Dzięki gadżetowi Apple'a przejechała chłopaka samochodem. Koncern w tarapatach
Wprowadzone na rynek w 2021 roku AirTagi to gadżet tak praktyczny, jak i niebezpieczny. Przyznają to przede wszystkim ofiary stalkerów, które wniosły pozew przeciwko Apple, twierdząc, że koncern "niedbale wypuścił wadliwy produkt" stanowiący must-have każdego stalkera.
Lokalizatory AirTag miały być remedium na problem gubienia rzeczy - od oczywistych kluczy do mieszkania czy samochodu, aż po bagaż gubiony na lotnisku. Dlatego najtańszy gadżet Apple'a stał się sprzedażowym hitem. Jednak jak pokazała praktyka, AirTagi stały się faworytem stalkerów, wrzucających lokalizator swoim ofiarom na tył samochodu lub do rzeczy osobistych.
Problem jest na tyle duży, że swego czasu nawet samo Apple przyznało, że śledzenie za pomocą AirTaga jest zbyt łatwe. Pomimo działań koncernu, które mają na celu ograniczenie nadużyć, przeciwko Apple wytoczono proces.
Pozew zbiorowy przeciw Apple i AirTagom. Gadżet Apple wyborem numer jeden wśród stalkerów
Jak informuje serwis Ars Technica, tylko w samym październiku do pozwu zbiorowego przeciwko Apple dołączyło ponad trzydzieści osób. Twierdzą one, że padły ofiarami stalkingu, do którego wykorzystano m.in. AirTagi Apple. Dołączyły, gdyż sam pozew zbiorowy został złożony w zeszłym roku w sądzie federalnym w Kalifornii.
Osoby pozywające Apple twierdzą, że w 2022 roku nastąpił gwałtowny wzrost doniesień śledzenia z wykorzystaniem AirTagów. Na dowód strona powodowa przedłożyła ponad 150 raportów sporządzonych przez policję w Stanach Zjednoczonych od kwietnia 2022 roku, w tym 19 zarejestrowanych "w ostatnim czasie" w mieście Tulsa w stanie Oklahoma. Według nich Apple nie zrobiło wystarczająco dużo by złagodzić skutki działań stalkerów, a AirTagi wykorzystywane w ten sposób mogą doprowadzić ofiarę "do ruiny finansowej", gdyż musi ona ponieść koszty mechanika, który usunie lokalizator ukryty w samochodzie - czy po prostu musi ponieść koszty wyprowadzki z dala od osoby prześladującej ją.
Powodowie zaznaczają również, że wykorzystywanie AirTagów do stalkingu przyczynia się do eskalacji przemocy w jej najgorszej formie, a problem jest większy niż powszechnie wiadomo, ze względu na stosunkowo mały odsetek ofiar szukających pomocy prawnej w przypadku stalkingu.
Jedna z powódek ze stanu Indiana, LaPrecia Sanders, straciła syna po tym, jak jego dziewczyna rzekomo użyła AirTaga do śledzenia jego pozycji, a następnie "poszła za nim do baru i przejechała go samochodem, zabijając go na miejscu".
Większość z pozywających to obywatele Stanów Zjednoczonych, ale znaleźli się w nich także mieszkańcy Kanady oraz Irlandii. Wielu z nich twierdzi, że prześladowcy korzystający z AirTags to agresywni partnerzy lub byli partnerzy - ukrywający AirTags w podszewkach torebek, nadkolach kół samochodowych, a nawet wszywając wewnątrz pluszowego misia należącego do dziecka. Jednak niektórzy donoszą, że są prześladowani przez "tajemniczą osobę" o nieznanych motywach.
Zgodnie z treścią pozwu, technologie śledzące, takie jak AirTagi - które zostały zaprojektowane, aby pomóc ludziom zlokalizować zgubione lub skradzione przedmioty - "pozwalają prześladowcom śledzić ruchy swoich ofiar w czasie rzeczywistym i zniweczyć wszelkie próby ze strony ofiary, aby uniknąć lub ukryć się przed prześladowcą". Według nich AirTagi należą do produktów, które "zrewolucjonizowały zakres, zasięg i łatwość prześladowania opartego na lokalizacji", ponieważ każde urządzenie Apple jest częścią rozległej sieci należącej do koncernu, która jest wykorzystywana przez prześladowców.
To, co odróżnia AirTagi od jakiegokolwiek konkurencyjnego produktu, to jego niezrównana dokładność, łatwość użycia [...] i przystępna cena. Dzięki cenie wynoszącej zaledwie 29 dolarów stał się on bronią wybieraną przez prześladowców i oprawców
- czytamy w treści dokumentów złożonych w kalifornijskim sądzie.
Pomimo kroków podjętych przez Apple w celu polepszenia bezpieczeństwa - w tym dodania alertów do systemu iOS, które informują gdy "bezpańskie" AirTagi są w pobliżu, alarmów dźwiękowych w AirTagach, które pomagają ofiarom wykryć i zlokalizować ukryte AirTagi, oraz aplikacji o nazwie "Tracker Detect", której ofiary z telefonami z Androidem mogą używać do skanowania w poszukiwaniu urządzenia - powodowie twierdzą, że lokalizatory Apple nadal stanowią zagrożenie.
Dowodami w tych przypadkach mają być dwa przypadki pochodzące od osób, które dołączyły do pozwu zbiorowego. Pierwszy z nich to przypadek Brittany Alowonle ze stanu Georgia, która wraz z córką od tygodni jest prześladowana przez bliżej nieokreślonego sprawcę. Kobieta nie jest w stanie zlokalizować AirTagów, a jednocześnie otrzymuje ona codzienne powiadomienia potwierdzające, że znajduje się ona w pobliżu "bezpańskich" AirTagów.
Drugi przytoczony przypadek to sytuacja mieszkanki Irlandii, Aine O'Neill, która by rozpocząć karierę w Hollywood, przeprowadziła się do Kalifornii. Po przeprowadzce odkryła, że AirTagi są "w niewytłumaczalny sposób wykorzystywane do monitorowania każdego jej ruchu". Według relacji O'Neill zrezygnowała z kariery i przeniosła się z powrotem do Irlandii, czując, że "nie ma możliwości ujawnienia tożsamości swojego prześladowcy ani właściwego oszacowania poziomu zagrożenia, w jakim się znajduje".
Według pozwu działania i praktyki Apple naruszają prawo federalne i stanowe. Osoby pokrzywdzone żądają od Apple zadośćuczynienia dla wszystkich osób w Stanach Zjednoczonych posiadających urządzenia z systemem iOS lub Android, które były ofiarami - lub były nim zagrożone - stalkingu z użyciem AirTagów. Strona powodowa domaga się również nakazu sądowego "zakazującego Apple dalszych niezgodnych z prawem, nieuczciwych i/lub oszukańczych praktyk w odniesieniu do projektowania, produkcji i wprowadzania na rynek AirTagów".
Apple jest zobowiązane do udzielenia odpowiedzi w sprawie pozwu do 27 października.
Więcej na temat AirTagów:
Zdjęcie główne: Wachiwit / Shutterstock.com