REKLAMA

Dwa miliardy ludzi nie mogą się mylić. Instagram nie umiera, po prostu jest bez sensu

Podobno Instagram się kończy. A przynajmniej takie można odnieść wrażenie po reakcji użytkowników na wprowadzane ostatnio zmiany i masowym odpływie fotografów do innych platform. Tymczasem Instagram nie tylko się nie kończy, ale jest już dwukrotnie większy od TikToka.

Instagram Stories znów zamilkną. Aktualizacja wycofuje zmianę
REKLAMA

Gdybyśmy słuchali marketerów i influencerów, to w świecie social mediów liczy się dziś TikTok, a potem długo, długo nic. Nie da się odmówić TikTokowi destruktywnego wpływu na charakter innych aplikacji. Facebook, Instagram, YouTube, a nawet Netflix skopiowali tiktokowy format krótkiego wideo, by dopasować swoje platformy do oczekiwań młodego odbiorcy.

REKLAMA

Jednak ten wpływ i ogólny buzz otaczający TikToka nie zmienia faktu, że wcale nie jest on największą platformą społecznościową na świecie. Ten zaszczytny tytuł nadal przypada (słabnącemu, ale wciąż na topie) Facebookowi z 2,96 mld użytkowników. Tuż za nim jest YouTube, z przeszło 2 mld użytkowników, zaś na trzecim miejscu jest… nie, nie TikTok. Instagram, który właśnie przebił granicę 2 mld użytkowników. Tego chyba nikt się nie spodziewał.

Instagram wciąż rośnie. W tym tempie niedługo łyknie Facebooka.

Meta właśnie opublikowała kwartalne wyniki finansowe, a tam wielka niespodzianka – Metaverse okazał się absolutną finansową klapą. Żartuję, tego spodziewali się wszyscy prócz Marka Zuckerberga. Nie, prawdziwą niespodzianką jest wynik Instagrama, który właśnie przekroczył 2 miliardy aktywnych użytkowników, a tym samym niebezpiecznie zbliża się do przejęcia pozycji Facebooka, który po raz pierwszy w swojej historii traci, a nie zyskuje użytkowników.

Nie wiemy, ilu użytkowników ma obecnie TikTok, ale według ostatnich oficjalnych doniesień było to nieco ponad miliard wpatrzonych w ekrany smartfonów dusz. Nawet jeśli TikTok urósł od tamtego czasu, to nic nie wskazuje na to, by w najbliższej przyszłości miał on przegonić Instagrama, bo ten – po zapożyczeniu formuły od TikToka – dostał drugie życie.

Pytanie brzmi jednak, na jak długo uda mu się to tempo utrzymać.

Instagram nie jest martwy. Jest po prostu bez sensu.

Bardzo ciekawe wideo opublikował ostatnio szwedzki fotograf/filmowiec Peter Lindgren. Instagram Petera, podobnie jak konta większości fotografów, w ostatnich miesiącach zaliczył ogromny spadek aktywności i odpływ odbiorców, co oczywiście jest bezpośrednim wpływem zmian w serwisie. Instagram nie jest już serwisem fotograficznym. Nie jest nawet serwisem wideo. Jest to serwis rolkowy. Przykład Lindgrena dobitnie to potwierdza.

Fotograf w ciągu miesiąca tworzył i publikował wyłącznie rolki, czyli krótkie filmiki na tiktokową modłę. Efekt był piorunujący – zaangażowanie i przypływ użytkowników można liczyć w tysiącach procent! Sęk w tym, że – jak sam przyznaje – wszystkie jego rolki były kompletnie niepotrzebne, żeby nie powiedzieć, że wręcz bezwartościowe. A już na pewno przekazywana w nich treść nie zyskała niczego w formacie rolek, czego nie miałaby w formacie prostego zdjęcia, a jedyny powód, dla którego „klikają się” w tej, a nie innej formie jest taki, że Instagram nagle uznał, iż zdjęcia nie są już w modzie.

I tu właśnie leży największy problem Instagrama i też potencjalny gwóźdź do jego trumny. Rolki są – w znakomitej większości – kompletnie bezwartościowe. W takim sensie, że znakomita większość rolek nie musi być rolką, aby przekazać to, co ma przekazać. Większość rolek, jakie podsuwa mi Instagram, to np. nagrania dziewczyny bujającej się do rytmu piosenki z napisem. Czy ktoś mi wyjaśni, dlaczego taka rolka ma większą wartość niż np. zdjęcie z tym samym napisem? (prócz nabijania dłuższego czasu w aplikacji?). Nawet rolki Lindgrena, obiektywnie zrealizowane w niezwykle pomysłowy i angażujący sposób, de facto nie wnoszą nic ponad to, co wniosłoby zdjęcie.

A to z kolei jest strasznie deprymujące i demotywujące dla twórców, od których przecież zależy istnienie każdej platformy społecznościowej, bo… słowo „społecznościowe” nijak nie pasuje już do Instagrama czy TikToka. Tam nie ma „społeczności” – są zlepki krótkich filmików, które przewijamy jak bezmyślne roboty, nie poświęcając większej uwagi temu, kto je tworzy. To nie jest „społeczność”. To „konsumpcja treści”.

Stworzenie angażującej rolki, jak te pokazane wyżej, wymaga od twórcy nieporównywalnie więcej pracy. Świadomość, że ta praca nie przekłada się w żaden sposób na przekaz, a jedynie na działanie algorytmu aplikacji, skutecznie demotywuje twórców, którzy – całkiem słusznie – mogą wpaść w kryzys twórczy, bo chcąc pozostać relewantnymi na platformie, muszą grać, jak Instagram zagra. Dziś Instagram gra na melodię TikToka, więc wszystko jest takie, jak TikTok. I przecież nie oznacza to, że nagle doskonałe fotografie stały się bezwartościowe. Oznacza to tylko tyle, że w excelowych tabelkach Mety ktoś wyliczył, że można więcej zarobić i na dłużej przyciągnąć odbiorcę przed ekran, jeśli główną formą treści w aplikacji będą krótkie, choćby bylejakie filmiki.

Użytkownikom ta zmiana może się podobać, zwłaszcza tym, którzy nie przepadają za TikTokiem. Trzymając się Instagrama, mogą zostać w znanym sobie otoczeniu, a jednocześnie widzieć wszystko to, co zobaczyliby na TikToku, bo wielu twórców wrzuca do obydwu aplikacji te same treści. Widać jednak wyraźnie, że o ile użytkowników przybywa, tak twórcy szykują exodus.

REKLAMA

Już dziś fotografowie masowo zakładają konta w aplikacji Vero, która jest fotocentryczna i w której to nie algorytmy decydują o tym, co oglądamy, a sami użytkownicy. Tylko czekać, aż na horyzoncie pojawią się kolejne aplikacje, na których twórcy będą się czuli bardziej komfortowo niż na Instagramie, który narzuca im, co mają tworzyć. A wtedy Instagram opustoszeje i zostaną tam wyłącznie ci twórcy, którzy są w stanie nadążyć za zmieniającymi się wymogami algorytmu, produkując treści absolutnie bylejakie.

Niestety ostatnie lata pokazały, że właśnie takich bylejakich treści chce większość z nas, ale przecież od tego już mamy TikToka. Po co nam zatem Instagram? To oczywiście pytanie retoryczne, bo liczby mówią same za siebie. Instagram nie umiera i nigdzie się nie wybiera. Po prostu, z roku na rok, ze zmiany na zmianę, traci tożsamość i staje się medium kompletnie pozbawionym sensu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA