SMS ma już 25 lat i nic się przez ten czas nie zmienił. Nie musiał - był doskonały od samego początku
Trudno znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie informatyczne, które bez zmian służy nam, powiedzmy, dekadę i w żaden sposób nie wyewoluowało. SMS wyraźnie nie musiał. Był doskonały od momentu poczęcia.
Pomysł na dodanie usługi wysyłania wiadomości tekstowych do urządzeń mobilnych narodził się w głowach inżynierów już na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Już w grudniu 1982 r. inicjatywa standaryzacji łączności GSM zakładała, że telefonia bezprzewodowa powinna użytkownikom pozwalać na wysyłanie prostych informacji poza transmisją dźwięku.
Pomysł na samego SMS-a, w tej formie w której go znamy dziś, powstał jednak dwa lata później, jako efekt współpracy przedstawicieli francuskiego i niemieckiego stowarzyszenia GSM. A konkretniej, Friedhelma Hillebranda i Bernarda Ghillebaerta. Zakładał, że kanał SMS transmitowany byłby do telefonu gdy nie jest do niego transmitowany głos.
Ów SMS musiał składać się ze 128-bajtowego pakietu informacji (później usprawniono go do 160 znaków z 7-bitowej tablicy), bo właśnie takiego rozmiaru pakiety były w stanie przesyłać ówczesne sieci komórkowe. I choć od tego czasu telefonia bezprzewodowa bardzo się technicznie rozwinęła, to tego limitu nie zwiększono już nigdy. Hillebrand argumentował wręcz, że – po jego wnikliwej analizie dziesiątek kartek pocztowych i telegramów – większa długość wiadomości nie ma żadnego sensu.
Oficjalna standaryzacja SMS rozpoczęła się w lutym 1985 r., w Oslo.
Prace nad technicznymi niuansami i dostosowaniem SMS-a do telefonii komórkowych w poszczególnych regionach świata potrwały aż do czerwca i wtedy zostały ostatecznie zatwierdzone przez GSM Group, a więc ciało odpowiadające za regulacje specyfikacji telefonii bezprzewodowej.
To jednak nie oznaczało końca prac nad implementacją i wdrażaniem tego standardu. Musimy przewinąć aż do 3 grudnia 1992 roku, by opowiedzieć wam o pierwszej wiadomości SMS, jaka została wysłana w historii. Wysłał ją Neil Papworth z Sema Group ze swojego komputera osobistego do Richarda Jarvisa z sieci Vodafone, która również zajęła się obsługą tego SMS-a.
Jego treść to:
Pierwszą siecią, która zaoferowała klientom płatną usługę SMS była fińska sieć Radiolinja w 1993 r.. Jedyne telefony komórkowe, które były dostępne w sprzedaży i były w stanie odbierać i wysyłać wiadomości SMS również pochodziły z Finlandii. Jak już pewnie się domyślacie, były to telefony marki Nokia.
Na początku mało kogo to obchodziło.
W 1995 roku typowy użytkownik telefonu komórkowego wysyłał średnio 0,4 SMS-a miesięcznie. Po części z uwagi na fakt, że była to płatna – niemało – usługa. Na dodatek niektóre sieci zamykały usługę SMS, pozwalając swoim klientom wysyłać wiadomości tekstowe tylko do użytkowników tej samej sieci.
Operatorzy jednak sukcesywnie zmniejszali opłaty za wiadomości tekstowe, co okazało się w oczywisty sposób słuszną decyzją. Pod koniec 2000 roku typowy użytkownik sieci GSM wysyłał 35 SMS-ów miesięcznie. W 2006 roku media zwróciły uwagę na pierwszy rekord: w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia w Wielkiej Brytanii wysłano 205 mln wiadomości tekstowych
W 2010 roku wysłano 6,1 bln wiadomości, a to oznacza, że podczas każdej sekundy w roku średnio wysyłano 193 tys. SMS-ów na sekundę. Łączny dochód ze świadczenia tej usługi na całym świecie oszacowano na 114,6 mld dol. Średnia opłata w ujęciu globalnym w ty roku za wysłanie SMS-a to 0,11 dol.
SMS zmaga się z konkurencją pokroju Messengera czy WhatsAppa. Przejść do historii jednak na razie nie zamierza.
Jak informuje firma SMSAPI w swojej informacji prasowej, łącznie w 2016 roku Polacy wysłali ponad 50 mld wiadomości, czyli prawie 1000 na osobę. Zgodnie z badaniami Instytutu Badań Opinii RMF z 2016 roku, 71 proc. Polaków złożyło świąteczne życzenia SMS-em, MMS-em lub przez telefon.
SMS-y nadal są też uwielbiane przez działy marketingu. Wyjątkowo chętnie czytamy SMS-y. Ich Open Rate wynosi aż 97 proc., co stawia je w czołówce narzędzi komunikacyjnych. GSMA, organizacja zrzeszająca operatorów z całego świata, zapowiada wdrożenie formatu RCS, który ma odświeżyć SMS i dać mu funkcje zarezerwowane do tej pory dla komunikatorów internetowych.
Osobiście z SMS-ów w zasadzie już nie korzystam.
Mają dla mnie podstawową wadę: nie mogę ich wysłać z dowolnego urządzenia podłączonego do Internetu. Musi to być coś podłączonego do sieci GSM, najlepiej telefon. Jedno jednak muszę SMS-om przyznać: nie ma drugiego tak pewnego środka komunikacji. Zawsze dochodzą, zawsze są szybkie. Każdy, niezależnie od tego czy ma Androida, iOS-a czy coś jeszcze innego, od razu je otworzy. Nie musi mieć osobnego konta i aplikacji. SMS po prostu działa.
Dlatego też napisałem „w zasadzie”. Używam Messengera i Skype’a, bo dzięki swojej multiplatformowości są po prostu wygodniejsze. Jeżeli jednak chcę mieć absolutną pewność, że osoba której chcę coś przekazać na pewno odczyta moją wiadomość, nadal używam SMS. Jest genialny w swojej prostocie. I prawdopodobnie dlatego przez te 25 lat nie ewoluował. Bo najzwyczajniej w świecie nie musiał.