Z pokazu Microsoft 365 Copilot zapamiętam matkę używającą GPT do pisania życzeń dla córki. Czekam na stopki "100% human made"
Technologiczny gigant zaprezentował światu Microsoft 365 Copilot - asystenta opartego na sztucznej inteligencji w modelu GPT, który ułatwi pracę biurową milionów ludzi na całej planecie. Z pokazu utkwił mi w pamięci obrazek matki używającej AI by napisał za nią życzenia dla córki.
Do tego, że Microsoft 365 Copilot będzie optymalizacyjną rewolucją, nie mam wątpliwości. Jeśli asystent oparty na GPT zaoferuje przynajmniej połowę możliwości pokazanych przez technologicznego giganta, praca wielu z nas odczuwalnie się zmieni.
Sztuczna inteligencja wciąż nie będzie pracowała ZA człowieka, ale błyskawicznie opracuje, zedytuje, zredaguje i przetworzy wprowadzone dane. Możliwości Copilota są naprawdę imponujące. Na tyle, że podczas pokazu kilka razy kiwałem z niedowierzaniem głową.
Jednak fragmentem, który zapamiętam z prezentacji Microsoft 365 Copilot najdłużej, będzie matka używająca AI do napisania życzeń dla córki
Doskonale rozumiem zamierzenia Microsoftu. Firma pokazuje jedną ze swoich prezesek - utalentowaną kobietę sukcesu z Krzemowej Doliny - która jest jednocześnie odpowiedzialną matką, dzielącą czas między imponującą karierę i rodzicielstwo. Sumit Chauhan łączy te dwie funkcje, a sztuczna inteligencja może sprawić, że w obu dziedzinach jej praca stanie się efektywniejsza. Scenariusz pokazu zakłada naturalne przejście pani Chauhan z obowiązków matki do obowiązków wiceprezeski firmy, pokazując przykłady wykorzystania Copilota wpiętego w Worda.
Takim przykładem jest zlecenie asystentowi opartemu na GPT napisania przemówienia z okazji ukończenia szkoły przez jej córkę. Sumit Chauhan wpisuje komendę: ma trwać 3 minuty i niech podkreśla jak jestem z niej dumna i jakim jest wspaniałym liderem. Po potwierdzeniu polecenia Copilot w Wordzie wypluwa cztery akapity tekstu, które Chauhan poszerza o kolejne polecenie: niech AI doda wzmiankę o zabawnej historii jaka wydarzyła się rodzinie, w oparciu o notatki na ten temat z OneNote (kto pisze o takich rzeczach w OneNote?!).
Teraz najlepsze: wiceprezeska działu w Microsofcie decyduje się usunąć ostatnie zdanie z tekstu liczącego ich kilkadziesiąt, mówiąc widzom "czas dodać coś osobistego". Sumit Chauhan usuwa "Congratulation, Tasha, on your job well done!", zamieniając je na "Congratulation Tasha, we love you so much ands can't wait to see what you do next!".
To tyle. Wkład matki w przemówienie podsumowujące jeden z ważniejszych momentów z życia córki ogranicza się do jednego zdania. Jednocześnie przedstawicielka Microsoftu cały czas podkreśla, jak to ona jest u kontroli procesu twórczego.
Nazwijcie mnie starym zrzędą albo przesadnie emocjonalnym, ale od rodzinnego przemówienia napisanego AI wolę już ciszę
W życiu napisałem kilka istotnych dla mnie przemówień. Żadne z nich nie było dobre, ale każde płynęło z głębi serca. Wszystkie zdania, wszystkie wyrazy, wszystkie litery powstały przy udziale potężnego ładunku emocji - na szczęście pozytywnych - dzięki czemu mogły być naprawdę moje. Może coś jest ze mną nie tak, może moje miejsce jest już w muzeum, ale nie wyobrażam sobie, by zlecać napisanie przemówienia na własne wesele czy urodziny mojego dziecka sztucznej inteligencji.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku kwestii zawodowych. Tutaj Copilot może stanowić świetną pomoc. Niech tworzy za mnie pogadanki uwzględniające wyświetlenia w ostatnim miesiącu czy sprzedaż za ostatni kwartał. Przykład Microsoftu z życia osobistego uważam jednak za… smutny, po prostu smutny. Dla mnie stanowi przestrogę przed nadmiernym wykorzystaniem AI.
Są rzeczy, które nie powinny wymagać trudu, jeśli nie muszą. W życiu jest jednak zbyt mało zbyt cennych momentów, by automatyzować je przy pomocy sztucznej inteligencji. Zwłaszcza, gdy to takie chwile jak ukończenie szkoły przez dziecko. Możecie mi odpowiedzieć, że dzięki szybkiemu napisaniu przemowy przykładowy rodzic ze scenariusza Microsoftu spędzi więcej czasu z dzieckiem. To racjonalny argument. Gdybym jednak się dowiedział, że mój ojciec wygłasza przemówienie napisane przez AI, w którym zmienił tylko ostatnie zdanie… czułbym się nieswojo. Naprawdę nie masz nic do powiedzenia od siebie?
Jednak kiedy przechodzimy do wykorzystania Microsoft 365 Copilot w pracy biurowej - no to jest rewolucja
Będąc w szkole średniej marzyłem o tym, by teksty z Worda same zamieniały się w prezentacje PowerPoint. Na studiach fantazjowałem o tym, jak dane z Excela automatycznie ulegają opracowaniu, wypluwając wyniki, analizy i zestawienia. Dzisiaj wyobrażam sobie, że ktoś odpowiada za mnie na maile ze skrzynki służbowej. Wszystko to może stać się rzeczywiste, jeśli Copilot naprawdę będzie działał tak, jak obiecuje to Microsoft.
A to dopiero wierzchołek góry lodowej. Prawdziwą rewolucją jest dla mnie łatwa do stworzenia automatyzacja, możliwa za sprawą Business Chata. Chociaż Microsoft nie poświęcił mu wiele czasu podczas pokazu, z perspektywy funkcjonowania przedsiębiorstw może to być absolutny game changer. Systematyzacja i optymalizacja na poziomie, który wcześniej wymagał własnego działu IT.
Ciekawi mnie tylko, czy wraz z rozpowszechnianiem AI doczekam się metek i stopek "100% human made"
Ten mail został napisany w stu procentach przez człowieka - taka adnotacja przestaje być czymś irracjonalnym, a może okazać się jednym z wyróżników prowadzenia biznesu. Nietrudno wyobrazić mi sobie sytuację, w której agencja PR używa tego typu stopek, aby podkreślić jak ważna jest dla niej komunikacja z partnerami i ile uwagi do niej przykładają.
Być może maile, artykuły, tabele i wykresy doczekają się nieformalnego, podkreślanego w służbowej korespondencji statusu rękodzieł, podkreślając zaangażowanie pracowników bądź firm w jakość, solidność oraz pewność generowanych treści. Jeszcze dwa lata temu coś takiego uznałbym za totalną abstrakcję, ale po prezentacji Microsoftu człowiekowi zmienia się podejście do wielu kwestii.