REKLAMA

Ludzie oszaleli na punkcie bota ChatGPT. Ja mówię stop, bo to tylko sprytny kopista ludzkiej twórczości

Pamiętam, jak któregoś dnia po szkole odkryliśmy z kolegami Akinatora. Wirtualny dżin, grając z nami w coś w stylu "czółka", odgadywał postaci, które mieliśmy na myśli. Byliśmy w szoku, że komputer jest w stanie domyślić się, o kogo nam chodzi. Prawdopodobnie robiło na nas to tak duże wrażenie, że nawet nie zastanawialiśmy się, do czego zdolna będzie sztuczna inteligencja za 20 lat. Umiejętności imponują, ale scenariusz rodem z filmów science-fiction raczej się nie spełni.

sztuczna inteligencja
REKLAMA

Mamy wszechmocne algorytmy, asystentów głosowych na każde nasze skinienie, a od niedawna debatującą z nami sztuczną inteligencję. Bot na openai.com pozwala nam porozmawiać "z komputerem". Fragmenty rozmów zalewają internet jako dowód na to, że ludzkość ma przechlapane: do niczego nie będziemy potrzebni, zastąpią nas wirtualne byty.

REKLAMA

Jeśli przesadzam, to tylko troszeczkę. Faktycznie komunikator można potraktować jako zapowiedź czasów, w których np. newsmani czy pisarze przestaną być potrzebni. Znajomy sprawdził, jak narzędzie poradzi sobie z opisaniem sytuacji tramwajów w Łodzi i nie znając szczegółów można byłoby uznać, że to opinia zatroskanego mieszkańca czy miejskiego reportera.

Z kolei ja poprosiłem, aby mój wirtualny rozmówca napisał dla mnie wiersz:

Kiedy go otrzymałem, uspokoiłem się. Brzmi jak kiepskie propagandowe dzieło wychwalające totalitarny ustrój. Ta krótka próba możliwości przekonuje mnie, że możemy spać spokojnie, bo człowiek jest niezastąpiony.

Póki co działania sztucznej inteligencji opierają się na kopiowaniu, a nie tworzeniu

Nie tak dawno mogliśmy posłuchać wywiadu z nieżyjącym Stevem Jobsem. Było to specyficzne przeżycie, bo człowiek, który od lat jest martwy, mówił tak jak on za życia. No właśnie: narzędzie jedynie powtarzało, co Jobs już kiedyś stwierdził. Równie dobrze moglibyśmy odpalić archiwalną rozmowę.

W komunikacji z dziełem OpenAI otrzymujemy mniej więcej to samo. Kiedy zapytałem, dlaczego Morrissey jest wyjątkowym artystą, dostałem następującą odpowiedź:

Ot, zwykła sztuczka, podstawcie większość artystów pod ten opis i pewnie będzie się zgadzać.

Właśnie dlatego nie obawiam się, że sztuczna inteligencja przejmie rolę artystów, krytyków, twórców. Bazuje ona na zbiorach danych, przetwarza masę, aby ulepić z niej coś na kształt oryginału. O ile sprawdza się to przy suchej charakterystyce wokalisty, tak nie jest to konkretna, mocna opinia. Dlaczego?

"Dobrych rzeczy jest po prostu za mało, aby maszyny mogły się nauczyć je replikować"

Tak pisał Marcus du Sautoy, autor książki "Kod kreatywności. Sztuka i innowacja w epoce sztucznej inteligencji". Sztuczna inteligencja na czacie może napisać prostą odpowiedź na temat tego, czy pociąg jest lepszy od samochodu, ale jest to na tyle wyzute z emocji, że aż nudne. Tylko człowiek jest w stanie wyjść poza pewne ramy, zaskoczyć odwagą myślenia.

Autor "Kodu kreatywności" dodawał, że rola słuchacza, widza i czytelnika w tworzeniu dzieła sztuki jest często niedoceniana. Gdy więc myśli się, że ludzie będą czytać wiersze pisane przez boty, nie bierze się pod uwagę, że nie są tak naiwni. Potwierdzają to zresztą badania. Gdy ludzie dowiadują się, że obraz został namalowany przez AI, oceniają go jako mniej wartościowy niż ten stworzony przez człowieka – mówili naukowcy z Katedry Psychologii Eksperymentalnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Centrum Badań nad Sztuczną Inteligencją i Cyberkomunikacją przy Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego.

Wyobrażam sobie eksperyment w postaci wpuszczenia do muzeum ekspertów od sztuki. Wydaje im się, że oglądają obrazy zdolnego debiutanta. Cmokają z zachwytu. Po wszystkim okazuje się, że dzieła zostały wygenerowane przez SI, a specjalistom jest łyso. Wszak gdyby wiedzieli, że to sztuczna inteligencja, pewnie powstrzymywaliby entuzjazm.

Tyle że nie da się nas oszukiwać w nieskończoność. Piękno sztuki czy tworzenia polega właśnie na wyjątkowości. Już jesteśmy w stanie nauczyć algorytmy, by powtarzały piosenki wielkich wykonawców, ba, na ich podstawie tworzyły własne dzieła. Ale zawsze początkiem jest ludzka działalność. Mimo że mamy coraz więcej piosenek wygenerowanych przez komputery, to ludzie i tak wolą płacić tysiące złotych, aby zobaczyć swoich idoli na żywo na scenie. I to się nie zmieni.

REKLAMA

Nie oznacza to jednak, że tego typu narzędzia są tylko ciekawostką

Wyobrażam sobie, że pracujący nad wyszukiwarkami czy asystentami mogą z niepokojem patrzeć na godnego siebie rywala. Kiedy widzę obawy, że za pomocą sztucznej inteligencji jeszcze łatwiej będzie można pisać wypracowania czy inne prace na zaliczenie, to wiem, że potrzebujemy dyskusji nad systemem edukacji, aby te zadania były bardziej wymagające i stawiały na kreatywność, a nie odtwórczość. Takie wykorzystanie sztucznej inteligencji z chęcią bym zobaczył. Bo o przejęcie palmy pierwszeństwa w sztuce czy kreatywności jej nie podejrzewam.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA