REKLAMA

Nikt wcześniej nie strącił śmigłowca wroga w ten sposób. Ci piloci dokonali cudu

Wojna w Zatoce Perskiej w 1991 r. była sceną wielu spektakularnych starć powietrznych między koalicją a siłami irackimi. Do najbardziej niesamowitych zwycięstw można zaliczyć zniszczenie irackiego śmigłowca przez amerykański samolot F-15 za pomocą bomby zrzuconej z dużej wysokości.

Nikt wcześniej nie strącił śmigłowca wroga w ten sposób. Ci piloci dokonali cudu
REKLAMA

Oto historia jak z dobrego filmu. 14 lutego 1991 r. dwóch pilotów F-15E, kapitan Tim “Rhino” Bennett i jego oficer systemów uzbrojenia, kapitan Dan “Chewy” Bakke, patrolowali niebo nad północno-zachodnim Irakiem w poszukiwaniu mobilnych wyrzutni rakiet Scud. Ich zadanie polegało na poszukiwaniu, wykrywaniu i niszczeniu tych pocisków balistycznych, które stanowiły zagrożenie dla koalicji. Ich samolot był uzbrojony w cztery bomby kierowane laserowo GBU-10 o wadze 2000 funtów (907 kg) każda i cztery przeciwlotnicze pociski rakietowe AIM-9 Sidewinder krótkiego zasięgu.

REKLAMA

Więcej o niezwykłych samolotach i powietrznych zwycięstwach przeczytasz na Spider`s Web:

Niezwykła misja

Około godz. 1:00 nad ranem piloci otrzymali informację od samolotu wczesnego ostrzegania i kontroli AWACS, że na ziemi znajduje się amerykański zespół sił specjalnych, który został odkryty i zaatakowany przez pięć irackich śmigłowców. Oznaczało to, że amerykańscy komandosi są w bardzo poważnych tarapatach. Jednostka specjalna poszukiwała, podobnie jak samoloty, wyrzutnic irackich rakiet Scud. Coś jednak poszło nie tak i żołnierze Saddama Husajna ścigali teraz amerykański oddział.

Samolot F-15E Strike Eagle to maszyna zdolna do prowadzenia ataków na cele naziemne, także nocą, z małej wysokości i przy dowolnych warunkach pogodowych, zachowując przy tym możliwość walki z innymi samolotami.

W odległości niemal 20 km, za pomocą kamery na podczerwień Bennett zidentyfikował śmigłowce jako szturmowe Mi-24 Hind, które służyły także do transportowania irackich żołnierzy. Wyglądało na to, że śmigłowce szykowały się do wysadzenia desantu w celu wsparcia ataku na pobliskie jednostki sił specjalnych USA.

Niecodzienny plan

Dwaj piloci postanowili zaatakować śmigłowiec prowadzący bombą GBU-10, gdy ten był jeszcze na ziemi. Jeśli bomba trafiłaby, cel zostałby zniszczony, a jeśli śmigłowiec wystartowałby przed upadkiem bomby, to i tak zlikwidowałaby ona na ziemi wrogich żołnierzy desantu. Zrzucili bombę z odległości 6,5 km od celu, gdy ich F-15E pędził z prędkością 1100 km/h. Gdy bomba była już w powietrzu, ich radar pokazał, że cel wystartował i się wznosi. Bennett i Bakke byli pewni, że bomba nie dosięgnie śmigłowca.

Bomba GBU-10 ma 4,5 m długości i waży 907 kg.

Niespodziewany sukces

Bennett nakazał jednak Bakke utrzymywać laser skierowany na Mi-24. Nagle usłyszeli w słuchawkach komunikat: “Good kill, good kill” oznaczający bezpośrednie trafienie w cel. Bomba trafiła śmigłowiec w powietrzu, rozbijając go na kawałki. Jak się okazało, śmigłowiec po starcie poleciał prosto w kierunku F-15E, co pozwoliło bombie idealnie trafić w cel. Gdyby Hind poszedł w jakimkolwiek innym kierunku, bomba by go minęła.

REKLAMA
Iracki śmigłowiec Mi-24D

Było to pierwsze i jedyne zniszczenie śmigłowca bombą w powietrzu w historii. Bennett i Bakke otrzymali za to Brązową Gwiazdę z odznaką bojową. Ich akcja uratowała życie amerykańskich żołnierzy na ziemi i pokazała, że F-15E jest wszechstronnym i skutecznym samolotem bojowym.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA