Symulacje wojny Chin z USA. Bombowce ważniejsze od lotniskowców
Stany Zjednoczone, Tajwan i Japonia mogłyby pokonać hipotetyczną chińską inwazję na Tajwan w 2026 r., ale prawdopodobnie kosztem setek samolotów, dwóch lotniskowców, dwudziestu krążowników i niszczycieli oraz dziesiątek tysięcy ofiar.
Wyniki zaawansowanych symulacji przeprowadzonych przez Center for Strategic & International Studies, think tank zajmujący się bezpieczeństwem narodowym z siedzibą w Waszyngtonie, przedstawił serwis Task & Purpose.
CSIS przeprowadziło 24 iteracji gry wojennej skupionej na możliwej chińskiej inwazji na Tajwan. Stany Zjednoczone i Japonia z powodzeniem obroniły Tajwan w ogromnej większości przypadków. Jednak Marynarka Wojenna USA straciła w każdej z bitew co najmniej dwa lotniskowce, a w niektórych przypadkach nawet cztery.
W większości symulacji CSIS dwa wysunięte lotniskowce albo zatonęły w ciągu pierwszych czterech dni walk, albo doznały tak poważnych uszkodzeń, że ich kapitanowie nie mieli innego wyboru, jak tylko wypłynąć ze strefy działań wojennych. Odzwierciedla to również podatność okrętów nawodnych na duże salwy nowoczesnych pocisków przeciwokrętowych
- czytamy w podsumowaniu.
Kiedy w grze rozpoczął się konflikt, chińskie jednostki powietrzne i morskie otoczyły Tajwan, blokując go oraz uniemożliwiając Stanom Zjednoczonym i sojusznikom wysłanie wsparcia. Następnie Chiny rozpoczęły inwazję przez Cieśninę Tajwańską i prawie zawsze były w stanie zdobyć przyczółek na Tajwanie.
Dla Chin utrzymanie przyczółku i sprowadzenie posiłków było priorytetem. Chińczycy atakowali następnie z południa w kierunku górzystej północy i stolicy Tajwanu, Tajpej.
Dla Stanów Zjednoczonych celem było zatopienie okrętów desantowych i zaopatrzeniowych przy użyciu sił powietrznych i morskich.
Podczas gdy lotniskowce były zaciekle atakowane przez chińskie rakiety, atomowe okręty podwodne Marynarki Wojennej USA i ciężkie bombowce Sił Powietrznych USA nie tylko w większości unikały chińskich ataków, ale także potrafiły zatopić więcej niż wystarczającą liczbę chińskich statków, aby wygrać wojnę.
Lotniskowce i eskortujące je niszczyciele i krążowniki toczyły zaciętą walkę, ale matematyka działała na ich niekorzyść.
Nawet przy podstawowym założeniu, że pokładowa obrona przeciwrakietowa działa bardzo dobrze, jest po prostu zbyt wiele atakujących pocisków, aby je przechwycić
- podają autorzy raportu.
Konflikt nigdy nie trwał dłużej niż kilka tygodni, więc uszkodzony lotniskowiec można uznać za wyeliminowany, bo nie będzie czasu na jego naprawę.
W jednym ze scenariuszy USA przybyły na odsiecz walczącemu Tajwanowi dopiero po trzech tygodniach przygotowań. Powstała flotylla okrętów złożona z lotniskowców, krążowników, niszczycieli o okrętów podwodnych.
Chińczycy zasypali jednak Amerykanów pociskami manewrującymi, balistycznymi, dronami oraz torpedami i odnieśli gigantyczny sukces zatapiając cztery lotniskowce.
Mimo to 50 okrętów podwodnych Marynarki Wojennej i 150 ciężkich bombowców strategicznych Sił Powietrznych, operujących poza zasięgiem Chińczyków zdołało zniszczyły flotę wspierającą chińskie wojska na Tajwanie i wyspa została uratowana.
W zwycięskich dla sił amerykańskich i sojuszniczych scenariuszach, lotniskowce prawie nie miały znaczenia. Okręty podwodne i bombowce były zwycięzcami wojen.