Na granicy Indii i Chin doszło do starcia. Atomowe mocarstwa walczą na kamienie i pałki, dosłownie
Gorąco na granicy Indii i Chin. Dwa mocarstwa nuklearne i zarazem dwa najludniejsze kraje na świecie, znów ze sobą walczyły. Kolejny raz za pomocą kamieni i żelaznych prętów nabijanych gwoździami. Za obopólną zgodą siły graniczne nie są bowiem uzbrojone w broń palną. Mimo to w takich starciach ginie wielu żołnierzy.
Wojska Indii i Chin starły się na spornej granicy w Himalajach. Był to pierwszy od roku incydent między dwoma uzbrojonymi w broń nuklearną azjatyckimi mocarstwami. Zdarzenie miało miejsce w okręgu Tawang w stanie Arunachal Pradesh.
Chiny i Indie rywalizują o najdłuższą na świecie (3488 km) nieoznaczoną granicę. Oba kraje rozbudowują infrastrukturę wojskową w strategicznych obszarach.
Oba państwa dzieli Linia Rzeczywistej Kontroli (LAC), która w chińsko-indyjskim sporze granicznym, jest hipotetyczną linią demarkacyjną oddzielającą terytorium kontrolowane przez Indie od terytorium kontrolowanego przez Chiny.
Sformułowanie "linia rzeczywistej kontroli" jest mylące. Nie ma linii, a jedynie ograniczona kontrola obszarów.
Podejście Chin do sporu granicznego określa się jako "trzy nie: żadnych indyjskich posterunków, żadnych rozgraniczeń i żadnego pośpiechu”.
Podczas starć obie strony używają kamieni i pałek mimo, że obie armie dysponują myśliwcami, bombowcami, czołgami, a nawet bronią atomową. Dlaczego tak się dzieje?
Zarówno Chińczycy, jak i Hindusi nadal przestrzegają dwustronnej umowy z 1996 r., która mówi, że „żadna ze stron nie może otwierać ognia, używać broni palnej lub materiałów wybuchowych w promieniu dwóch kilometrów od Linii Rzeczywistej Kontroli”.
Mimo to na granicy regularnie dochodzi do krwawych starć, które przypominają bitwy z czasów średniowiecza. W czerwcu 2020 r. co najmniej 20 indyjskich żołnierzy zginęło w krwawej bójce z wojskami chińskimi w dolinie Galwan. Według indyjskich źródeł, starcie spowodowało śmierć 43 Chińczyków.
Wojska indyjskie i chińskie biły się w sumie przez sześć godzin na stromym odcinku górzystego regionu w dolinie Galwan. Bezpośrednia przyczyna incydentu nie jest znana, a obie strony wydały w następstwie sprzeczne oświadczenia.
Wiadomo jednak, że chińscy żołnierze w rynsztunku bojowym używali bambusowych tyczek z wbitymi w nie gwoździami, maczug owiniętych drutem kolczastym i kamieniami przeciwko indyjskim żołnierzom. Technicznie rzecz biorąc, bez broni palnej nie był to akt wojny.
W następstwie incydentu w Galwan armia indyjska postanowiła wyposażyć żołnierzy wzdłuż granicy w pałki z kolcami. Jak wygląda taka broń - zobaczycie na zdjęciu wyżej.
Na nagraniach z ostatniego incydentu widać, że obie strony przestrzegają umowy o zakazie używania broni palnej, a wojskowi okładają się za pomocą pałek owiniętych na końcu drutem kolczastym, kamieni i maczug z kolcami.