REKLAMA

Google miał własny ChatGPT przed Microsoftem. Wystraszył się sztucznej inteligencji

Microsoft zyskał gigantyczną przewagę w świecie nowych technologii, współpracując z firmą OpenAI i wdrażając ChatGPT do swoich usług. Teraz okazuje się, że podobną dominację mogło zdobyć Google, ale firma przestraszyła się konsekwencji wynikających z użycia sztucznej inteligencji.

08.03.2023 17.30
Google miał własny ChatGPT przed Microsoftem. Wystraszył się sztucznej inteligencji
REKLAMA

2021 rok. Dwóch pracowników Google po raz kolejny spotkało się z odmową kierownictwa. Daniel De Freitas oraz Noam Shazeer odczuwają coraz większą frustrację. Wierzą, że wraz z zespołem współpracowników stworzyli coś naprawdę rewolucyjnego. Po dekadzie rozwoju AI, ich sztuczna inteligencja stała się na tyle dopracowana, że umożliwia swobodną rozmowę z człowiekiem. O pogodzie. Polityce. Serialach. Tak powstała Meena.

REKLAMA

Meena była jednak czymś znacznie więcej niż tylko kolejnym wirtualnym kompanem do rozmowy. Wykorzystując zasoby Internetu oraz dekadę udoskonalania AI, sztuczna inteligencja stanowiła realną pomoc dla użytkownika. Daniel De Freitas i Noam Shazeer byli przekonani, że ich wirtualna podopieczna zrewolucjonizuje sposób, w jaki ludzie korzystają z sieci oraz komputera. Dokładnie tak, jak dwa lata później zaczyna to robić ChatGPT.

Meena nigdy jednak nie wyszła na światło dzienne. Według WSJ Google bało się jej, zwłaszcza po wpadce Microsoftu z 2016 roku.

W Google prace nad AI rozpoczęły się około 2012 - 2013 roku. Freitas i Shazeer rozwijali własne AI kilka lat krócej, ale ich Meena była pojętną uczennicą. Przykładowo, model GPT-2 został nakarmiony 8 milionami stron internetowych, podczas gdy Meena pożarła tych stron aż 40 milionów. Zadowoleni z rezultatów, programiści i ich zespół wielokrotnie chcieli, aby AI doczekało się publicznej prezentacji, połączonej z ograniczonym dostępem zewnętrznych testerów. Google jednak zbyt bało się konsekwencji.

Kierownictwo technologicznego giganta od lat było targane wewnętrzną dyskusją na temat AI. Firma współpracowała ze środowiskami naukowymi oraz akademickimi, ostrzegającymi przed wykorzystaniem sztucznej inteligencji do inwigilacji ludzi czy działań militarnych. Kierownictwo miało również w pamięci incydent z 2016 roku, w którym AI Microsoftu pod wpływem kontaktu z internautami stało się rasistowskie, co zmusiło Microsoft do wyłączenia projektowi wtyczki.

Daniel De Freitas i Noam Shazeer. Źródło: WSJ/TWP

Meena przeszła przez wiele faz udoskonalania oraz ulepszania, zwłaszcza w obszarze kontaktu z człowiekiem oraz formy udzielanych odpowiedzi. Mimo tego, według kierownictwa Google AI wciąż nie spełniało wytycznych korporacji dotyczących bezpieczeństwa oraz uczciwości. Alphabet obawiał się, że Meena będzie generować zbyt wiele niestosownych oraz mylnych odpowiedzi.

Frustracja doprowadziła do odejścia ojców Meeny. Z jej zwłok wyrasta jednak oczekiwany Bard.

Z biegiem czasu Meena zmieniła imię na LaMDA (Language Model for Dialogue Applications). Model AI stał się szybszy i wszechstronniejszy niż kiedykolwiek. Google zaczął go pokazywać w 2021 roku podczas konferencji. W 2022 roku LaMDA miała nawet zostać opublikowana w ograniczonej formie testerom, ale kierownictwo wstrzymało ten plan, ponownie obawiając się o niewłaściwe bądź wulgarne odpowiedzi generowane przez sztuczną inteligencję.

Daniel De Freitas oraz Noam Shazeer marzyli o integracji LaMDA z Asystentem Google, ale kierownictwo korporacji zatrzymało publiczne demo ukazujące możliwości tego rozwiązania. Czując otaczające ich ściany ze wszystkich stron, duet programistów odszedł pod koniec 2021 roku z Google, zakładając własny startup. Interweniował wtedy sam prezes Pichai, ale nie udało mu się zatrzymać Freitasa i Shazeera w Alphabecie.

Microsoft wykorzystał odpowiedni moment, zawierając partnerstwo z OpenAI. ChatGPT powalił świat na kolana, zyskując użytkowników z rekordowym tempie. Microsoft błyskawicznie rozpoczął wdrażanie AI do szeregu swoich usług, począwszy od Binga. Modele GPT będą nam też pomagać w pakietach biurowych czy narzędziach do kodowania. Wszystko dzieje się dynamicznie, podczas gdy Google nie ma żadnej realnej odpowiedzi na zupełnie nową sytuację.

W ten sposób narodził się Bard - AI budowane w oparciu o model LaMDA, pospiesznie przedstawione w lutym na konferencji, która początkowo miała dotyczyć innego zagadnienia. Bard stanowi teraz jeden z priorytetów Alphabetu, a prezes spółki zachęca do jego testowania pracowników Google, najlepiej od 2 do 4 godzin dziennie.

Szybkość Microsoftu czy zachowawczość Google? Trudno wskazać właściwy model.

REKLAMA

Dzięki ChatGPT wartość akcji Microsoftu poszybowała, a wyszukiwarka Bing oraz przeglądarka Edge odnotowały rekordowe wzrosty popularności. Szybko okazało się jednak, że sztuczna inteligencja od OpenAI wcale nie jest tak doskonała, jak początkowo przypuszczaliśmy. Nie można jej w pełni ufać, lubi generować fikcję i zdarza się jej wprowadzać w błąd. Może za to stanowić świetne narzędzie pomocnicze, o ile użytkownik zdaje sobie sprawę z jego ograniczeń oraz niedoskonałości.

Z tej perspektywy zachowawczość Alphabetu, zwłaszcza w obszarze wytycznych dotyczących uczciwości, wydaje się nieprzesadzona. Google nie chciało publikować projektu, który wprowadza w błąd. Nie chce tego też Microsoft, który już zapowiedział kolejne rozwiązania mające ograniczać w pewien sposób AI, zwłaszcza w obszarze formy interakcji z użytkownikiem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA