REKLAMA

Telefon nie wpada już do ubikacji. Oszuści zmienili metodę i teraz tak podszywają się pod twoje dziecko

Już od jakiegoś czasu cyberprzestępcy próbują oszukać rodziców. Ich sposób był sprytny, bo scenariusz wydawał się całkiem wiarygodny, na dodatek uderzał w czuły punkt: dziecko znalazło się w tarapatach, więc logicznym jest, że trzeba pomóc. Metoda jednak już się wyczerpała, skoro oszuści przerzucili się na nowy wariant. Powiedziałbym, że lekko go udoskonalili.

rodzice oszustwo
REKLAMA

Przestrzegaliśmy już kilka razy przed SMS-ami, w których oszuści podszywają się pod dzieci. W wiadomościach pisali o tym, że telefon wpadł do ubikacji, więc pociecha nie ma jak opłacić pilnych rachunków bądź też nie ma za co kupić nowego urządzenia. Stąd prośba o szybki przelew.

REKLAMA

Najwyraźniej złodzieje zdali sobie sprawę, że o przekręcie zrobiło się zbyt głośno. Albo założyli, że nie każdy rodzić uwierzy w tę historię – w końcu niektórzy mogą znać swoje dzieci na tyle, że wiedzą, że te nie zabierają swoich telefonów do toalet albo że dzieci nie są niezdarne, żeby takie coś mogło im się przytrafić.

Na Spider's Web wyjaśniamy, jak działają oszuści - nie daj się nabrać na ich sztuczki:

Jak informuje CERT Orange, w nowym ataku nie wspomina się już o dramatycznie brzmiącej opowieści z toaletą. Teraz podszywając się pod latorośl informują, że po prostu został zmieniony operator. Co oznacza, że stary numer telefonu jest nieaktualny i można go usunąć. "Możesz także wysłać mi wiadomość za pośrednictwem WhatsApp" – zachęcając oszuści, podając fałszywy numer.

Kiedy rodzic się odezwie, wtedy złodzieje mogą przejść do ataku. Nie jest wprawdzie jasne, jak dalej wygląda schemat oszustwa, ale pewnie wiele zależy od pomysłowości przestępców. Mogą, jak wcześniej, poprosić o pożyczkę albo podesłać złośliwy link – opcji jest sporo.

Ta historia jest prawdopodobna. Dlatego tak bardzo niebezpieczna

W końcu zdarza się zmienić operatora, jest to normalna, ludzka sprawa. Tym bardziej jeśli się jest uczniem czy studentem – na rynku jest wiele promocji zachęcających do transferu. Oczywiście istnieje możliwość przeniesienia numeru, ale nie każdy musi być do niego przywiązany. Moim zdaniem ten scenariusz jest nawet bardziej prawdopodobny niż historia z toaletą.

Na szczęście bardzo łatwo jest zweryfikować gagatków. Wystarczy zadzwonić pod stary – i w zasadzie dalej aktualny - numer dziecka i wtedy prawda wyjdzie na jaw. Najgorsze, co można uczynić, to założyć, że po drugiej stronie telefonu jest osoba, za którą ktoś się podaje. I dotyczy to nie tylko tego oszustwa, ale każdego innego.

REKLAMA

Zauważcie, że oszuści są naprawdę sprytni

Ten wariant przekrętu obserwowany jest od jakiegoś czasu, ale teraz wpisuje się w kontekst studenckich powrotów czy pierwszych przeprowadzek. Wchodzące w dorosłość dzieci mogą opuszczać rodzinne gniazda, więc ten kontakt na odległość sprzyja przestępcom fabrykującym historie o problemach dzieci.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA