Polacy stworzyli aplikację do szpiegowania. W sieci właśnie latają wrażliwe danych śledzonych
LetMeSpy to aplikacja, która służy do szpiegowania smartfonów z systemem Android. Stworzyli ją Polacy. Niedawno doszło do ataku hakerskiego. Do sieci trafiły wrażliwe dane osób śledzonych.
Pobieranie programów spoza sklepu Google Play nierzadko wiąże się z ogromnym ryzykiem, chociaż nie ma zasady, że taka aplikacja musi zawierać złośliwe oprogramowanie. Opisywany dziś przypadek LetMeSpy sam w sobie nie jest wirusem szpiegowskim, tylko przykładem, że nie warto ufać nie do końca znanym producentom aplikacji.
Polska aplikacja do szpiegowania smartfonów spowodowała kłopot. Doszło do wycieku wrażliwych danych
Jak informuje serwis Niebezpiecznik, do sieci trafił plik “jaki_kraj_taki_finfisher”. Dla rozjaśnienia sytuacji FinFisher (znany także pod nazwą FinSpy) to program do szpiegowania. LetMeSpy to podobne rozwiązanie, tylko że stworzone przez Polaków, które ma służyć do śledzenia czyjegoś smartfona z systemem Android. Na przykład sięgają po niego rodzice, którzy chcą wiedzieć, co robi na telefonie dziecko, ale to oczywiście optymistyczny scenariusz użycia. Oprogramowanie umożliwia zbieranie danych takich jak SMS-y, połączenia, lokalizacja.
Dane muszą gdzieś zostać zebrane i w tym przypadku trafiły na serwery twórców. A to oznacza, że nie tylko osoby szpiegujące miały dostęp do wszelkich zebranych informacji, ale także i twórcy. Ci jednak spotkali się z atakiem hakerskim, który poskutkował wyciekiem danych zamkniętych w jeden plik.
Zobacz także:
Wyciekło ich ponad 16 tysięcy wiadomości, a także 26 tysięcy adresów e-mail korzystających z oprogramowania oraz numery telefonów osób, które kontaktowały się z osobami szpiegowanymi i ich adresy. Jednym zdaniem, masa danych, które nigdy nie powinny trafić do sieci. Problem mają zarówno twórcy aplikacji, jak i osoby, które postanowiły zainstalować na cudzym telefonie z Androidem aplikację LetMeSpy.
Autorzy LetMeSpy twierdzą, że używanie oprogramowania na smartfonie osoby, która nie wyraziła na to zgody, nie jest zgodne z przepisami prawa. Zasłanianie się możliwością kontroli rodzicielskiej z pewnością jest wygodne, ale nie muszę chyba nikogo przekonywać, że istnieją znacznie lepsze sposoby na kontrolowanie tego, co dziecko robi w internecie.