REKLAMA

Porąbany tydzień na Twitterze. Podsumowanie rządów Elona Muska. Uwaga: miliarder prosi o poratowanie złotóweczką

Obiecywali nam latające samochody, zamiast tego mamy ekscentrycznego miliardera, który ze zlewem w rękach wydaje 44 mld dol. i zwalnia 3700 osób, a autorytet jednostki wyceniono na 8 dolarów amerykańskich. Tak mniej więcej prezentuje się Twitter w tydzień od przejęcia przez Chif Twita.

Porąbany tydzień na Twitterze. Podsumowanie rządów Elona Muska. Uwaga: miliarder prosi o poratowanie złotóweczką
REKLAMA

Przejęcia social mediów i miliardowe kwoty wyłożone na ten cel nie są niczym nowym. Przykładów nie trzeba szukać daleko - wykupienie Instagrama przez Facebook (obecnie Meta Platforms) w 2012 roku czy wykupienie YouTube przez Google w 2006 roku.

REKLAMA

Jednak transakcja zakończona 27 października jest krokiem bezprecedensowym w historii social mediów, bowiem jeden człowiek, zawdzięczający swą potęgę ogromnej fortunie i przecieraniu szlaków w kosmosie jak i w produkcji samochodów, zakupił serwis społecznościowy. Ot tak, bo mógł, bo chciał, bo był w stanie wyłożyć na stół 44 miliardy dolarów amerykańskich.

Nie masz konta na Twitterze? Nie szkodzi, transakcja Elona Muska dotknie również ciebie

Przejęcie Twittera jako firmy przez jedną osobę nie jest zjawiskiem szczególnym z perspektywy rynku, gdyż przejęcie jednej firmy przez drugą czy też przez pojedynczą, majętną osobę są niemalże codziennością. Większość z nich nie zauważamy, ponieważ odbywają się one w niszowych branżach nieistotnych z perspektywy przeciętnego człowieka. Bowiem czy kiedykolwiek ktokolwiek odczuł, że producent opakowań Faerch wykupił przedsiębiorstwo PACCOR?

Jednak przejście w ręce jednej osoby tak wpływowego medium, jakim jest Twitter, nie może nie przejść niezauważone. Nawet jeżeli nie jest się aktywnym użytkownikiem Ćwierkacza, to on w mniejszym czy większym stopniu przenika do naszej codzienności.

Wielokrotnie w artykułach grupy Spidersweb.pl powołujemy się na treści pochodzące właśnie z Twittera, na platformie obecni są politycy i niemalże wszystkie instytucje rządowe, w samym 26-minutowym wydaniu Wiadomości TVP z 3 listopada doliczyłam się 4 powołań na Twitter jako źródło cytatu i/lub informacji. Twitter ma tak samo ogromny potencjał w promowaniu pewnych osób i publikowanych przez nie treści, jak i obcinania zasięgów. Już w 2017 roku platforma zabroniła rosyjskim RT i Sputnikowi wykupowania reklam na Twitterze, a z kolei ban Donalda Trumpa ze stycznia 2021 to bezprecedensowy krok w historii polityki i mediów.

Chif Twit, jak tytułował się Elon Musk tuż po przejęciu Twittera, nigdy nie ukrywał, że pod jego rządami Twitter się zmieni. Szef Tesli i SpaceX od miesięcy, jeżeli nie lat zarzucał Twitterowi nieegzekwowanie podstawowego prawa do wolności słowa. De facto, był to główny powód, dla którego zdecydował zakupić się platformę.

Dlatego, w imię wolności słowa, zwalnia połowę załogi Twittera

Decyzje Elona Muska szokują, bowiem w mniej niż godzinę od wejścia w posiadania platformy zdecydował się na zwolnienie szefa Twittera Paraga Agrawala, dyrektora finansowego Neda Segala i szefową do spraw prawnych Vijaya Gadde. Ta ostatnia miała kluczowy wpływ na decyzję o zbanowaniu z Twittera Trumpa i była jedną z pierwszych osób, które wyraziły wyraźne zaniepokojenie przyszłością platformy podyktowane decyzją Muska o wykupieniu Twittera.

Jednak tąpnięcia na najwyższych szczeblach Twittera to właściwie wierzchołek góry lodowej, gdyż zgodnie z informacjami pozyskanymi przez The New York Times, Elon Musk zwolni dosłownie połowę pracowników. W czwartek 3 listopada wysłano wiadomość do pracowników platformy, aby ci nie przychodzili do biur, gdyż właśnie trwają redukcje kadrowe.

"Starając się umieścić Twittera na zdrowej ścieżce, przejdziemy przez trudny proces redukcji naszych globalnych pracowników. Zdajemy sobie sprawę, że będzie to miało wpływ na wiele osób, które wniosły cenny wkład do Twittera, ale to działanie jest niestety konieczne, aby zapewnić sukces firmy w przyszłości."

- fragment wiadomości email wysłanej do pracowników Twittera, pozyskanej przez The New York Times

Jak przekazuje NYT, pracownicy żegnali się na firmowym komunikatorze Slack wysyłając emotki salut i serca, a jeszcze tego samego dnia część z nich straciła dostęp do systemów Twittera.

Redukcje etatów w dobie obecnego kryzysu nie są niczym nadzwyczajnym. W połowie października Microsoft zwolnił tysiąc pracowników, z kolei Meta przygotowuje się na zwolnienia wynoszące do 15 procent całkowitej liczby pracowników. Jednak to nadal nie są to liczby jakkolwiek bliskie połowie zatrudnionych. Elon Musk nie odniósł się oficjalnie do informacji przekazanych przez dziennik, jednakże można się domyślać, że chodzi nie tylko o redukcję kosztów - bowiem Musk sfinansował pozycję Chif Twit z pożyczek i inwestycji prywatnych przedsiębiorców. Musk na zwolnione pozycje może wstawić ludzi, z którymi współpracuje od lat i którzy tak technicznie, jak i ideologicznie są w stanie spełnić wizję Elona o Mekkce wolności słowa. W domniemaniu, prawdopodobnie inżynierowie oraz ludzie z innych działów pracujący obecnie dla Tesli i SpaceX.

Cena wiarygodności? 8 dolarów

Zmiany na Twitterze to nie tylko zmiany wysokiego szczebla, gdyż Chif Twit ogłosił - w dość dosadny sposób - że cena Twitter Blue wzrośnie, ale w cenie będzie "ptaszek" przy nicku.

Ale o co chodzi? Spieszę z wyjaśnieniem.

Twitter - tak jak inne media społecznościowe, z Facebookiem, Instagramem i TikTokiem na czele, oferuje użytkownikom konto zweryfikowane. Konta zweryfikowane na większości platform można opisać za pomocą trzech cech: autentyczne, zauważalne, aktywne.

Autentyczne, gdyż reprezentują ważne osoby, instytucje lub organizacje. Zauważalne, gdyż ich wpływ na otaczającą nas rzeczywistość jest zauważalny przez szeroką społeczność i udokumentowany przez szeroko pojęte media. Aktywny, gdyż treści przez nie publikowane są autorskie, publikowane stale i w zgodzie z regulaminem danej platformy.

W przypadku wszystkich platform stosowany jest rygorystyczny proces weryfikacji, którego zwieńczeniem jest znaczek na profilu - zwykle przy nazwie użytkownika. W ten sposób każdy jest w stanie odróżnić profil Roberta Lewandowskiego od jego fanpage, a osoby o wątpliwym poczuciu humoru lub niezbyt szlachetnych zamiarach mają utrudnione zadanie, by podszyć się pod kogoś. Jeżeli ktoś używa danego serwisu nie poraz pierwszy, status konta zweryfikowanego daje jasny sygnał "Ta osoba jest z jakiegoś powodu ważna". Oczywiście, status konta nie jest równoznaczny z wartością treści przez nie publikowanych treści, ale nadal podświadomie stanowi pewien wyznacznik zaufania do profilu.

Według planów Elona Muska cały proces weryfikacji na Twitterze ma być zmiesiony i ograniczony do tylko jednego elementu: płatności. Status konta zweryfikowanego będzie można uzyskać poprzez wykupienie subskrypcji Twitter Blue (poza instytucjami rządowymi - te mogą sobie zostawić znaczek za darmo), która oprócz paru udogodnień będzie oferować jeszcze jedną opcję, która mnie martwi.

Jakkolwiek pięknej argumentacji bym nie otrzymała ze strony Elona Muska, przekaz jest jeden: algorytm zostanie zmieniony tak, aby faworyzować użytkowników, którzy płacą za Twitter Blue.

Szczęście w nieszczęściu: przycisk edycji Tweetów

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Caseya Newtona, obecnie trwają prace nad zaimplementowaniem na stałe przycisku edycji Tweetów. Obecnie funkcja ta jest w fazie testów, w których biorą jedynie subskrybenci usługi Twitter Blue (a która obecnie dostępna jest jedynie za Oceanem). Możliwość edycji Tweetów była wymieniana przez Muska wielokrotnie - również przed przejęciem Twittera. Jednocześnie nie wiadomo, czy funkcja będzie działać tak jak ta obecnie testowana, czy jednak Chif Twit i na tym polu wprowadzi własne zmiany.

REKLAMA

Czy Twitter upadnie? Pewnie nie, ale Chif Twit zmieni pewną część Internetu

Kiedy Elon Musk wkroczył do siedziby Twittera w San Francisco ze zlewem w rękach i ze słowami "Entering Twitter HQ – let that sink in!" nie miałam dobrych przeczuć. Każda kolejna informacja o zmieniającej się sytuacji tak platformy jak i jej pracowników sprawia wrażenie, że Twitter przeobraża się z otwartego pola - miejscami z równo przyciętą trawą, gdzieniegdzie z kwiatami, miejscami z gołą ziemią i nieczystościami - zmienia się w piaskownicę należącą do jednego człowieka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA