REKLAMA

Uwielbiam Xboksa za takie premiery jak Valheim. Sony, też musisz mieć early access

Valheim zadebiutował na konsolach Xbox Series. Do tego od razu w programie Game Pass, dzięki czemu viralowy hit z PC może sprawdzić każdy posiadacz abonamentu, bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Właśnie w takich sytuacjach doceniam Xboksa i jego politykę.

Valheim
REKLAMA

Osoby regularnie czytające Spider's Web wiedzą, że moje serce leży bliżej PlayStation oraz Nintendo niż Xboksa. W minionym roku najwięcej grałem na PS5, potem był Switch, z kolei XSX zamykał podium. To kwestia katalogu gier, który na Xboksie nie rozpieszczał.

Mimo tego w momentach takich jak premiera konsolowego Valheim Xbox nie ma sobie równych, ze względu na świetną politykę wczesnego dostępu, której brakuje na innych platformach.

REKLAMA

Wczesny dostęp to standard na PC i Steam, ale wciąż nie na konsolach. Xbox konsekwentnie to zmienia

Polityka wydawnicza Sony oraz Nintendo jest dosyć konserwatywna. Na konsolach tych firm gry mogą być sprzedawane wtedy, kiedy są gotowe. Do tego dochodzą ograniczone czasowo testy beta, ale co do zasady tak zwany wczesny dostęp - popularny szczególnie na Steam - nie jest praktykowany. Masz gotowy produkt? Wydajesz go u nas i dzielimy się przychodami. Nie jest gotowy? Więc go dokończ.

W klasycznym modelu Sony i Nintendo coraz częściej zdarzają się luki, ale to pojedyncze wysepki w morzu konserwatywnej dystrybucji oprogramowania. Tymczasem Microsoft przyjął zupełnie inną strategię. Na Xboksie od dłuższego czasu funkcjonuje program Game Preview, który można porównać do wczesnego dostępu znanego ze Steam. Wydawcy mają możliwość publikowania swoich gier na Xboksie nawet kiedy te nie są jeszcze skończone.

Dzięki Game Preview mogłem zagrać na Xboksie Series w kilka świetnych perełek, na czele z survivalem Grounded od twórców Fallout New Vegas. Ciekawie wspominam również konsolowe ARMA Reforger, także w przedpremierowym dostępie. Do programu Game Preview trafiły takie tytuły jak Warface, Path of Titans, polskie Inkulinali czy testowa edycja Minecrafta. Teraz do tego grona dołącza także popularny Valheim.

Valheim był wielkim hitem na Steam. Teraz możliwość budowania osady mają gracze na konsolach Xbox

Komputerowa edycja tej gry okazała się bezwzględnym złodziejem mojego czasu. Spędziłem dziesiątki godzin na budowie wymarzonej osady, zamieniając prostą chatkę w śródlądowy port. Valheim przykuł mnie do ekranu rozbudowanym, wciągającym systemem budowania, który już w momencie premiery we wczesnym dostępie na Steam urzekał licznymi możliwościami, pozwalając rozwinąć skrzydła cyfrowym budowniczym.

Valheim pozytywnie zaskoczył mnie takimi detalami jak konieczność zapewnienia wylotu dla dymu z paleniska w zamkniętym, zadaszonym pomieszczeniu. Wysoka elastyczność systemu budowania zachęcała do eksperymentowania, wliczając w to tak imponujące przedsięwzięcia jak zmiana kierunku biegu rzeki. Niezwykle miło wspominam czas spędzony przy tej grze. Moi znajomi ruszali na przygody i polowania, podczas gdy ja zostawałem w naszej osadzie, relaksując się i rozbudowując ją o kolejne elementy.

Teraz ten sam Valheim wylądował na konsolach Xbox Series, do tego w ramach programu Game Pass. Gra jest wydana w modelu Game Preview i to jeden z głównych - o ile nie jedyny - powodów dla których nie ma jej również na PlayStation 5. Sony nie oferuje odpowiednika Early Access na własnych platformach, z bardzo sporadycznymi wyjątkami od tej zasady. Zapewne dlatego producenci gry oznajmili, że póki co nie mają żadnych planów dotyczących debiutu Valheim na PS5.

Hej Sony, najwyższy czas przemyśleć skostniałą politykę dotyczącą wczesnego dostępu

Filozofia Japończyków ma swoje zalety. Konieczność publikacji gier gotowych od A do Z przynajmniej w teorii wymusza na deweloperach dostarczanie dopracowanych, pełnych produktów. Wielokrotnie byliśmy jednak świadkami tego, że sito Sony bywa dziurawe, czego najlepszym przykładem był polski Cyberpunk 2077, z medialnym hukiem wycofany z PS Store na skutek technologicznych braków. Taka finalna beta, ale bez właściwego dopisku.

REKLAMA

Znam wiele gier we wczesnym dostępie, które oferują znacznie więcej zawartości na wyższym poziomie niż niektóre "pełniaki" dostępne na PlayStation 5 czy Nintendo Switchu. Sony powinno odpowiedzieć sobie na pytanie: czy sytuacja, w której PS Store jest zalewane produkcjami-śmieciami za 4 złote, a gry takie jak Valheim i ARMA Reforger omijają konsolę, jest właściwa? To przecież szkodzi zarówno interesom Sony, jak również graczom.

Wspierałbym konserwatywne podejście Japończyków, gdyby na PS5 faktycznie debiutowały same gry pokroju God of Wara czy Gran Turismo. Wystarczy jednak przejść do sekcji nowości w PS Store, aby zobaczyć, że platforma jest zalewana absolutnymi śmieciami. Dokładnie to samo ma miejsce na Nintendo Switchu oraz Xboksie. Żyjemy w czasach, gdy grę wideo może stworzyć w zasadzie każdy, chociaż nie każdy powinien. Boję się, że historia zatoczy koło i właśnie przez spadającą jakość dojdzie do drugiego krachu branży gier.

Dotychczasowy model dystrybucyjny przyjęty przez Sony nie jest tożsamy z dbaniem o jakość oferowanych produktów. Dlatego uważam, że na PS5 powinien pojawić się program wczesnego dostępu, jak ma to miejsce na Steam czy Xboksie. Niech będzie ściśle kontrolowany i mocno ograniczony. Byle tylko głośne produkcje takie jak ARMA Reforger czy Valheim na długie lata nie omijały posiadaczy PlayStation.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA