SMS-y odeszły do lamusa? Dobre sobie. Wysyłamy je na potęgę
Kres SMS-ów spodziewany jest już od kilkunastu lat, a te ciągle z uśmiechem kwitują plotki o ich śmierci, dodając, że pogłoski są mocno przesadzone. Jest 2023 rok, a tradycyjne wiadomości wręcz mają swój renesans, o czym świadczą dane przekazane przez Orange.
2015 rok, Joanna Tracewicz na naszych łamach pisze: "SMS-y towarzyszą mi więc niezmiennie od około 10 lat, ale muszę przyznać, że z roku na rok są mi potrzebne coraz mniej, a ostatnio prawie wcale". Rok później w jednym z naszych tekstów padła prognoza, że liczba wysłanych wiadomości będzie maleć, bo pakiety danych internetowych będą coraz większe. Podejrzewam, że wcale to nie były skrajne, rewolucyjne teorie, bo pewnie większość spodziewała się, że prędzej czy później SMS przestanie być aż tak powszechny. Kojarzył się ze spamem i wysyłaniem raz w roku życzeń do mniej technologicznej części rodziny. Ale w 2017 Maciek trafnie zauważył – SMS-y to gwarancja:
nie ma drugiego tak pewnego środka komunikacji. Zawsze dochodzą, zawsze są szybkie. Każdy, niezależnie od tego czy ma Androida, iOS-a czy coś jeszcze innego, od razu je otworzy. Nie musi mieć osobnego konta i aplikacji. SMS po prostu działa.
I przekonali się o tym niedawno ci, którzy odwiedzili muzyczny festiwal Orange Warsaw
Operator podzielił się szczegółami na temat korzystania z sieci podczas imprezy. Okazało się, że wysłano ponad 40 tys. SMS-ów, aż trzy razy więcej niż zwykle w tej okolicy. Z kolei połączenia głosowe zaliczyły spadek.
Teoretycznie sukces SMS-ów łatwo wytłumaczyć. Jest więcej ludzi, to i więcej wiadomości się wysyła. Niby tak, ale przecież wiadomości tekstowe miały odejść, bo młodzi nie będą ich potrzebowali. Tymczasem jak widać kolejne pokolenie zgadza się z tym, co napisał Maciek kilka lat temu – SMS-y są pewne, więc korzysta się z nich wtedy, gdy np. internetowa sieć jest przeciążona. Na dodatek gdy na takich imprezach przeplatają się grupy znajomych, okazuje się, że ten korzysta z tego komunikatora, a ten z innego, to najłatwiej sięgnąć po SMS by zachować kontakt. Problem z głowy.
Po raz kolejny upada mit, że młodzi (wiem, że nie tylko oni chodzą na festiwale, ale to jednak pewnie najbardziej aktywna komunikacyjnie grupa na takich wydarzeniach) zrezygnują z SMS-ów na rzecz internetowych komunikatorów. Nawet jeżeli by chcieli, to i tak wracają do starej, sprawdzonej formy.
SMS-y zyskają na atrakcyjności
Wydaje się, że najbliższe lata dla SMS-ów mogą być więcej niż udane. Niedawno Google zaprezentował ciekawą funkcję polegającą na tym, że sztuczna inteligencja wspomoże w wysyłaniu wiadomości. Podobnie jak w przypadku maili, algorytm pozwoli zmienić ton, na bardziej oficjalny lub emocjonalny. Może nawet przerobić daną wiadomość na wierszyk lub inną nietypową formę.
Wprawdzie opcja wymagać będzie stałej łączności z internetem – a jak się wydaje, przewagą SMS-ów jest właśnie to, że sieć jest niepotrzebna – ale tylko gdy będziemy w zasięgu stanie się atrakcyjnym wsparciem dla tych, którzy z wiadomości korzystają.
Pisząc o SMS-ach nie można wspomnieć o ich największej wadzie. W zasadzie nie jest to wina technologii, ale tego, jak została wykorzystana. Mowa rzecz jasna o oszustwach, których jak wiemy nie brakuje: wiadomości z komunikatem o dopłatę to prawdziwa plaga. Na szczęście jednak rząd w końcu chce z tym skończyć (co ciekawe, sprawdzając nasze archiwum, walka trwa od co najmniej 2015 roku…) i operatorzy będą musieli blokować SMS-y wyłudzające dane i połączenia głosowe, których celem jest podszywanie się pod inną osobę lub instytucję.