Google Pixel chciałby zmienić Androida. To się nie uda
Jednym z większych źródeł sukcesu platformy Android jest jej elastyczność. Producenci telefonów i innych urządzeń mogą ją ulepszać na niemal dowolne sposoby, dzięki czemu klienci mają szeroki wybór produktów i mogą wybrać ten, który cenowo i funkcjonalnie jest dla nich najlepszy. Ta elastyczność bywa jednak kulą u nogi rozwoju.
Dla uproszczenia i ułatwionej komunikacji niemal wszyscy rozmawiając o dostępnych na rynku telefonach dzielą je najczęściej na dwie grupy: na telefony iPhone oraz na telefony z Androidem. To wygodne i poprawne ułatwienie, bowiem owe telefony z Androidem domyślnie są połączone z tym samym zestawem usług i wszystkie są zgodne z tymi samymi grami i aplikacjami. Jednocześnie jest to ułatwienie niezupełnie precyzyjne.
Czytaj też:
W rzeczywistości systemów operacyjnych jest znacznie więcej, a Google Android w naturze niemal nie występuje. Są za to systemy Android z One UI z telefonów Samsung Galaxy, MIUI z telefonów Xiaomi, ColorOS z telefonów Oppo i wiele więcej. Wszystkie te systemy bazują na Androidzie, wszystkie obsługują gry i aplikacje ze Sklepu Play oraz mobilne usługi Google’a. Różnią się jednak od siebie, często dość istotnie - zarówno wyglądem, jak i funkcjami.
Ta elastyczność Androida okazała się niezwykle mądrą strategią. System ten dawno wyprzedził już Windowsa w rankingu popularności i od lat dominuje na rynku. Spełnia bowiem oczekiwania producentów sprzętu, którzy mogą oferować urządzenia znacząco różniące się od oferty konkurencji, ale też czerpiące korzyści z wspólnego ogromnego ekosystemu usług, gier i aplikacji. Owa elastyczność rodzi jednak również pewien problem. Za każdym razem, gdy Google chce wymusić poważną dla Androida zmianę, musi brać pod uwagę kaprysy producentów sprzętu. A ci miewają różne wizje rozwoju.
Pixel 7 telefonem wyłącznie 64-bitowym. Co to znaczy?
Google od długiego czasu oferuje własną linię urządzeń pod nazwą Pixel. Niestety smartfony te nie są dostępne w Polsce, przynajmniej nie w ramach oficjalnej dystrybucji. Najnowsza, siódma generacja telefonów Pixel zawiera w swoim oprogramowaniu ważną zmianę. Odmiana Androida, pod której kontrolą pracują owe urządzenia, nie obsługuje już 32-bitowych aplikacji. Nie tylko nie pobierze ich ze Sklepu Play, ale też i nie uruchomi takich programów, gdy użytkownik wgra je ręcznie. Android w Pixelu 7 nie ma 32-bitowego środowiska uruchomieniowego, a wyłącznie nowocześniejsze 64-bitowe.
To pierwszy telefon z Androidem z takim ograniczeniem. Sam Android obsługuje 64-bitowe aplikacje od 2014 r., a od 2019 r. Sklep Play wprowadził wymaganie dla twórców gier i aplikacji. Producenci telefonów i innych urządzeń z Androidem pozostali jednak niewzruszeni i nieustannie zapewniają zgodność zarówno z 32-, jak i 64-bitowymi programami. W teorii zapewnienie użytkownikowi większego wyboru powinno być mile widziane. Problem w tym, że nie do końca.
Minęły już niemal trzy lata od czasu, kiedy każdy twórca oprogramowania ze Sklepu Play musi zapewniać 64-bitowe wersje swoich aplikacji, więc szanse, że dany program dostępny jest w 32-bitowej wersji są niemal zerowe. Na dodatek 32-bitowe środowisko uruchomieniowe zajmuje pamięć operacyjną telefonu (150 MB RAM zanim jeszcze zostanie uruchomiona jakakolwiek apka). Tworzy dodatkowe problemy związane ze stabilnością działania urządzenia oraz jego bezpieczeństwem z uwagi na ograniczoną przestrzeń adresową pamięci. Nikt z producentów nie chciał jednak do tej pory majstrować przy swoich odmianach Androida. Google postanowił dać przykład swoim Pixelem.
Problem w tym, że Pixel to na dziś katastrofa. Na dodatek Google sabotuje sam siebie.
Konkurencyjny iPhone pozbył się obsługi 32-bitowego oprogramowania już w 2017 r. Apple nie musi oglądać się na partnerów, bo takowych nie ma. Sam produkuje zarówno telefony, jak i ich oprogramowanie układowe. Firma z Cupertino poinformowała twórców gier i aplikacji o swojej decyzji, zapewniła im okres przejściowy na uaktualnienie ich oferty - i już. W efekcie telefony Apple’a już od dawna pozbawione są bolączek związanych z zapewnianiem zgodności ze starszym oprogramowaniem.
Pixel w teorii jest takim odpowiednikiem iPhone’a. Telefonem, w którym i za sprzęt, i za oprogramowanie odpowiada ta sama firma. Jest jednak pewna różnica. W przeciwieństwie do iPhone’a oraz wielu linii telefonów z Androidem, mało kto chce Pixele kupować. Jak wynika z danych IDC opublikowanych na łamach Bloomberga, projekt Google Pixel to komercyjna katastrofa.
Telefony Pixel szóstej generacji (Pixel 6, Pixel 6 Pro i Pixel 6a) znalazły łącznie 5 mln nabywców. Piąta generacja Pixeli trafiła do 2 mln klientów. Pixel 4 to 5,5 mln sprzedanych egzemplarzy, Pixel 3 9 mln egzemplarzy (rekord dla marki). Dla porównania: w 2021 r. Samsung sprzedał 272,15 mln telefonów Galaxy, zaś Apple w tym czasie sprzedał 237,45 mln iPhone’ów. Pixel jest nieistotny. Nie obchodzi prawie nikogo, w związku z czym nie wywiera żadnego wpływu na rynek.
Ktoś mógłby zaryzykować teorię, że urządzenia Google Pixel swoją rolą przypominają nieco Microsoft Surface, który również jest sprzętem rzadko widzianym w naturze, a jest postrzegany jako wzorcowy dla urządzeń z Windowsem. Jeśli przyjąć tę tezę, to i tak ta niewiele zmienia. Bo jedną ręką Google daje przykład jak należy postępować, a z drugiej strony sam sabotuje swoją inicjatywę.
Podczas gdy Pixel wymusza przejście na nowocześniejszą 64-bitową architekturę inny pokrewny mu pion biznesowy Google’a zapowiada utrzymanie 32-bitowego środowiska uruchomieniowego dla systemów operacyjnych Android Go (odmiana Androida dla urządzeń na niezamożne rynki), Android TV (odmiana Androida dla sprzętów RTV) i Wear OS (odmiana Androida na elektronikę ubieralną). Inżynierowie Apple’a muszą mieć niezły ubaw oglądając to wszystko z boku.
Cała nadzieja na Androida w Samsungu. Prawdopodobnie.
System Samsung Android z One UI i telefony Samsung Galaxy już od dawna postrzegane są jako takie odpowiedniki iPhone’a ze świata Androida. Są to urządzenia droższe i, przynajmniej według nie do końca odzwierciedlającej rzeczywistość teorii, bardziej dopracowane od pochodzącej głównie z Chin konkurencji. Samsung zdaje się wyznaczać w świecie mobilnym więcej trendów niż sam Google.
Można więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, że dopóki Samsung nie zrezygnuje z obsługi 32-bitowego oprogramowania, dopóty Android będzie pod niektórymi względami mniej wydajny, mniej bezpieczny i mniej stabilny od iPhone’a. Wydaje się bardzo mało prawdopodobne, by Pixel miał szansę coś tu lub właściwie gdziekolwiek zmienić.