REKLAMA

5 lat w smart domu Fibaro. Wszystko, co się udało i co poszło nie tak

Minęło już ponad 5 lat od chwili, kiedy mój dom stał się pełny sprzętów Fibaro, a co za tym idzie - mogłem zacząć nazywać go smart domem. Jak wyszło, a przede wszystkim - co wyszło, a z czego jestem umiarkowanie zadowolony? Już się spowiadam.

5 lat w smart domu Fibaro. Wszystko, co się udało i co poszło nie tak
REKLAMA

Drobna uwaga na wstępie: część sprzętów do tego - jak się okazało - bardzo długodystansowego testu dostarczył producent urządzeń. Część (w tym np. piekielnie drogie okna dachowe) kupiłem sobie sam. Producent nie miał żadnego wpływu na ten tekst - właściwie to nawet nie miał pojęcia, że powstanie, a ja nie jestem pewien, czy jeszcze pamiętają, że ten sprzęt wciąż u mnie pracuje. Ale że 5 lat to dobra okazja na podsumowanie - wypada je zrobić.

REKLAMA

Ach, przy okazji - nie jestem pewien, czy to dokładnie 5 lat. Może być nawet więcej.

To teraz do rzeczy - osobno opisując to, co jest dobre i to, z czym przez te 5 lat się nie polubiłem albo wręcz powoduje u mnie irytację. Tak dla formalności dodam tylko, że moja centralka to HC2, obsługująca - tak na oko - ok. 60 urządzeń, od wtyczek, czujników (zalania, otwarcia drzwi etc.) przez przełączniki, moduły sterowania oświetleniem, listwy LED, rolety, aż po okna dachowe.

Nie jest to może kosmicznie skomplikowany dom (ok. 90 m2, więc o problemach z zasięgiem raczej nie ma mowy) i system, ale robi dokładnie to, na czym mi zależało. Czyli w skrócie: rano budzę się przy odsłoniętych roletach, otwartych oknach dachowych (jeśli jest wystarczająco ciepło i sucho), jeśli jest ciemno, to rano w domu pali się światło w wybranych pomieszczeniach, a jeśli robi się jasno - światło gaśnie. Kiedy z kolei nadchodzi wieczór, światła same się zapalają, rolety zamykają, równocześnie przez całą dobę sterowane jest m.in. ogrzewanie w wybranych pomieszczeniach, żeby np. w łazience nie było upału cały dzień, ale do wieczornej kąpieli było już przyjemnie skwiercząco. Ach, i żeby do sypialni wieczorem wchodziło się przy przyjemnej temperaturze, ale nie trzeba było w nocy wstawać, żeby na czas snu jednak trochę ogrzewanie skręcić.

To co się udało, a co nie?

Na plus: Fibaro... po prostu działa

 class="wp-image-1536251"

Najbardziej niepozorny, ale może jednocześnie największy plus. Wszystko, co zostało skonfigurowane w momencie uruchamiania systemu i dodane później - po prostu działa i to tak, jak powinno. Jeśli ktoś wcześniej nie miał do czynienia ze smart domem, może uważać, że ten plus jest trochę na wyrost, ale jeśli ktoś - jak ja - musiał się długo zastanawiać nad tym, dlaczego np. w HomeKicie niektóre sprzęty działają, a inne co jakiś czas "nie odpowiadają", to zrozumie mój entuzjazm w tym przypadku.

Przez tych 5 lat nie jestem w stanie przypomnieć sobie sytuacji, kiedy coś faktycznie nie zadziałało, z czymś trzeba było walczyć albo coś przestało się poprawnie komunikować z centralką. Raz, o ile dobrze pamiętam, rolety (chyba) nie podniosły się rano zgodnie z harmonogramem, ale na tych ponad 1500 dni działania systemu - nie mogę się przyczepić. Tym bardziej że nie pamiętam już, czy przypadkiem ja czegoś nie namieszałem i nie była to moja wina.

Poza tym - bez uwag. Albo wręcz na odwrót - moją uwagą w przypadku niektórych innych systemów jest "mogłoby działać jak Fibaro".

Na minus: dodawanie, konfiguracja i pochodne

 class="wp-image-1042745"

Miałem o tyle szczęśliwy start, że instalacją i konfiguracją wszystkiego zajął się profesjonalista, a ja tylko stałem i patrzyłem, a potem dostałem gotowca. Gdybym musiał to wszystko robić sam, prawdopodobnie tak łatwo by nie poszło.

Owszem, niektóre produkty dodaje się do systemu dość prosto. Z innymi, szczególnie jeśli nie są bezpośrednio od Fibaro, tak łatwo już nie jest. Moje termostaty podłogowe wymagały wprogramowania, którego prawdopodobnie sam nie byłbym w stanie ani zrobić, ani nawet zrozumieć. Edycja tego wprogramowania też jest dyskusyjnie elastyczna, bo efekt jest np. taki, że niespecjalnie mogę np. wyłączyć grzanie podłogi w salonie czy w łazience, bo spięte są z głowicami na grzejnikach i obsługuje je wspólny harmonogram, więc to, co fizycznie zmienię na termostacie, zostanie po chwili nadpisane przez całościowy harmonogram. W porównaniu np. do systemu ogrzewania od Tado - komplikacja jest na poziomie nieproporcjonalnie wyższym, przy jednocześnie mniejszej elastyczności. Owszem, domyślam się, że gdybym przy tym posiedział, ewentualnie poprosił kogoś rozumnego o pomoc - dałoby się to ogarnąć. Tylko czy chce mi się na to poświęcać tyle czasu? No nie.

Onieśmielający poziom zaawansowania wszystkich ustawień jest zresztą wszechobecny. I tak, pozwala to na personalizację i automatyzację w gigantycznym zakresie. Z drugiej strony - instalowałem samodzielnie teoretycznie prosty przełącznik ścienny. I okazało się, że zainstalowałem go nie do końca poprawnie (żeby to poprawić, musiałbym go usunąć z systemu i dodać ponownie), w rezultacie czego mam teraz fizycznie jeden przycisk, ale wirtualnie są dwa i każdy ma... 161 parametrów możliwych do ustawienia. Pomijając te, które nie są numerowane. Wstawiłbym tutaj emotkę z eksplodującą głową, ale wydawca mówi, że nie można.

Więc tak - nie jest tutaj aż tak prosto, jak np. w HomeKicie czy innym smart systemie od Ikei, gdzie cała konfiguracja zajmie nam 2 minuty. Ale coś za coś.

Drobna uwaga: moje doświadczenia związane są z centralką HC2, która ma inne UI i niektóre zasady niż HC3/HC3 Lite. Tam jest wyraźnie ładniej i niektóre rzeczy rozwiązane są wygodniej. Aczkolwiek i tak komplikacje pozostają komplikacjami, to jest raczej nierozerwalnie związane z tym, jak rozbudowany jest cały system.

Na plus: sceny i harmonogramy

 class="wp-image-866611"

To wcześniejsze "coś za coś" dotyczy w dużym stopniu tego, co można potem skonfigurować w systemie w ramach scen i automatyzacji. A można... właściwie wszystko, na poziomie, którego nie wypada nawet porównywać np. z bazowym wydaniem HomeKita. Właściwie nie ma żadnych ograniczeń względem tego, co, kiedy, przez co, na jak długo, z czym i w jakich godzinach albo dniach będzie zautomatyzowane. Pełna dowolność, pełny pakiet możliwości. I tak, to się naprawdę potrafi przydać, zresztą przyznam, że rzadko kiedy w ogóle sięgam po aplikację czy do przeglądarkowego panelu sterowania - wszystko, co istotne, dzieje się automatycznie.

Niestety, żeby wszystko było realizowane w taki sposób, trzeba na to poświęcić sporo czasu. Raz - na poznanie systemu, dwa - na przygotowane scen, trzy - na dopracowanie ich, bo rzadko kiedy wszystko ogarnie się poprawnie za pierwszym razem. Jest wprawdzie uproszczony mechanizm tworzenia scen, ale większość osób i tak szybko sięgnie po te bardziej zaawansowane narzędzia. Do programowania własnych scen na szczęście nie musiałem się uciekać, ale kilka bardziej skomplikowanych "drzewek" zależności udało mi się przez te lata zbudować.

Na "meh": aplikacja

 class="wp-image-1115806"

Nie daję jednoznacznego minusa, bo jest i działa, ale też przyznaję, że staram się z niej korzystać jak najrzadziej, co niestety zostało mi jakiś czas temu utrudnione.

Co mi się nie podoba w aplikacji Yubii? Przede wszystkim - długo się uruchamia. Jasne, to może 2 czy 3 sekundy, ale w porównaniu do aplikacji od HomeKita to wieczność. Z bliżej nieznanego mi powodu z aplikacji też jakiś czas temu zniknęła integracja ze Skrótami Siri i ogólnie widgetami w iOS, co było niesamowitym udogodnieniem - nie tylko pozwalało na stworzenie sobie skrótów do szybkiej aktywacji wybranych "ręcznych scen", ale też pozwalało na powiązanie scen Fibaro np. ze scenami HomeKitowymi. Teraz tego nie ma i nie jestem pewien dlaczego.

Poza tym w aplikacji nie ma nawet panelu powiadomień, więc np. o rozładowanej głowicy grzejnika dowiem się albo z maila, albo w ogóle, jeśli tego maila gdzieś przegapię. Szczęśliwie jakiś czas temu dodano sterowanie ogrzewaniem, bo przez długi czas tego również nie było.

Domyślam się wprawdzie, że przełożenie na możliwości aplikacji mobilnej takiego monstrum zaawansowania, jakim jest panel przeglądarkowy, nie jest łatwe, ale niestety nie zmienia to faktu, że aplikacji Yubii zdecydowanie nie należy do moich ulubionych i chętnie zobaczyłbym nową wersję. I proszę mi oddać moje skróty Siri.

Na plus: światło na przycisk > światło na aplikację

 class="wp-image-1536263"

Mam teraz równolegle dwa systemy sterowania oświetleniem (bardzo rozsądnie i ekonomicznie, wiem) - "kostki" Fibaro za przełącznikami ściennymi i żarówki sterowane bezprzewodowo, łączące się z bramką. I mój wniosek jest zawsze prosty - przyciski wygrywają.

Powód? W przypadku "zwykłych" smart żarówek nagminnie pojawia się problem, że ktoś zgasił je i tak fizycznie, przełącznikiem i teraz nic się z tym nie zrobi, bo nie można zdalnie sterować żarówką, która nie ma zasilania. Jeśli natomiast mowa o module podpiętym do przełącznika, to problemu nie ma - można sobie klikać do woli fizycznym przyciskiem, potem do woli aplikacją albo inną Alexą i wszystko działa jak trzeba. No i nie trzeba się kłócić z żoną o to, że przez jej klikanie sceny włączania świateł nagle włączają tylko połowę świateł w domu, bo reszta jest odklikana.

Oczywiście może tego typu moduły albo łatwiejsze w instalacji gotowe przełączniki nie są wyłącznie domeną systemu Fibaro, ale jednak w starciu z tradycyjnymi smart żarówkami takie rozwiązanie zdecydowanie wygrało u mnie w domu.

Na minus: obsługa niektórych sprzętów budzi we mnie demony

 class="wp-image-588391"

Na przykład wywołanie akcji kalibracji głowic termostatycznych wymaga ode mnie używania szpilki (takiej jak do tacek SIM) i odpowiedniej kombinacji krótkich i długich kliknięć oraz przytrzymań po zaświeceniu się odpowiednich kolorów, co zresztą z jakiegoś dziwnego powodu przeważnie nie działa za pierwszym razem, a dopiero za 18. Jasne, kalibrację wykonuje się dość rzadko, a jeśli nie zdejmujemy głowicy z grzejnika, to wykonuje się ona sama, ale jak już muszę to zrobić - wiem, że będzie pod górkę. I do tej pory nie wiem dlaczego oraz dlaczego nie mogę tej komendy wysłać z poziomu aplikacji.

Co do samej kalibracji głowic, to - choć nie ma to nic wspólnego z tym punktem - muszę dodać, że jest ona dość hałaśliwa i przeważnie dokonuje się w momencie, kiedy człowiek najmniej się tego spodziewa. A jeśli nagle zaczyna się kalibrować 8 termostatów, to doznania dźwiękowe są niezapomniane. Aczkolwiek muszę przyznać, że ogrzewanie działa na tyle dobrze, że jestem to im w stanie wybaczyć.

Na plus: dogadanie się z Alexą

Amazon Echo i Echo Dot na Prime Day - niskie ceny w promocji class="wp-image-2256708"

I jest to jedyna rzecz, do której wykorzystuję Alexę. Otwieranie rolet, gaszenie światła i podobne - pomijając pełną automatyzację, nie ma nic wygodniejszego niż klapnięcie sobie przed telewizor i wydanie kilku prostych komend, które działają zaskakująco dobrze. Szkoda tylko, że trzeba je wydawać po angielsku, ale z drugiej strony - mogę się cieszyć z tego, że Alexa spina wszystkie systemy w moim domu, więc spokojnie mogę jej kazać zgasić światło z Fibaro i zamknąć zamek w drzwiach, którego do Fibaro nie dodawałem.

W sumie to plus Alexy, a nie Fibaro, ale zaliczam zgodność z asystentem Amazonu na plus Fibaro.

Czy wybrałbym drugi raz Fibaro?

 class="wp-image-1042754"

Trudne pytanie, bo nie zgłębiłem jeszcze wystarczająco dobrze możliwości wszystkich innych systemów, ale prawdopodobnie zrobię to niedługo. Na razie wiem tyle, że wahając się 5 lat temu między Fibaro a HomeKitem, decydując się na to pierwsze rozwiązanie, zrobiłem dobrze. HomeKit, przynajmniej w swojej "gołej" wersji, jest wspaniały w kwestii prędkości obsługi, zdalnego sterowania czy łatwości dodawania sprzętów, ale pod względem liczby obsługiwanych urządzeń (i typów urządzeń) oraz automatyzacji, zostaje niestety daleko w tyle. Poza tym, niezależnie od mojej konfiguracji sieciowej, prawie zawsze znajdzie się jakiś sprzęt, który właśnie "przestał odpowiadać".

Skorzystanie z rozwiązań w stylu Controllera pewnie trochę rozwiązałoby ten problem, ale będę musiał jeszcze dobrze sprawdzić, w jakim stopniu - i na ile skutecznie. W kolejce czeka też m.in. HomeAssistant, bo moim aktualnym największym życiowym problemem jest połączenie kolorowych LED-ów ze Zwiftem, żeby świeciły na kolor dopasowany do aktualnie utrzymywanej na trenażerze strefy mocy. Tak, to bardzo ważne.

Póki co jednak na pytanie z nagłówka prawdopodobnie odpowiedziałbym "tak", aczkolwiek nie jestem w stanie napisać, że jest to rozwiązanie bez wad, tym bardziej, że przez 5 lat cały rynek poszedł dość wyraźnie do przodu. Konfiguracja urządzeń mogłaby być w niektórych przypadkach łatwiejsza. Interfejs aplikacji też mógłby być lepszy, ale nie przeszkadzałby mi przesadnie, gdyby nie to, że w aplikacji po prostu krytycznie brakuje niektórych elementów, a i te, które mi pasowały, gdzieś z czasem z niej wyparowały. Nie wiem też, czy podjąłbym się zabawy w samodzielną instalację większego systemu - prawdopodobnie preferowałbym zlecenie temu komuś doświadczonemu, konsultując z nim przy tym to, co powinno być zrobione, żebym uzyskał taki efekt, jakiego chcę. W moim przypadku, 5 lat temu, tak właśnie było, wliczając w to dobór sprzętów bez logo Fibaro - i kto wie, może to też w dużej mierze przyczyniło się do tego, że po 5 latach dalej jestem zadowolony.

Fibaro po 5 latach - zalety:

  • po prostu działa;
  • nawet moja żona dała się przekonać, że to ma sens, mimo że twierdziła, że to przecież nikomu do niczego nie jest potrzebne;
  • spora liczba obsługiwanych sprzętów, nie tylko Fibaro (choć do HomeAssistanta tutaj raczej daleko);
  • fantastyczne opcje konfiguracji mniej i bardziej zaawansowanych scen i automatyzacji;
  • bardzo rozbudowane opcje konfiguracji samych sprzętów;
  • interfejs webowy działa sprawnie, nawet przy mojej "niemałej" konfiguracji;
  • dobrze przygotowane harmonogramy dla ogrzewania;
  • przyjemne podsumowania zużycia energii (napisałbym, że przydane, ale nigdy z tym nic zrobiłem, więc byłaby przesada);
  • poprawne funkcjonowanie i w trybie zdalnym, i w trybie lokalnym.
REKLAMA

Fibaro po 5 latach - wady:

  • aplikacja mobilna powinna być lepsza - brakuje tutaj nawet powiadomień;
  • gdzie skróty Siri?
  • mnogość opcji może przytłoczyć;
  • podobnie z pierwszą konfiguracją całego systemu;
  • elastyczność niektórych "wprogramowanych" elementów, bez posiadania odpowiedniej wiedzy, jest właściwie zerowa;
  • tanio nie jest - już sama "duża" centralka na start kosztuje ok. 2000 zł.
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA