REKLAMA

SMS ma już 25 lat i nic się przez ten czas nie zmienił. Nie musiał - był doskonały od samego początku

Trudno znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie informatyczne, które bez zmian służy nam, powiedzmy, dekadę i w żaden sposób nie wyewoluowało. SMS wyraźnie nie musiał. Był doskonały od momentu poczęcia.

04.12.2017 06.27
historia SMS
REKLAMA
REKLAMA

Pomysł na dodanie usługi wysyłania wiadomości tekstowych do urządzeń mobilnych narodził się w głowach inżynierów już na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Już w grudniu 1982 r. inicjatywa standaryzacji łączności GSM zakładała, że telefonia bezprzewodowa powinna użytkownikom pozwalać na wysyłanie prostych informacji poza transmisją dźwięku.

Pomysł na samego SMS-a, w tej formie w której go znamy dziś, powstał jednak dwa lata później, jako efekt współpracy przedstawicieli francuskiego i niemieckiego stowarzyszenia GSM. A konkretniej, Friedhelma Hillebranda i Bernarda Ghillebaerta. Zakładał, że kanał SMS transmitowany byłby do telefonu gdy nie jest do niego transmitowany głos.

Ów SMS musiał składać się ze 128-bajtowego pakietu informacji (później usprawniono go do 160 znaków z 7-bitowej tablicy), bo właśnie takiego rozmiaru pakiety były w stanie przesyłać ówczesne sieci komórkowe. I choć od tego czasu telefonia bezprzewodowa bardzo się technicznie rozwinęła, to tego limitu nie zwiększono już nigdy. Hillebrand argumentował wręcz, że – po jego wnikliwej analizie dziesiątek kartek pocztowych i telegramów – większa długość wiadomości nie ma żadnego sensu.

Oficjalna standaryzacja SMS rozpoczęła się w lutym 1985 r., w Oslo.

Prace nad technicznymi niuansami i dostosowaniem SMS-a do telefonii komórkowych w poszczególnych regionach świata potrwały aż do czerwca i wtedy zostały ostatecznie zatwierdzone przez GSM Group, a więc ciało odpowiadające za regulacje specyfikacji telefonii bezprzewodowej.

To jednak nie oznaczało końca prac nad implementacją i wdrażaniem tego standardu. Musimy przewinąć aż do 3 grudnia 1992 roku, by opowiedzieć wam o pierwszej wiadomości SMS, jaka została wysłana w historii. Wysłał ją Neil Papworth z Sema Group ze swojego komputera osobistego do Richarda Jarvisa z sieci Vodafone, która również zajęła się obsługą tego SMS-a.

Jego treść to:

Pierwszą siecią, która zaoferowała klientom płatną usługę SMS była fińska sieć Radiolinja w 1993 r.. Jedyne telefony komórkowe, które były dostępne w sprzedaży i były w stanie odbierać i wysyłać wiadomości SMS również pochodziły z Finlandii. Jak już pewnie się domyślacie, były to telefony marki Nokia.

Na początku mało kogo to obchodziło.

W 1995 roku typowy użytkownik telefonu komórkowego wysyłał średnio 0,4 SMS-a miesięcznie. Po części z uwagi na fakt, że była to płatna – niemało – usługa. Na dodatek niektóre sieci zamykały usługę SMS, pozwalając swoim klientom wysyłać wiadomości tekstowe tylko do użytkowników tej samej sieci.

Operatorzy jednak sukcesywnie zmniejszali opłaty za wiadomości tekstowe, co okazało się w oczywisty sposób słuszną decyzją. Pod koniec 2000 roku typowy użytkownik sieci GSM wysyłał 35 SMS-ów miesięcznie. W 2006 roku media zwróciły uwagę na pierwszy rekord: w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia w Wielkiej Brytanii wysłano 205 mln wiadomości tekstowych

W 2010 roku wysłano 6,1 bln wiadomości, a to oznacza, że podczas każdej sekundy w roku średnio wysyłano 193 tys. SMS-ów na sekundę. Łączny dochód ze świadczenia tej usługi na całym świecie oszacowano na 114,6 mld dol. Średnia opłata w ujęciu globalnym w ty roku za wysłanie SMS-a to 0,11 dol.

SMS zmaga się z konkurencją pokroju Messengera czy WhatsAppa. Przejść do historii jednak na razie nie zamierza.

Jak informuje firma SMSAPI w swojej informacji prasowej, łącznie w 2016 roku Polacy wysłali ponad 50 mld wiadomości, czyli prawie 1000 na osobę. Zgodnie z badaniami Instytutu Badań Opinii RMF z 2016 roku, 71 proc. Polaków złożyło świąteczne życzenia  SMS-em, MMS-em lub przez telefon.

SMS-y nadal są też uwielbiane przez działy marketingu. Wyjątkowo chętnie czytamy SMS-y. Ich Open Rate wynosi aż 97 proc., co stawia je w czołówce narzędzi komunikacyjnych. GSMA, organizacja zrzeszająca operatorów z całego świata, zapowiada wdrożenie formatu RCS, który ma odświeżyć SMS i dać mu funkcje zarezerwowane do tej pory dla komunikatorów internetowych.

Osobiście z SMS-ów w zasadzie już nie korzystam.

REKLAMA

Mają dla mnie podstawową wadę: nie mogę ich wysłać z dowolnego urządzenia podłączonego do Internetu. Musi to być coś podłączonego do sieci GSM, najlepiej telefon. Jedno jednak muszę SMS-om przyznać: nie ma drugiego tak pewnego środka komunikacji. Zawsze dochodzą, zawsze są szybkie. Każdy, niezależnie od tego czy ma Androida, iOS-a czy coś jeszcze innego, od razu je otworzy. Nie musi mieć osobnego konta i aplikacji. SMS po prostu działa.

Dlatego też napisałem „w zasadzie”. Używam Messengera i Skype’a, bo dzięki swojej multiplatformowości są po prostu wygodniejsze. Jeżeli jednak chcę mieć absolutną pewność, że osoba której chcę coś przekazać na pewno odczyta moją wiadomość, nadal używam SMS. Jest genialny w swojej prostocie. I prawdopodobnie dlatego przez te 25 lat nie ewoluował. Bo najzwyczajniej w świecie nie musiał.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA