Gdyby zapłacili ci 10 000 dol., za zrezygnowanie z iPhone'a, zrezygnowałbyś?
Czy przyjąłbyś 10 tysięcy dolców, ale pod warunkiem, że już nigdy więcej nie użyjesz żadnego iPhone’a? Warren Buffet twierdzi, że nie ma na to szans, co pewnie wiele osób zbędzie gromkim śmiechem, bo to przecież kupa kasy. No ale w moim przypadku inwestor ma świętą rację.
Warren Buffet, jeden z największych udziałowców Apple’a, udzielił ostatnio wywiadu CNBC. Chociaż wypowiadał się w nim na wiele różnych tematów, rzucając przy tym kilka peanów na cześć Tima Cooka, uwagę mediów przykuło przede wszystkim jedno konkretne stwierdzenie. Dotyczyło najważniejszego produktu w portfolio firmy, czyli telefonu:
Jeśli jesteś użytkownikiem Apple’a i ktoś zaoferuje ci 10 000 dolarów, ale jedynym warunkiem jest zabranie twojego iPhone’a i brak możliwości kupienia innego, to nie weźmiesz tej oferty - Warren Buffet (tłum. wł.)
No i z perspektywy użytkownika nie tylko smartfona, ale również innych sprzętów producenta z Cupertino, nie mogę się z tym nie zgodzić. Na samą myśl o rezygnacji z iPhone’a robi mi się słabo. Jeśli miałbym z dnia na dzień przesiąść się na inny telefon niż ten od Apple’a, to wywróciłoby to do góry nogami zarówno moje życie prywatne, jak i zawodowe.
Korzystam z iPhone’ów od dekady i wpadłem jak jabłko w kompot.
Telefon to tylko wierzchołek góry lodowej słynnego już ekosystemu urządzeń i usług. Używam w końcu dwóch Apple Watchy (jeden na ludzi za dnia, drugi na potwory pod łóżkiem), iPada, AirPodsów, Apple TV i Maka mini ze Studio Display. W złotej klatce zamknąłem się w dodatku nie sam, tylko razem z rodziną i przyjaciółmi.
Komunikujemy się z bliskimi poprzez iMessage i FaceTime’a, wspólnie oglądamy filmy z Apple TV+ i słuchamy muzyki z Apple Music. Zdjęcia przechowujemy w iCloud Drive Photos i często wysyłamy je sobie na wakacjach AirDropem, a dokumenty i wszelkie inne pliki wrzucamy na iCloud Drive.
Brak dostępu do iPhone’a to dziś coś więcej niż brak dostępu do iPhone’a.
Wszystkie moje urządzenia i usługi online, z których korzystam na co dzień, działają na zasadzie synergii. Dzięki temu, że moja elektronika pochodzi od jednego producenta, który tworzy też systemy operacyjne i aplikacje na różne platformy, mam dostęp do licznych przydatnych ułatwień. Wyjęcie z tego równania iPhone’a sprawia, że cała reszta sypie się jak domek z kart.
Apple Watche i AirPodsy bez iPhone’a tracą rację bytu, a komputer z macOS nie komunikuje się tak dobrze z Androidami, jak z urządzeniami z iOS-em. Telefon innej marki nie pozwoli mi odebrać telefonu lub SMS-a na iPadzie, ani nie będę mógł z niego wprowadzać w wygodny sposób haseł w aplikacjach na Apple TV. Straciłbym też dostęp do budowanej od dekady biblioteki aplikacji, itp. itd.
Przesiadka z iPhone’a na Androida na stałe byłaby problemem na kilku poziomach.
Już pal sześć sytuację, gdy musiałbym jakiś program zakupić ponownie, ale wiele z używanych przeze mnie aplikacji i usług nie ma na Androidzie wcale, a część, w tym mój ulubiony program do pisania iA Writer, jest gorszej jakości i nie obsługuje chmury iCloud. Rezygnacja z iPhone’a oznacza tym samym konieczność szukania zamienników oprogramowania, z którego korzystam codziennie od lat.
Szkoda mi tych dni, jeśli nie tygodni, które musiałbym poświęcić na taką przesiadkę. Dodajmy do tego, że równowartość nieco ponad 40 tys. zł to mniej, niż przez te ostatnie 10 lat wydałem na inne sprzęty z logo nadgryzionego jabłka oraz oprogramowanie. Pozbycie się iPhone’a sprawiłoby z kolei, że stałyby się one w jednej chwili mniej użyteczne niż do tej pory.
iPhone to nie toster
Chociaż iPhone’y od lat kosztują w bazowej wersji około 999 amerykańskich zielonych, to nawet dziesięciokrotność tej kwoty nie byłaby na tyle atrakcyjna, by się na zawsze odciąć od tych urządzeń. Jednocześnie jeśli mowa byłaby o telewizorze, pralce lub tosterze, to nawet bym się nie zastanawiał. Wspomniany inwestor dał tutaj niezły przykład z branży samochodowej.
Jeśli powiedzą ci, że dadzą ci 10000 dolarów, żebyś nie kupował samochodu Forda, to weźmiesz te 10000 dolarów i zamiast tego kupisz Chevy - Warren Buffet (tłum. wł)
Oczywiście moja sytuacja w kontekście iPhone’a mogłaby się zmienić, gdyby taka hipotetyczna oferta dotyczyła znacznie większej kwoty. Jeśli mówilibyśmy o pieniądzach, które pozwoliłyby mi np. na zakup mieszkania na własność albo na inwestycję w aktywa, które zapewniłyby mi spokojną starość, to wtedy pewnie bym zrezygnował z iPhone’a, bo aż tak istotny w moim życiu nie jest.
Kluczowe w tym, co mówi Warren Buffet, jest jednak to, że iPhone’y, ze względu na to, iż nie istnieją w próżni, mogą mieć dla użytkownika wartość znacznie wyższą, niż wynosi ich cena katalogowa. Są elementem większej układanki, a Apple od lat robi wszystko, by zatrzymać klientów na swojej orbicie. Każdy skok w bok przypomina o tym, ile iPhone zyskuje na byciu częścią większej całości.
Nie dotyczy to oczywiście każdego konsumenta. W przypadku osób, które używają iPhone’a, ale do tego mają zegarek Huaweia, słuchawki Sony, tablet z Androidem i komputer z Windowsem, a z VOD korzystają na platformie Smart TV, wspomniana oferta byłaby z pewnością atrakcyjna. Jak zawsze i wszędzie: mamy punkt widzenia i punkt siedzenia, a ja siedzę, na własne życzenie, w złotej klatce.
* Do wygenerowania grafiki głównej użyłem Adobe Firefly w wersji beta