REKLAMA

Tak Starlinki trują planetę. Internet naziemny to przy nich produkt ekologiczny

Naukowcy zbadali wpływ Starlinka na globalne ocieplenie. Z najnowszych badań wynika, że ślad węglowy kosmicznego internetu Elona Muska jest dużo większy, niż w przypadku sieci na Ziemi.

Tak Starlinki trują planetę. Internet naziemny to przy nich produkt ekologiczny
REKLAMA

Starlink to sieć satelitów firmy SpaceX, należącej do znanego miliardera i wizjonera Elona Muska. Jego celem jest stworzenie ogromnej konstelacji satelitów, które będą transmitować sygnał internetowy na Ziemię za pomocą specjalnych anten.

Według planów SpaceX Starlink ma docelowo składać się z ponad 40 tys. satelitów, z których każdy waży około 260 kg i porusza się na wysokości około 550 km nad powierzchnią Ziemi.

REKLAMA

Starlink jest rewolucyjnym rozwiązaniem, które umożliwi dostęp do internetu w dowolnym miejscu na świecie, z prędkością do 150 Mb/s i opóźnieniem poniżej 20 ms. To oznacza, że internet z kosmosu jest szybszy i lepszy niż wiele tradycyjnych usług dostawców internetowych. Starlink ma także być tańszy i prostszy w instalacji i użytkowaniu niż inne opcje satelitarne.

Starlink i dwutlenek węgla

Pomysł Elona Muska brzmi kusząco, ale nie jest pozbawiony wad i zagrożeń. Jednym z nich jest wpływ Starlink na środowisko naturalne. Okazuje się, że internet z kosmosu ma znacznie większy ślad węglowy niż internet ziemski. Co to oznacza?

Ślad węglowy to miara emisji gazów cieplarnianych, takich jak dwutlenek węgla (CO2), metan (CH4) czy podtlenek azotu (N2O), które powstają w wyniku działalności ludzkiej i przyczyniają się do globalnego ocieplenia klimatu. Im większy ślad węglowy, tym większe obciążenie dla atmosfery i większe ryzyko katastrof ekologicznych.

Więcej o Starlink i innych inwestycjach Elona Muska, przeczytasz na Spider`s Web:

Według najnowszych badań przeprowadzonych przez naukowców z USA i Wielkiej Brytanii, ślad węglowy każdej z trzech planowanych konstelacji satelitarnych - Starlink (SpaceX), OneWeb (Eutelsat) i Kuiper (Amazon) - jest potencjalnie od 14 do 21 razy większy na jednego użytkownika internetu niż emisje związane z internetem "lądowym". Co więcej, Starlink ma największy ślad węglowy spośród wszystkich trzech projektów.

Jak Starlink wypływa na środowisku naturalne?

Głównym źródłem emisji gazów cieplarnianych związanym ze Starlink jest produkcja, transport i wystrzeliwanie satelitów na orbitę za pomocą rakiet nośnych. Każdy start rakiety wiąże się ze zużyciem dużej ilości paliwa rakietowego, które składa się głównie z metanu i ciekłego tlenu. Spalanie tych substancji wytwarza CO2 i wodę (H2O), które są uwalniane do atmosfery.

Według szacunków naukowców, każdy start rakiety Falcon 9, która jest używana przez SpaceX do wynoszenia satelitów Starlink, emituje nawet 336 ton CO2. To tyle, co spaliłoby około 34 samochodów osobowych w ciągu roku. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że SpaceX planuje wystrzelić ponad 40 tys. satelitów Starlink, a każda rakieta Falcon 9 może zabrać na pokład maksymalnie 60 satelitów, oznacza to, że potrzeba będzie ponad 660 startów rakiet. To z kolei oznacza, że tylko z tego tytułu powstanie ponad 200 tys. ton CO2.

To jednak nie wszystko. Satelity Starlink mają krótki czas życia na orbicie - około 5 lat. Po tym czasie spalają się w atmosferze lub są kierowane do specjalnej strefy cmentarnej na wyższej orbicie. Oznacza to, że konstelacja Starlink będzie wymagała ciągłego uzupełniania nowymi satelitami, co wiąże się z kolejnymi startami rakiet i kolejnymi emisjami CO2.

A przecież start satelitów to nie jedyny moment kiedy do atmosfery uwalniane są gazy cieplarniane. Dzieje się tak także podczas produkcji i transportu satelitów na miejsce startu. W sumie, jak wynika z najnowszych badań, ślad węglowy internetu z Starlinka jest 30 razy większy niż średni ślad węglowy internetu na Ziemi (komórkowy, światłowód itp.).

Starlink to nie tylko CO2

Starlink nie tylko zwiększa emisję CO2, ale także zasłania widok gwiazd i innych obiektów astronomicznych. Satelity Starlink odbijają światło słoneczne, tworząc jasne smugi na nocnym niebie. Dla wielu ludzi może to być ciekawe widowisko, innym może psuć przyjemność z obserwacji nieba. Dla astronomów jest to katastrofa, bo utrudnia badania kosmosu. Według jednego badania, Starlink może zakłócać nawet 20 proc. zdjęć wykonanych przez teleskop Zwicky Transient Facility (ZTF), który poszukuje wybuchających gwiazd i niebezpiecznych planetoid.

Starlink może także wpływać na bezpieczeństwo Ziemi. Satelity Starlink są najbardziej widoczne podczas zmierzchu i świtu, czyli wtedy, gdy najlepiej widać planetoidy zbliżające się z kierunku słońca. Jeśli satelity Starlink będą przesłaniać planetoidy, astronomowie mogą mieć mniej czasu na wykrycie i ostrzeżenie przed zagrożeniem. Ponadto, satelity Starlink zwiększają ryzyko kolizji z innymi satelitami lub kosmicznymi śmieciami, co może prowadzić do tworzenia kolejnych fragmentów, które mogą stanowić zagrożenie dla innych misji kosmicznych.

Czy da się zredukować ślad węglowy Starlink?

Naukowcy, którzy przeprowadzili badania nad śladem węglowym Starlink, wskazują na kilka możliwych sposobów zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych związanych z tym projektem. Jednym z nich jest zmniejszenie liczby satelitów Starlink lub zwiększenie ich czasu życia na orbicie. To pozwoliłoby ograniczyć liczbę startów rakiet i emisji CO2.

Możliwe jest także wykorzystanie innych źródeł energii do produkcji i transportu satelitów oraz rakiet, takich jak energia słoneczna, wiatrowa lub atomowa. Te źródła są mniej emisyjne niż paliwa kopalne.

Czy warto korzystać ze Starlink?

Postępu nie powinniśmy blokować. Windy na dłuższą metę zawsze będą lepsze od schodów. Starlink to ambitny i innowacyjny projekt, który ma wiele zalet. Może zapewnić dostęp do internetu dla milionów ludzi na całym świecie, którzy dotąd byli od niego odcięci lub mieli ograniczone możliwości korzystania z sieci. Może także przyczynić się do rozwoju edukacji, gospodarki, nauki i kultury w wielu regionach świata.

Informacje o jego śladzie węglowym są jednak ciekawe i przypominają nam, że zmiany technologiczne mogą być niebezpieczne dla naszego otoczenia. Nie możemy ignorować wpływu internetu satelitarnego na środowisko. Musimy być świadomi, że każde kliknięcie, pobranie czy streamowanie ma swoją cenę w postaci emisji CO2. Musimy także domagać się, by firmy takie jak SpaceX zwracały większą uwagę na środowisko naturalne.

REKLAMA

Tym bardziej że inni udowadniają, że to możliwe. Google od lat stawia na bezemisyjną energię dostarczaną do swoich centrów danych. Microsoft będzie inwestował w reaktory jądrowe, które będą zasilać serwery ich AI. Według raportu Carbon Trust z 2020 r, sektor technologii informacyjnych i komunikacyjnych (ICT) odpowiada za około 1,8 proc. globalnych emisji dwutlenku węgla (CO2).

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA