REKLAMA

Tani prąd z elektrowni jądrowej już za chwilę w Polsce. Jeszcze nie mamy własnej, ale pomogą Ukraińcy

Zakończyły się prace na nieczynnej od 30 lat linii energetycznej łączącej Polskę z Ukrainą. To oznacza, że po remoncie możliwe będzie wysyłanie taniego prądu z elektrowni jądrowej do naszego kraju.

elektrownia jądrowa
REKLAMA

Nowe połączenie biegnie od stacji Rzeszów do Elektrowni Jądrowej Chmielnicki w Ukrainie. Prace ruszyły w ubiegłym roku. Po polskiej stronie za remont odpowiadały Polskie Sieci Elektroenergetyczne.

Jak pisze Business Insider, póki co Polacy nie za bardzo chwalą się zakończeniem całej inwestycji (choć należy dodać, że u nas prace zakończyły się pod koniec ubiegłego roku, a w Ukrainie w ostatnich dniach), mimo że w najbliższych latach może mieć olbrzymie znaczenie.

REKLAMA

Tani prąd z elektrowni jądrowej popłynie do Polski

- W kolejnych latach będzie to atrakcyjne źródło taniej energii dla Polski. Zwłaszcza w latach 2025-2030, kiedy będziemy mieć lukę podażową. Obecnie mówi się nawet o budowie kolejnego połączenia z Ukrainą i myślę, że należałoby to zrobić - komentuje w rozmowie z "BI" prof. Konrad Świrski, wykładowca Politechniki Warszawskiej i prezes Transition Technologies.

Ukraińcy będą mogli sprzedawać prąd, ale też w razie czego linia pozwoli na jego import. To będzie szczególnie ważne, gdy wzrośnie zapotrzebowanie na energię podczas odbudowy Ukrainy. Inwestycja "wzmocni połączenia między ukraińskim i europejskim systemem elektroenergetycznym", podsumowują przedstawiciele Ukrainy.

Póki co trwają testy, a komercyjne uruchomienie zaplanowane jest na 15 maja.

Do dziś możemy żałować, że wielka inwestycja PRL-u nie została zrealizowana, w czym "pomógł" nie tylko upadek systemu, ale i obawy społeczeństwa spotęgowane wybuchem elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Na szczęście po latach nastawienie się zmieniło - według niedawnego sondażu "Super Expressu" 62 procent Polaków opowiada się za budową dużego atomu w Polsce - a i politycy powoli realizują obietnice.

Niestety nie wszyscy w Europie zgadzają się z tym, że atom jest bezpieczny. Niemcy niedawno ostatecznie wygasili swoje ostatnie elektrownie jądrowe. Efekt? Już pierwszej nocy po wyłączeniu ostatnich trzech elektrowni atomowych zachodni sąsiedzi nie byli w stanie wytworzyć im niezbędnej energii samodzielnie. Pomogli Francuzi, a konkretnie tamtejsze... tak, tak, zgadliście, elektrownie atomowe.

Śmiechom nie będzie końca (ale raczej będzie to uśmiech przez łzy, bo na strachu przed atomem tracimy wszyscy), jeżeli któregoś razu Niemcy ratować będą się prądem od nas - a to już się działo nieraz - my zaś zasilimy się tym tanim pochodzącym od ukraińskiej elektrowni jądrowej.  

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA