Czy Twitter przetrwa Elona Muska?
Gdy 1 listopada pisałem tekst o tym, że Twitter w rękach Muska to zagrożenie, to nie sądziłem, że 4 listopada będę miał pisać tekst na temat tego, czy Twitter w ogóle Muska przetrwa.
Start rządów Muska w Twitterze należy do - no, co tu dużo mówić - spektakularnie dziwnych, żeby nie powiedzieć dramatycznie złych.
Prześledźmy, co się wydarzyło przez tych kilka dni:
- Musk oficjalnie przejmuje Twittera i od razu zwalnia cały zespół zarządczy (praktycznie bez przekazania raportu z bieżących spraw), sugeruje też rychłe masowe zwolnienia;
- w ramach protestu przeciwko Muskowi kilka gwiazd i gwiazdeczek żegna się z Twitterem;
- w serwisie od razu pojawia się wzrost rasistowskich i ksenofobicznych wpisów, na co reaguje między innymi słynny koszykarz i orędownik walki z rasizmem LeBron James;
- Musk zapowiada opłaty za korzystanie z niektórych funkcji Twittera, po czym wdaje się w żenującą wymianę zdań ze słynnym pisarzem Stephenem Kingiem, w którym targuje się niczym drobny kupiec: nie dasz 20 dol? To daj chociaż 8;
- Musk wchodzi w nieprzyzwoitą wręcz wymianę zdań z prominentną członkinią Izby Reprezentantów USA z ramienia Partii Demokratycznej Aleksandrą Ocasio-Cortez;
- Musk ogłasza zwolnienia połowy załogi. Rozgrywa to w sposób dramatyczny - odcina pracownikom dostępy do komputerów, zamyka drzwi firmy;
- Musk narzeka, że z finansowania serwisu gremialnie wycofują się reklamodawcy;
- Musk rozwiązuje zespół inżynierski Twittera, który pracował nad sztuczną inteligencją, która miała uczynić algorytmy serwisu bardziej transparentne i sprawiedliwe. W serwisie od razu trendują hasła typu "Żydzi" i to z całą pewnością nie w pozytywnych konotacjach.
I to wszystko nie w kwartał, tylko w zaledwie 4 dni. Naprawdę zasadnym staje się pytanie z tytułu niniejszego tekstu: Czy Twitter przetrwa Elona Muska? I nie pytam tu o perspektywę super długoterminową.
Przypomnijmy tylko: Twitter nie jest i nigdy nie był rentowną spółką. Ba, jest zadłużony na 13 mld dol. i każdego roku musi obsługiwać dług w wysokości 1 mld dol. Musk już głośno narzeka na odwrót reklamodawców, a to jedyna - jak na razie - forma generowania przychodu przez serwis. Z czego więc będzie żył w najbliższym czasie?
Musk wydał na Twittera 44 mld dol. Wprawdzie swoich pieniędzy aż tak dużo nie wyłożył, wziął też bardzo nieciekawe z pozycji Zachodu pieniądze od szejków (czym zwrócił uwagę niektórych amerykańskich polityków, którzy nawołują o cofnięcie transakcji sprzedaży Twittera Muskowi) i jak na razie wygląda to nie tylko na wizerunkową katastrofę, lecz także na rychłe poważne problemy finansowe.
Pozwolę więc sobie na koniec powtórzyć pointę z mojego poprzedniego teksu:
Oddanie sterów Twittera Muskowi - człowiekowi bardzo nieobliczalnemu, za którym w tym przypadku stoją wschodnioazjatyckie pieniądze - jest tykającą bombą.
Zdjęcie główne: kgmanoj / Shutterstock