Roboty STIGA oparte na AGS w praktyce. Wyklikałem swój ogród w 5 minut - tak, to takie proste
Jak wygląda pierwsza konfiguracja robota koszącego? Standardowo po powrocie do domu ze sklepu bierzemy do ręki przewód ograniczający i szykujemy się na prawdopodobnie długie godziny precyzyjnego układania go, kopania, zakopywania i łączenia wszystkiego w całość. W przypadku robotów STIGA z systemem AGS wszystko wygląda kompletnie inaczej. I lepiej.
Na dobrą sprawę i w dużym skrócie oba procesy pierwszej konfiguracji robota można opisać w ten sposób - podczas gdy wyznaczanie obszaru (albo obszarów) koszenia dla standardowego robota to po prostu normalna praca w ogrodzie, tak ustalanie obszarów koszenia dla robotów STIGA z AGS jest jak... zabawa zdalnie sterowanym modelem samochodu. Co najważniejsza - zabawa, która pozwala nam na bezproblemowe i błyskawiczne wprowadzanie korekt w późniejszym terminie, czego o "przewodowych" robotach niestety napisać się nie da.
Ale przejdźmy do tego, jak to wygląda faktycznie - krok po kroku.
Robot koszący STIGA z AGS - jak wygląda konfiguracja?
Oczywiście zawsze najwygodniej jest skorzystać z pomocy instalatora, ale jeśli ktoś chce wiedzieć, jak wygląda ten proces albo zrobić to samemu - proszę bardzo.
Na początek warto wiedzieć o jednej rzeczy - w odpowiednie moduły łączności, w tym moduł lokalizacyjny, wyposażony jest zarówno robot koszący, jak i jego stacja bazowa, i kluczowe dla prawidłowej pracy całego systemu jest to, żeby oba elementy miały jak najlepszy zasięg. Co z kolei oznacza, że im bardziej otwarta przestrzeń bez żadnych przeszkód, tym lepiej.
Nie oznacza to jednak na szczęście, że będziemy musieli postawić stację bazową na środku ogrodu, żeby uzyskać upragniony rezultat - wręcz przeciwnie, stacja bazowa może się znaleźć w zupełnie innym miejscu, np. pod dachem tuż przy domu. Moduł lokalizacyjny i komunikacyjny można bowiem wyjąć ze stacji i zamontować w dowolnie pasującym nam punkcie - w moim przypadku np. został zainstalowany na zaimprowizowanym maszcie, żeby poprawić jakość sygnału. Mało tego - z systemem STIGA AGS stacja kosząca może się znaleźć poza obszarem koszenia - w przypadku standardowych robotów przewodowych takiej kombinacji raczej nie stworzymy.
Oczywiście nie ma obowiązku przeprowadzania instalacji w takiej formie - może się zdarzyć, że miejsce, w którym zaplanujemy ustawienie stacji dokującej będzie się idealnie do tego celu nadawać również pod względem łącznościowym - jakość sygnału komórkowego i lokalizacyjnej sprawdzimy przy tym błyskawicznie w aplikacji Stiga.GO, więc po podłączeniu całości do zasilania będziemy mogli na spokojnie wybrać, gdzie i jak należy wszystko zainstalować.
Do czego w ogóle służy stacja bazowa w systemie STIGA AGS?
Stacja bazowa - albo moduł bazowy, jeśli zdecydujemy się go wymontować z urządzenia - określana również jako stacja wzorcowa, jest stałym elementem przestrzennym systemu, dlatego też po instalacji nie należy jej przesuwać (albo należy wtedy ponownie wyznaczyć obszar koszenia). Pomaga nie tylko ustalić granice obszaru koszenia, ale też odbiera sygnał z satelitów lokalizacyjnych i przygotowuje dane korekcyjne dla robota koszącego, na wypadek, gdyby tam niżej dostęp do sygnału z satelitów był słabszy. Rezultatem takiej współpracy jest właśnie m.in. poruszanie się robota koszącego z precyzją sięgającą zaledwie 2 cm.
Komunikacja realizowana jest przy tym za pośrednictwem 4G, więc nie ma znaczenia, jak daleko znajduje się robot od stacji bazowej - liczy się tylko to, czy jest w zasięgu sieci komórkowej. Słyszałem nawet o ekstremalnym przypadku, gdzie stacja wzorcowa znajdowała się... wiele kilometrów od ogrodu, w którym realizowane było koszenie. I wszystko działało jak trzeba.
Czyli najpierw ustawiamy stację i sprawdzamy zasięg. Co dalej?
Dalej zaczyna się zabawa i to jest... faktycznie zabawa, w której naszym zdaniem jest po prostu zdalne sterowanie robotem, żeby pokazać mu, gdzie będzie kosić. Albo raczej - dokąd powinien kosić, a gdzie nie powinien już wjeżdżać.
Cały proces można przeprowadzić wprawdzie za pomocą odpowiedniego wózka, na którym wieziemy robota, ale tutaj przyjrzyjmy się dokładniej temu, jak wygląda opcja smartfonowa.
Zaczynamy oczywiście od uruchomienia aplikacji i połączenia się z robotem. Następnie w zakładce "Mój ogród" możemy albo skorzystać z przewodnika, który opowie nam o wszystkich dostępnych opcjach, albo - jeśli wiemy, co robimy - zdecydować się na pracę bez pomocy.
Jedna i druga metoda wygląda przy tym ostatecznie mniej więcej tak samo. Na ekranie smartfona mamy mapę naszego ogrodu - i to taką prawdziwą, satelitarną - a także lokalizację robota. Naszym zadaniem jest po prostu, z wykorzystaniem wirtualnego joysticka, kierować robotem tak, żeby najpierw dojechał do granicy koszonego terenu, a potem wybrać opcję rejestracji granicy i prowadzić go dalej idealnie tak, jak chcielibyśmy, żeby kosił. Czyli idziemy z telefonem w ręce za robotem, który jedzie dokładnie tak, jak mu pokażemy i jednocześnie zapisuje sobie tę trasę przejazdu jako granicę koszonego obszaru.
Tak, to tyle, to takie proste. Robimy obchód dookoła ogrodu, zamykamy wirtualną pętelkę, na końcu jeszcze rysujemy robotowi trasę dojazdową do stacji ładującej i... to wszystko, jeśli chodzi o podstawy.
Teraz, jeśli nie chcemy się zagłębiać w dodatkowe opcje, wystarczy wyznaczyć harmonogram koszenia, zapisać zmiany i od tego momentu cieszyć się idealnie skoszonym trawnikiem. Co ważne, nawet jeśli nie mamy pomysłu na to, ile razy dziennie powinien być koszony nasz trawnik, w jakich odstępach i jak długo - aplikacja skutecznie nam to podpowie. Wystarczy zaakceptować jej sugestie i najwyżej potem sprawdzić, czy wszystko jest tak, jak należy.
Łatwiej i bardziej bezwysiłkowo się chyba nie da.
To jednak nie wszystko, co można ustawić.
To wręcz dopiero początek, bo liczba opcji konfiguracyjnych jest na tyle ogromna, że istnieje szansa na to, że robot koszący STIGA z systemem AGS zadziała wzorowo niezależnie od tego, jak duży i jak skomplikowany mamy ogród. I przy okazji udało się też w pełni wykorzystać możliwości, jakie daje taki bezprzewodowy system.
Przede wszystkim mamy pełną dowolność w tworzeniu stref koszenia i połączeń między nimi - nawet zalecane jest, żeby podzielić ogród na kilka takich stref przy pierwszej konfiguracji. Dlaczego? Bo w razie ewentualnych późniejszych zmian w ogrodzie będziemy mogli później łatwiej wprowadzić modyfikacje w zakresie tego, gdzie robot powinien kosić.
I to jest coś, w czym roboty z systemem STIGA AGS biją na głowę swoich przewodowych odpowiedników. Mamy pomysł na to, żeby zamiast kawałka trawnika zrobić oczko wodne albo skalny ogródek? Przy przewodowym ogrodzeniu obszaru koszącego oznacza to masę pracy, żeby system działał jak trzeba. Przy systemie AGS po prostu rysujemy na nowo ten fragment strefy i... gotowe. Zero wysiłku. Tak samo w przypadku innych modyfikacji - na przykład nowej ścieżki, której nie chcemy, żeby robot kosił.
Potem wystarczy tylko takie strefy połączyć tzw. "linkami", czyli trasami przejazdu robota, które "rysujemy" w taki sam sposób jak granice obszaru koszenia i gotowe. Co ciekawe, możemy też przygotować strefy koszenia, do których robot nie może fizycznie dojechać i trzeba go tam zanieść - kiedy już się tam znajdzie, będzie wiedział, co ma robić.
Zdecydowanie łatwiej też w taki sposób przygotować się na inne, czasem tymczasowe zmiany w ogrodzie. Rozstawiamy grilla w niedzielę, a przez całą resztę tygodnia nic tam innego - poza trawnikiem - nie ma? Wybieramy w aplikacji dodawanie nowej strefy, która nie będzie koszona, rysujemy ją za pomocą zdalnego sterowania robotem i potem w każdej chwili możemy ją aktywować. Grill cały, goście spokojni, trawa dookoła skoszona jak należy.
Wciąż nie jest to jednak wszystko, co możemy ustawić w aplikacji bez żadnego wysiłku. Przykładowo jednym kliknięciem możemy zmienić wysokość koszenia. Możemy też - dla każdej ze stref osobno - ustalić to, w jaki sposób robot będzie jeździł. Przykładowo jedna strefa może być koszona w układzie północ-południe, inna w układzie wschód-zachód, a jeszcze inna krzyżowo albo równolegle we wszystkich kierunkach. Wszystko zależy od naszych preferencji i od tego, jak chcemy, żeby wyglądał skoszony trawnik.
Czy to faktycznie jest łatwiejsze w obsłudze od przewodowego robota koszącego? I czy naprawdę działa?
Odpowiedzi na oba te pytania brzmią tak samo: tak. Robot koszący STIGA z systemem AGS jeździ po moim ogrodzie już od kilku tygodni i - pomimo tego, że warunki dla niego zdecydowanie nie są zbyt łaskawe - radzi sobie wyśmienicie. Pierwotnie narysowana strefa przestrzegana jest wzorowo - wsadziłem nawet specjalne urządzenia pomiarowe (znaczy: patyczki od szaszłyków) w losowych punktach na obwodzie strefy i... stoją tam do tej pory, co oznacza, że robot nie ucieka ze swojego miejsca pracy.
Ani razu też nie było żadnego problemu ze zgubieniem sygnału - a przynamniej nie takim, który spowodowałby, że robotowi trzeba byłoby pomóc. O innych problemach - nawet jeśli wystąpiły - nie wiem, bo robot zawsze rano wyjeżdża ze stacji i po skończonej robocie do niej wraca. Z obsługowego punktu widzenia całość jest - przynajmniej u mnie - tak samo bezobsługowa jak przewodowy robot. Tyle że bez całego tego układania przewodów.
Czy jest natomiast łatwiej, jeśli chodzi o konfigurację? Absolutnie i bezdyskusyjnie tak. Przykładowo do tej pory instalowałem już - jeśli mnie pamięć nie myli - trzykrotnie przewód ograniczający obszar koszenia. I za każdym razem było albo tak nie do końca idealnie, albo uznałem, że w sumie fajnie byłoby mieć skoszony jeszcze dodatkowy kawałek ogrodu, którego nie ująłem w pierwotnym planie pętli.
Czy kiedykolwiek faktycznie zabrałem się za to, żeby przeciąć przewód i dosztukować nowe strefy? A skąd, nigdy w życiu. Czy w kilka minut doklikałem sobie dodatkowe strefy w aplikacji, mając robota koszącego, który nie wymaga przewodu? Oczywiście.
I to jest prawdopodobnie jedna z największych zalet całego tego rozwiązania. Nie zostajemy z zamrożonym kształtem ogrodu, bo jakiekolwiek zmiany prowadziły do re-instalacyjnych komplikacji. Zmieniamy coś w ogrodzie, sięgamy po aplikację, wprowadzamy zmiany w 5 minut i już wszystko działa tak sprawnie, jak wcześniej. W końcu ogród może być zrobiony pod nas, a nie pod kosiarkę.