Zakaz telefonów w szkołach to idiotyzm
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek chce zakazać korzystania z telefonów komórkowych w szkołach. Co więcej, pan minister mówi, że takiego zakazu chcą sami uczniowie. Znacie jakiegoś ucznia, który popierałby taki zakaz? Tak myślałem.
Nic mnie tak nie wkurza jak zaklinanie rzeczywistości przez tych, którzy w misji swojej pracy mają wpisane przygotowywanie młodych ludzi do odnajdywania się we współczesnym świecie. Niestety tak to właśnie jest, gdy pięćdziesięcioletnie pryki mają decydować o życiu współczesnych ludzi, nie mając o nim pojęcia.
A dzisiejsza rzeczywistość jest taka, że smartfon to najważniejszy przedmiot w posiadaniu człowieka.
Dziś, jak chyba nigdy wcześniej w historii ludzkości, zmiany technologiczne następują tak szybko, iż trudno mówić o tym, że życie wygląda tak samo, jak - powiedzmy - 30 lat temu.
Śmiem twierdzić, iż niewiele jest punktów styczności pomiędzy życiem i funkcjonowaniem nastolatka i ucznia w latach 70' i 80' ubiegłego wieku, a tym, jak żyją współcześni młodzi ludzie. I nie jest to do końca zwykła sprawa nowego pokolenia. Dziś zmiany w sposobie życia człowieka, właśnie ze względu na integrację z technologiami, są tak szybkie i fundamentalne, że rośnie nam pokolenie zupełnie nowych ludzi.
Mówiąc dosłownie - integrujemy się z technologią, ze sztuczną inteligencją, by stać się mądrzejszymi. Już to robimy. Te urządzenia, z którymi się nie rozstajemy, to przedłużenie naszych mózgów. Ktoś, kto od dziecka nie dorastał ze smartfonem w dłoni, kto tego smartfona musiał się uczyć będąc już po trzydziestce, czy czterdziestce, tego nie rozumie. Choć powinien, jeśli jest ministrem edukacji.
Smartfon to dziś nieodzowny element dla funkcjonowania w społeczeństwie, wśród ludzi, rówieśników, świecie obok. Smartfon jest dla młodych ludzi czymś, co odpowiada za komunikację, werbalizację komunikacji, naukę, poznawanie świata, obcowanie z innymi, rozrywkę i samodoskonalenie. Bezwzględny zakaz używania go w szkołach nie tylko wykluczy młodych ludzi z bardzo ważnego aspektu życia, lecz de facto uczyni coś znacznie gorszego - zbuduje w nich poczucie, że smartfony, urządzenia nowych technologii to coś złego.
Powiem Wam jak powinno być
To szkoła powinna się gruntownie zmienić, by objąć współczesny sposób życia i funkcjonowania w społeczeństwie młodych ludzi. To cała organizacja życia szkolnego i zajęć naukowych powinna być dostosowana do tego, jak dziś żyją i funkcjonują młodzi ludzie. To nauczyciele powinni się jak najszybciej dostosować do wymagań współczesnej młodzieży. Nie odwrotnie.
Nauczyciele powinni wręcz zachęcać uczniów do tego, by korzystali ze smartfonów, także w czasie lekcji. Powinni ich uczyć jak bezpiecznie i skutecznie z nich korzystać. Powinni im tłumaczyć jak wykorzystywać smartfony w nauce, jak znajdować informacje, z jakich źródeł korzystać, jakie aplikacje mogą być przydatne, z jakich serwisów społecznościowych korzystać, by wymieniać się doświadczeniami w nauce.
Mądre korzystanie ze smartfona powinno być wręcz obowiązkowym przedmiotem szkolnym
Fake newsy, agresja w sieci, phishing - to wszystko powinny być tematy lekcji. Jest mnóstwo zagrożeń związanych z używaniem smartfonów, choć de facto nie różnią się one zbytnio od tych, które czyhały na młodych ludzi 30, 40 lat temu. Też można zostać pobitym, odtrąconym, oszukanym, wykorzystanym - tyle, że dziś w innej formie. Są też zupełnie nowe zagrożenia związane z integracją z technologią, których wcześniej nie było.
Zamykanie oczu i udawanie, że te zagrożenia nie istnieją i nie są wyzwaniem dnia codziennego to droga, która prowadzi do stworzenia społeczeństwa zagubionego w sieci - pisała swego czasu na łamach Spider's Web Matylda Grodecka.
Byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby zarządzający edukacją zajęli się rozwiązywaniem właśnie tych problemów i zagrożeń, a nie próbowali zawracać kijem bieg rzeki.