukuje się zapachu cytrusów w swoim przelewie. Kolejne miejsce to rozmawiający znajomi, delektujący się kawą z mlekiem. O, jest, teraz się poszczęści: na stole nie ma już ani filiżanek i talerzy, więc pewnie ten pan z laptopem zaraz się zabierze. Tylko coś wolno mu to idzie. Zaraz, on nie wygląda jak ktoś, kto zamierza opuścić kawiarnię. Wręcz przeciwnie. Spędzi tu kolejną godzinę gapiąc się w ekran.

REKLAMA

Nie trzeba wyobrażać sobie takiego scenariusza. Mniej więcej podobny przytrafił się właścicielom kawiarni Taczaka 20 w Poznaniu. Jak relacjonują na swoim facebookowym profilu:

ostatnia akcja z osobami, które pojawiły się w sobotę tuż przed otwarciem, 2 przelewowe kawy i blokada stolika do 12:30 / byliśmy zawstydzeni, zabierając im puste szkło, zapytaliśmy czy możemy coś jeszcze podać (odpowiedź przecząca), kiedy przychodzili inni goście i pytali, czy mamy jakieś miejsca, rozkładaliśmy ręce, wszystko na oczach tej pracującej czy też uczącej się dwójki - brak gastro empatii, brak zrozumienia. Nigdy się tak nie zachowywaliśmy, prowadzać jakąś grę w uwolnienie stolika, zawsze liczyliśmy na niewerbalną komunikację - tym razem się nie udało.

Incydent był punktem zapalnym do przeprowadzenia zmian – piszą właściciele. Od kwietnia w weekendy w kawiarni nie ma opcji korzystania z komputerów, iPadów, rozkładania notatek, pracy czy nauki.

Jesteśmy malutką kawiarnią, malutką, czyli taką, która ma mało stolików. I kiedy te stoliki chcą Was gościć często nie mogą, bo są zajęte godzinami przez osoby, które przychodzą do nas jak do biura (…) jesteśmy małą kawiarnią, która musi opłacać rachunki i dawać pracę ludziom

– wyjaśniają w poście.

Trudno zarabiać, kiedy jeden stolik nic nie zamawia, a na dodatek blokuje ruch. Ci, którzy chcieliby miło spędzić czas, a przy okazji zamówić kawę, ciasto i świeżo wyciskany sok, odchodzą z niczym. „Wiemy, że to brutalna decyzja” – podkreślają właściciele Taczaki 20, ale całkowicie zrozumiała.

Tym bardziej że w tygodniu dalej będzie można popracować przy kawie. Wówczas, jak zdradzają właściciele, ruch jest mniejszy, a i sami rozkładający bardziej wyrozumiali i wiedzą, kiedy czas na nich.

Ciekawe, czy ruch poznańskiej kawiarni zapoczątkuje szerszą dyskusję

Pewnie wielu z nas trafiło do miejsca pełnego ludzi, w którym ktoś od dłuższego czasu siedział przy komputerze, ale nie pił kawy ani nie składał kolejnych zamówień. I przez to musieliście szukać innego lokalu. Niby wiele popkulturowych dzieł wykreowało taki obraz modnych kawiarni w zapracowanych miastach, ale jednak ich rola jest – a raczej powinna być - inna. Dziś nie ma problemu ze znalezieniem przestrzeni do pracy. A i sieciówki oferują więcej miejsca niż przytulne specjalistyczne kawiarnie.

Fala ruszyła, bo komentujący popierają ruch Taczaki 20.

„Ludzie jakby coraz mniej myślą albo myślą tylko o sobie. Powszechna bezrefleksyjność nas zaczyna ogarniać” – pisze jedna z komentujących. „W końcu ktoś ruszył ten temat w poznańskiej gastronomii gdzie podobnych sytuacji naprawdę nie brakuje” – podkreśla inny komentator. Kolejny zaś dodaje, że takie anektowanie przestrzeni „strasznie wkurza”.

Ja w ogóle mam mieszane uczucia, bo nawet w tygodniu zdarza mi się, że nie mam gdzie usiąść na szybką kawę, bo ludzie pracują. I zajmują cały stolik. Z drugiej strony nie po to idę do kawiarni, żeby się z kimś tłoczyć przy jednym stoliku jak w barze mlecznym. Niestety coraz częściej spotykam takie bezrefleksyjne zachowania w różnych sytuacjach - od zaparkowania samochodu tak, ze zajmuje dwa lub trzy miejsca, siadania w komunikacji publicznej i układania na siedzeniu obok bagaży (gdy pojazd nie jest pusty), po właśnie takie zajmowanie stolików w kawiarniach. I nie, nie mam pomysłu co z tym zrobić

– trafnie podsumowuje szerszy problem komentująca.

W polubieniach znajdziemy łapki w górę od innych polskich kawiarni. Jedna z poznańskich miejscówek dodaje, że podobny „zakaz” wprowadziła u siebie, ale przez to obrywa w sieci negatywnymi ocenami.

I faktycznie. Niezadowolona klientka napisała (zachowano oryginalną pisownię):

Byłam z laptopem na spotkaniu biznesowym, które trwało 1,5h i Pani na wstępie powiedziała że jest zakaz używania laptopów ale zgodziła się żebyśmy zostali po czym po godzinie znowu zwróciła nam uwagę, że tu nie wolno z laptopem chociaż przez te 1,5h nie było w kawiarni nikogo poza nami. Na google zero informacji, że nie można przyjść z laptopem.

REKLAMA

Jak widać sprawa budzi emocje, ale mimo wszystko stoję po stronie właścicieli kawiarni

W świecie pełnym ekranów przydałoby się miejsce, gdzie możemy odetchnąć od pracy biurowej. I kawiarnie wydają się być do tego idealne. Jeżeli lokal ma miejsce i odpoczywający z pracusiami nie wchodzą sobie w drogę, to żaden problem. Bardzo często jest jednak inaczej. Tyle że dopiero teraz powiedziano o tym głośniej.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA