McDonnell XF-85 Goblin - najmniejszy myśliwiec świata to samolot-pasożyt. Wygląda jak jajko ze skrzydłami
Ten mały myśliwiec miał za zadanie bronić gigantyczne bombowce na długich dystansach. Takie zadanie postawiono przed samolotem McDonnell XF-85 Goblin. Choć projekt wydawał się innowacyjny, to szybko okazało się, że mało praktyczny i trudny do pilotażu. Mimo to ta historia jest wyjątkowa z kilku względów.
II wojna światowa pokazała, jak potężną siłą dysponują bombowce strategiczne i zarazem jak wrażliwe są te samoloty na ataki myśliwców. Choć bombowce mogły zrównać z ziemią całe miasta, to myśliwce wroga dziesiątkowały ich formacje. Najsłynniejszym przykładem może być drugi nalot na Schweinfurt z 14 października 1943 r. kiedy to Amerykanie stracili nad Niemcami 77 z 291 latających fortec B-17.
Sprawę mogłyby rozwiązać myśliwce, ale ich zasięg zazwyczaj był poważnie ograniczony w porównaniu z dużymi bombowcami. Pamiętajmy, że były to lata 40. ubiegłego wieku. Koszt opracowania myśliwców o dłuższym zasięgu był wysoki, a tankowanie w powietrzu nadal uważano za ryzykowne i trudne technologicznie.
Jak to niejednokrotnie już bywało w sprawach związanych z militariami, wyjściem z sytuacji miało być najprostsze rozwiązanie. Po prostu bombowce miały zabierać ze sobą myśliwce, które byłyby do nich podłączone lub skrywały się w luku bombowym. Taki rój byłby wypuszczany w razie potrzeby do ochrony bombowców. Maszyny podczepione do dużych nosicieli nazwano samolotami-pasożytami.
Goblin był naprawdę bardzo mały
McDonnell XF-85 Goblin powstał w odpowiedzi na potrzeby wojskowych w czasie II wojny światowej. Był to samolot eskortowy, który miał za zadanie chronić bombowce strategiczne podczas ich misji. Maszyna ta była projektowana do przechwytywania wrogich myśliwców, które atakowałyby bombowce strategiczne. Dzięki swoim niewielkim rozmiarom XF-85 byłby w stanie manewrować wokół bombowców i przechwytywać wrogie samoloty. Zgodnie z pierwotnymi planami, Goblin miał być transportowany podczepiony do większych samolotów, takich jak Convair B-36 Peacemaker.
W 1945 r. zespół projektowy McDonnell, kierowany przez Hermana D. Barkeya, przedłożył propozycję samolotu. Inżynierowie musieli odpowiedzieć na skrajnie nietypowe wyzwanie. Myśliwiec musiał być niewielki, lekki, szybki, no i musiał mieć możliwość walki z innymi samolotami. Jednak najważniejsza była możliwość startu i "lądowania" na lecącym już samolocie znajdującym się kilka kilometrów nad ziemią.
McDonnell XF-85 Goblin miał kadłub w kształcie jajka, trzy stabilizatory pionowe w kształcie wideł i zaledwie 4,52 m długości. Składane skrzydła miały rozpiętość 6,4 m. Ograniczone zapasy paliwa w wysokości 420 l wystarczały do lotu trwającego godzinę. Samolot ważył 1,8 tony. Pomimo mikroskopijnych rozmiarów, maszyna posiadała katapultowany fotel dla pilota, zapasową butlę z tlenem i cztery karabiny maszynowe kal. 12,7 mm w dziobie samolotu. Prędkość maksymalna Goblina wynosić miała 1050 km/h, a napędzać miał go silnik odrzutowy.
Zarówno start jak i lądowanie odbywałoby się w powietrzu za pomocą specjalnego wysięgnika. Oznaczało to budowę mieszanej floty B-36, składającej się zarówno z "podniebnych lotniskowców", jak i klasycznych bombowców.
Goblin był trudnym samolotem
W przypadku Goblina teoria boleśnie zderzyła się z rzeczywistością. I to już podczas pierwszego lotu testowego. Pilot McDonnell, Edwin Foresman Schoch, odbył dziewiczy lot za sterami XF-85 Goblin 23 sierpnia 1948 r. Po odczepieniu się od bombowca na wysokości 6000 m, wykonał 10 minutowy lot próbny z prędkością do 400 km/h), testując sterowanie i zwrotność.
Kiedy próbował się podłączyć, stało się oczywiste, że Goblin był niezwykle wrażliwy na turbulencje powodowane przez bombowiec, jak również na poduszkę powietrzną stworzoną przez dwa samoloty operujące w bliskiej odległości (ciśnienie powietrza wokół kadłubów obu maszyn sprawiało, że podczas zbliżania się pilot miał wrażenie, że musi przebić się przez gęstsze powietrze).
Po trzech próbach zaczepienia się o specjalny wysięgnik, Schoch źle obliczył prędkość i uderzył w wysięgnik tak gwałtownie, że rozbił szklaną osłonę kabiny, a wysięgnik zerwał mu z głowy hełm i maskę tlenową z twarzy. Mimo tego niebezpiecznego wydarzenia pilot zachował zimną krew. Uratował prototyp lądując na wzmocnionej płozie w bazie w Muroc na dnie wyschniętego jeziora.
W sumie dwa prototypy Goblinów latały po tym incydencie jeszcze siedem razy, ale tylko trzy razy udało się połączyć w powietrzu z bombowcem. Schoch był jedynym pilotem, który kiedykolwiek latał tym samolotem.
Latające lotniskowce wiecznie żywe
Z projektu McDonnell XF-85 Goblin zrezygnowano z dwóch powodów. Podczas testów w locie okazało się, że maszyna ma słabe osiągi w porównaniu ze współczesnymi myśliwcami odrzutowymi. Poza tym, aby "wylądować" w locie na bombowcu nosicielu potrzeba było umiejętności na poziomie arcymistrza.
Pomimo anulowania XF-85, USAF nadal badały koncepcję samolotów-pasożytów jako myśliwców obronnych dla bombowców. Były to projekty MX-106 "Tip Tow", FICON i "Tom-Tom"
W ramach projektu "Tom-Tom" badano pomysł przymocowania myśliwców do bombowców na końcach ich skrzydeł. Projekt FICON skupiał się na opracowaniu lepszego systemu "łapania" w locie myśliwców przez urządzenie zamontowane na bombowcu. "Tip Tow" to z kolei oznaczenie projektu, który rozwijał pomysł znany z Goblina. W tym przypadku chodziło jednak o myśliwiec Republic RF-84K Thunderflash, który miał być podłączony do bombowca Convair GRB-36D.
Nad pomysłem latającego lotniskowca pracowano jeszcze przez lata. Boeing 747-AAC (Airborne Aircraft Carrier) był koncepcją, w której potężny pasażerski Jumbo Jet miał zostać przerobiony na latający lotniskowiec. Boeing 747 jest niezwykle udaną konstrukcją i był wykorzystywany do zbudowania wielu niekonwencjonalnych samolotów. Latający lotniskowiec jest jednak jednym z najśmielszych pomysłów.
We wczesnych latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku Boeing, w ramach kontraktu z USAF, przeprowadził badania nad opracowaniem latającego lotniskowca, który mógłby być nośnikiem dla 10 mikromyśliwców Boeing Model 985-121.
McDonnell XF-85 Goblin był innowacyjnym, ale nieskutecznym eksperymentem. Pomimo swojej unikalnej koncepcji myśliwca-pasożyta, samolot był trudny w pilotażu, miał niskie osiągi i nie spełniał wymagań jako eskorta dla bombowców. Projekt został porzucony po zaledwie dwóch latach. Mimo że XF-85 Goblin nie odniósł sukcesu, to wciąż pozostaje fascynującym obiektem dla entuzjastów lotnictwa i technologii. Jego konstrukcja i koncepcja pozostają ważnymi elementami historii lotnictwa i wciąż inspirują nowe pomysły i innowacje.