Polak stworzył narzędzie, które pozwala uciec od Elona Muska. Fala banów trafiła go rykoszetem
Twittodon to narzędzie ułatwiające migrację z Twittera na Mastodona. Strona wyciąga konta, które również obecne są na Mastodonie. Jednak fakt, że Elon Musk postanowił wypowiedzieć wojnę rosnącej konkurencji, odbił się też na pracy Polaka. Na szczęście wszystko jest już w porządku. Co więcej: jest lepiej, niż było przedtem. Magia Muska: chce niszczyć konkurencję, a tylko ją wzmacnia.
Elon Musk banuje każdego, kto zaszedł mu za skórę. Lista wrogów jest całkiem pokaźna: od nieżyczliwych dziennikarzy po studenta, który śledził jego loty prywatnym odrzutowcem. Wielki zwolennik wolności słowa najwyraźniej nie okazuje się sympatykiem uczciwej konkurencji. Na Twitterze nie można już wklejać stron prowadzących na Mastodona – czyli moim zdaniem najciekawszą w tej chwili alternatywę dla Twittera.
Działania Muska odbiły się na programie Polaka
Tomasz Dunia stworzył narzędzie ułatwiające migrację z Twittera na Mastodona. Żeby Twittodon mógł wykonać swoje zadanie, należało najpierw zweryfikować swoje konta na obu portalach. Oznaczało to opublikowanie po wpisie na każdym z nich – publikacja na Twitterze prowadziła do konta na Mastodonie, i odwrotnie. Tak system mógł potwierdzić, że chodzi o konkretnego użytkownika.
Kiedy więc Elon Musk uniemożliwił linkowanie do Mastodona, całe narzędzie Polaka się wysypało. Na szczęście na chwilę. Wcześniej wpis weryfikacyjny na Twitterze linkował w moim przypadku do @afam@mas.to. Natomiast teraz moje konto na Twitterze wyświetlone było jako afam_at_mas.to. Tomasz Dunia szybko zareagował na działania miliardera, sprytnie omijając cenzurę.
Elon Musk jeszcze nie wie, że strzelił sobie w stopę
Najzabawniejsze jest to, że wcześniej weryfikacja w moim przypadku nie była możliwa. Narzędzie Polaka jakoś nie mogło poprawnie odczytać mojego wpisu z Twittera, mimo że moje konto na Mastodonie zostało zweryfikowane. Teraz się udało i zyskałem dostęp do bazy osób z Twittera, które obecne są również na Mastodonie. Dzięki temu mogę bez obaw polecić mam Twittodona. To nie tylko darmowe i bezpieczne (cały proces nie wymaga podawania żadnych danych do logowania lub dawania dostępu aplikacjom trzecim), ale po prostu skuteczne i działające narzędzie.
Ciągle jestem obecny i aktywny na Twitterze. Pewnie czyni to ze mnie małego hipokrytę, ale moja działalność na Twitterze jest inna. Tam śmieszkuję, zaś na Mastodonie znajduję wyciszenie. To oczywiście dlatego, że użytkowników jest mniej. Inne są też tam treści. Wpisy na Twitterze szybko mi przelatują, na Mastodonie znajduję więcej ciekawszych treści, którym faktycznie chcę poświęcić czas.
Oczywiście na dłuższą metę Mastodon będzie potrzebował choć kawałka twitterowej społeczności. W jej zbudowaniu pomogą takie narzędzia jak Twittodon. Cenzura Muska jest zapewne wodą na młyn dla takich projektów jak Mastodon, bo działanie nowego szefa Twittera to coś, obok czego coraz trudniej przejść obojętnie.