Rządowa aplikacja za 2 mln zł, a skorzystała garstka? Były minister odpowiada
Aplikacja „Mąż Zaufania” miała służyć do „przekazywania materiałów zawierających zarejestrowany przebieg czynności z komisji wyborczych i referendalnych”. Obecny wiceminister cyfryzacji ujawnił związane z nią statystyki. „Minister manipuluje” – odpowiada Janusz Cieszyński, były szef tego resortu.

Program powstał z okazji ubiegłorocznych jesiennych wyborów. Jak czytamy na stronie ministerstwa:
Mąż zaufania / zastępca męża zaufania po zainstalowaniu aplikacji na swoim telefonie, uwierzytelnieniu za pomocą login.gov.pl oraz po sprawdzeniu przez aplikację, że występuje w Bazie Mężów Zaufania, będzie mógł przesłać zarejestrowany w lokalu wyborczym materiał z przebiegu wyborów i/lub referendum do Ministra Cyfryzacji. Materiałem z przebiegu wyborów i/lub referendum mogą być np. zdjęcia, nagrania audio, nagrania wideo. Przekazane do Ministra Cyfryzacji materiały z przebiegu wyborów i/lub referendum będą mogły być przekazane do organów uprawnionych prowadzących postępowania związane z przebiegiem wyborów lub referendum (tj. sądy, policja, prokuratura).
W rozmowie z TVN24 wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski ujawnił statystyki związane z aplikacją. Z cytowanych przez niego danych wynika, że zarejestrowało się 415 użytkowników, a w dniu wyborów skorzystało ośmiu.
Czyli można ocenić, że koszt tej aplikacji, jak podzielimy na liczbę filmików, to jest około 232 tysiące złotych na jeden filmik przesłany do aplikacji
Koszt powstania aplikacji to prawie 2 mln zł – przypomniał aktualny wiceminister cyfryzacji.
„Minister manipuluje” – odpowiada Janusz Cieszyński
Były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, reagując na Twitterze na tekst TVN24, napisał, że „minister Standerski manipuluje podając liczbę zgłoszonych nieprawidłowości jako liczbę użytkowników”.
Do skorzystania z aplikacji zgłoszono ponad 10 tysięcy mężów zaufania. Zarejestrowały się wszystkie ogólnopolskie komitety wyborcze – przekazał Cieszyński, który w październiku 2023 r. pełnił funkcję ministra cyfryzacji.
Więcej o elektronicznych usługach rządowych przeczytasz na Spider's Web:
Wcześniej w twitterowej dyskusji Cieszyński wyjaśnił, że aplikacja nie działała online, a skorzystali tylko ci, którzy „chcieli przekazać jakiś materiał”.
Aplikacja powstała jako alternatywa dla generującego gigantyczne koszty i wyzwania organizacyjne systemu nagrywania przebiegu głosowania we kilkudziesięciu tysiącach komisji wyborczych. Bo przecież wszystkim nam zależy na tym, aby wybory były uczciwe, prawda?
W swojej odpowiedzi Cieszyński zaznaczył, że aplikacja została zbudowana przez należącą w 100 proc. do Skarbu Państwa Państwową Wytwórnię Papierów Wartościowych. Została oparta o elastyczną technologię chmurową, dzięki której „nie trzeba było kupować bardzo drogiej infrastruktury co do której wykorzystania nie było pewności”. Technologia została wykorzystana tak, aby można była z nich skorzystać również w kolejnych wyborach „płacąc praktycznie wyłącznie za wykorzystaną przestrzeń dyskową w chmurze”.
Niewielka liczba zgłoszeń oznacza, że było mało podejrzeń wystąpienia nieprawidłowości – zaznaczył były minister cyfryzacji.
zdjęcie główne: Tupungato / Shutterstock.com