Samolot sam się zestrzelił. W historii lotnictwa były dwa takie przypadki
21 września 1956 roku doszło do niecodziennego zdarzenia w historii lotnictwa. Samolot myśliwski Grumman F-11 Tiger, należący do amerykańskiej marynarki wojennej, został uszkodzony przez własne pociski, które wystrzelił podczas testów nad Atlantykiem. Pilot zdołał się katapultować, ale samolot spłonął. Co się stało i dlaczego?
W tej historii nowoczesna technika splata się z pechem, pokazując nam jak trudne są czasem losy pionierów. Grumman F-11F Tiger był nowoczesnym samolotem myśliwskim, zdolnym do osiągania prędkości ponaddźwiękowej. Był wyposażony w cztery działka kalibru 20 mm Colt Mk.12 i silnik turboodrzutowy z dopalaczem. Pierwszy lot odbył się w 1954 roku, a w 1956 roku rozpoczęto jego dostawy do marynarki wojennej.
Jednym z pilotów testowych firmy Grumman był Thomas W. Attridge, młody porucznik marynarki. 21 września 1956 roku wystartował z bazy Grumman na Long Island w stanie Nowy Jork, aby przeprowadzić próby strzelania z działek nad otwartym oceanem. Poleciał około 32 kilometry na wschód i wzniósł się na wysokość 6000 metrów.
Niefortunny eksperyment
Attridge rozpoczął płytkie nurkowanie pod kątem 20 stopni i na wysokości 4000 metrów wystrzelił 70 pocisków podczas czterosekundowej serii. Zaraz potem włączył dopalacz i zwiększył kąt nurkowania, a na wysokości 2000 metrów wystrzelił ponownie, opróżniając pasy amunicyjne. Chwilę później przednia szyba jego kabiny została roztrzaskana przez jakiś obiekt. Attridge pomyślał, że uderzył go ptak. Natychmiast zmniejszył moc silnika i wyprostował samolot, kierując się z powrotem do bazy Grumman.
Podczas lotu powrotnego Attridge zauważył, że obiekt pozostawił także spory otwór w wlocie powietrza do prawego silnika. Wkrótce silnik zaczął sprawiać mu kłopoty i zorientował się, że nie może uzyskać więcej niż 78 procent maksymalnej dostępnej mocy. Zwiększenie ciągu powodowało, że silnik "ryczał jak odkurzacz Hoover zbierający żwir z dywanu".
Attridge kontynuował lot ku bazie, ale szybko tracił wysokość. Ostatecznie, mając mniej niż 1,5 kilometra do pokonania, silnik samolotu zgasł i Tiger spadł kosząc las na długości 100 metrów, zanim się zatrzymał. Attridge złamał nogę i trzy kręgi przy uderzeniu, ale udało mu się uwolnić z płonącego samolotu. Helikopter ratunkowy zabrał go do szpitala.
Śledztwo i wnioski
Śledztwo wykazało, że obiektem, który uderzył w kabinę Tygrysa, nie był ptak, ale pociski, które Attridge wystrzelił podczas pierwszej serii. Gdy Attridge przyspieszył swój samolot i zaczął strome nurkowanie, nieświadomie dogonił własne pociski, które znacznie zwolniły z powodu oporu powietrza i podążały po zakrzywionej trajektorii. Badanie F-11F wykazało, że został trafiony co najmniej trzema 20-milimetrowymi pociskami – jednym w przednią szybę, jednym w prawy wlot i jednym w dziób.
Chociaż pociski miały przewagę na starcie (prędkość samolotu plus prędkość wylotowa pocisków), szybko zwolniły z powodu oporu przechodzącego przez otaczające powietrze. Pociski zwolniły, F-11F przyspieszył i po chwili nastąpiło spotkanie, co miało fatalne (dla samolotu) konsekwencje.
Attridge z powodzeniem powrócił do latania sześć miesięcy później i kontynuował długą i wybitną karierę w przemyśle lotniczym, zostając kierownikiem projektu LEM-3, pierwszego modułu księżycowego przystosowanego do lotów załogowych (lot na pokładzie Apollo 9), a później jako wiceprezes Grumman Ecosystems.
Wypadek F-11F był pierwszym udokumentowanym przypadkiem, gdy samolot myśliwski zestrzelił się sam. W 2019 roku podobny wypadek miał miejsce z holenderskim F-16, który ostrzelał się własnymi pociskami. Na szczęście pilot zdołał bezpiecznie wylądować.